3784500097

jaskinie - w ciągu kilku minut woda zalewa wszystkie korytarze! Topniejąca woda zarówno ta z powierzchni, jak i ze spodu (lodowiec wytapia się również od dołu w wyniku przepływu ciepła geotermalnego ze skorupy ziemskiej oraz energii wyzwalanej w trakcie tarcia o podłoże) stanowi swoisty „smar" dla lodowca: przypuszcza się, że zmniejszająca się siła tarcia ma decydujący wpływ na tempo przemieszczania się lodu. Na lodowcu Hansa zainstalowane są trzy automatyczne stacje pozwalające m.in. na pomiar ciśnienia hydrostatycznego wody znajdującej się w lodowcu. Pojawienie się dużej ilości „smaru" wodnego może sugerować że lodowiec przygotowuje się do szarży. O tym, że lodowiec szarżował, świadczy jego powierzchnia, która po ta-

szczelinami - nawet kilkumetrowa warstwa śniegu w okresie zimowym nie jest w stanie ich zakryć Mamy nadzieję, że jednak nie dojdzie do szarży lodowca Hansa: jeśli tak by się stało, to mielibyśmy ogromne proble-

Najciekawszym urządzeniem pomiarowym, jakie w ostatnim czasie znalazło się w Polskiej Stacji Polarnej, jest prawdopodobnie skaner laserowy nowej generacji. Przywiezione przez geodetów z Politechniki Warszawskiej urządzenie ma fenome-

potrafi zeskanować teren w promieniu do 6 km. Dzięki czemu możliwe jest jego zwymiarowanie z dokładnością do milimetrów! Już wstępne sesje pomiarowe polegające na skanowaniu czoła Hansa zdwóch okolicznych szczytów górskich dostarczyły zaskakujących informacji o tym, jakie zmiany na nim zachodzą. Dzięki tej metodzie pomiarowej możliwe jest precyzyjne określenie m.in. wielkości ablacji (czyli utraty masy lodowca) w wyniku cielenia się. Jedynym ograniczeniem tego urządzenia jest jego cena...

Etap zimowania, z którym wiąże się dość uregulowany tryb całego tygodnia, od szedł w zapomnienie wraz z przyjazdem pierwszych „wiosenników". Już wkrótce dojadą

i nowe wyzwania. Na pewno nie będziemy mieć czasu, by choć trochę się ponudzić...

Sebastian Sikora

W kwestii „memorandum” dotyczącego prowadzenia zaj‘ęć wj‘ęzyku angielskim

Kilka tygodni temu zostało rozesłane na wydziały „memorandum" Prorektora ds. nauczania prof. dr. hab. Ryszarda Cacha, w którym proponuje ograniczenie stawek wynagrodzenia dla pracowników prowadzących wykłady i ćwiczenia w języku angielskim. Forma i treść pisma wywołały daleko idące zaniepokojenie zarówno na kierunkach eksperymentalnych, jak i humanistycznych. Z owego „memorandum" wynika bowiem, że Uniwersytet zmierza w kierunku zmiany priorytetów dydaktycznych, a zapoczątkowany kilka lat temu wysiłek umiędzynarodowienia dydaktyki może zostać zaprzepaszczony. Jest to niepokojące tym bardziej, że zastosowana forma „memorandum" dotychczas nie była spotykana na uczelni, co dowodzi, iż jest to zagadnienie priorytetowe dla Pana Prorektora. Argumenty przedstawione w.memo-randum" budzą wiele wątpliwości. Przede wszystkim pomijają skutki ograniczenia dydaktyki anglojęzycznej dla promocji

i rozwoju uczelni. Jednym z przywołanych argumentów jest zaprzestanie wspierania finansowego uczelni w tym zakresie przez Urząd Marszałkowski. Faktem jest wycofanie się Urzędu Marszałkowskiego z dofinansowania programów anglojęzycznych, ale od początku było wiadomo, że wsparcie Urzędu ma charakter czasowy. Pomimo to Uniwersytet, mając na względzie cele długookresowe, zdecydował się na uruchomienie zajęć w języku angielskim. Świadczą one o randze uczelni i są niezbędne do utrzymania i budowania jej prestiżu. Obecnie każda ambitna szkoła wyższa ma je w swojej ofercie. Oczywiście wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Przygotowanie i prowadzenie tego typu zajęć na wysokim poziomie wymaga jednak dodatkowego dużego wysiłku ze strony pracowników naukowych, którzy i tak obarczeni są znacznymi obowiązkami dydaktycznymi. W ciągu ostatnich kilku lat wysiłek ten był znacząco wspierany przez władze uczelni.

Brak dostatecznie atrakcyjnej gratyfikacji ze strony uczelni spowoduje prawdopodobnie rezygnację pracowników z prowadzenia anglojęzycznych kursów. Pan Prorektor słusznie zauważył w swoim „memorandum" że wydziały są zobligowane do prowadzenia zajęć anglojęzycznych zawartymi umowami międzynarodowymi. Pytanie, czy znajdą kadrę, która chciałaby podjąć się tego zadania przy żenująco niskich stawkach godzinowych? Na podstawie przeprowadzonych kilkudziesięciu rozmów na kilku wydziałach oraz osobistego (ośmioletniego) doświadczenia w prowadzeniu zajęć po angielsku oraz pomocy przy ich koordynacji - wątpię. Ograniczenie wynagrodzenia za zajęcia anglojęzyczne doprowadzi do radykalnego ograniczenia ilości oferowanych zajęć. To z kolei skutkować będzie mniejszą liczbą przyjeżdżających na naszą uczelnię studentów z zagranicy. W konsekwencji mniejsza liczba naszych studentów będzie mogła studiować na