choć wracając do spraw naukowej młodzieży, trzeba przypomnieć i takich, którzy debiutowali wielkimi syntezami przed trzydziestką (Michelet, Thiers, Szujski). W tym ostatnim jednak wypadku potężnym bodźcem stawał się moment dziejowy zachęcający młodych do nowatorskiego, śmiałego podsumowania przeszłości.
Rozważania nasze ex definitione objąć powinny uczonych w wieku emerytalnym, to jest po 65 roku życia, choć przecież większość z nich korzysta z możliwości pracy na pełnym etacie do siedemdziesiątki, na pól etatu jak najdłużej. Ostatnia karuzela z wydanym wpierw pozwoleniem na pobieranie pensji i emerytury, a później koniecznością dokonania w tym celu bzdurnej i upokarzającej formalności wypowiedzenia i powtórnego zawarcia umowy nie przyczyniła się do wzbudzenia w nich gorących uczuć dla Ministerstwa, które zachowało się tu, łagodnie mówiąc, nieelegancko, tak jak nie ruszyło palcem, gdy ZUS i Ministerstwo Pracy odbierało byłym aspirantom prawo do zaliczenia lat aspirantury do emerytury i wysługi lat, co było typowym przykładem działania prawa wstecz. I znów trzeba podkreślić dobrą wolę ogromnej większości uczelni, które starają się kontakt z emerytami utrzymać tak długo, jak ich finanse i siły emerytów pozwolą. Nie tylko o dofinansowanie skromnej emerytury tu chodzi. Właśnie Władysław Szafer ukazał, jak odcięcie od warsztatu naukowego, skazanie na bezczynność, przyspiesza zgon uczonego, jak owocna zaś bywa działalność naukowa i wychowawcza po siedemdziesiątce. I w innych dziedzinach nauki możemy znaleść tego liczne przykłady. Jednakże rządzących nami urzędników to nie obchodzi. Pół etatu emeryckiego musi być opłacane całkowicie z funduszy wygospodarowanych przez uczelnie, nie liczy się do tzw. „algorytmu” i innych skomplikowanych „akredytacji” (niech Bóg przebaczy twórcy tej egzotyki werbalnej, bo ja mu psucia polszczyzny nie wybaczę). Emeryt może brać udział w radzie wydziału z głosem doradczym, ale głosować nie może - nawet przy doktoryzowaniu i habilitacji własnych uczniów. Argumenty, że przecież gdzie indziej uczeni idą na emeryturę o dziesięć lat wcześniej, że trzeba zwolnić miejsca dla młodych, świadczą o całkowitej nieznajomości problemów kraju, który dostarcza bezpłatnie uczonych całemu zachodniemu światu, a na uczelniach wykładają podstarzali adiunkci, (nota bene podobnie jest w piłce nożnej, ale tam przynajmniej eksport najlepszych się opłaca). Dopóki koniecznym jest rozwijanie wyższych uczelni, dopóty należy korzystać z organizacyjnych i dydaktycznych walorów emerytowanych profesorów, oczywiście pamiętając o wyzyskaniu ich walorów badawczych dopóki im sił starczy.
A zatem, reasumując nasze rozważania, podkreślić trzeba, że traktując stosunek władz państwowych do naszych postulatów jako klęskę żywiołową, z którą niewielką mamy szansę wygrać, trzeba skoncentrować się na reformach, które możemy przeprowadzić sami lub możemy wymusić - patrząc realnie, o ile nie będą one zbyt kosztowne. Po pierwsze więc, przygotowanie najlepszych do pracy badawczej winno zacząć się w liceach i polegać na większym zróżnicowaniu pro-
STAROŚĆ I MŁODOŚĆ WOBEC ORGZNIZACJI NAUKI
59