Jeżeli jest prawda, że to samo cierpienie o wiele trudniej jest znieść ze szlachetnych motywów, niż z motywów niskich (ludzie, którzy stali w ogonku, nieruchomo, od pierwszej do ósmej rano, żeby dostać jedno jajko, z wielką trudnością zrobiliby to samo, żeby ratować życie ludzkie), być może cnota niskiego rzędu opiera się pod pewnymi względami lepiej przeciwnościom, pokusom i nieszczęściom, niż cnota wysokiego rzędu.
Simone Weil
Wyruszając w powrotną drogę do Konina, poszukiwałem sposobu na odratowanie przeszłości nie tylko przez szperanie w archiwach, ale i rozmowy z tymi, którzy ocaleli, jeśli tylko kogoś spośród nich udałoby się odnaleźć. Kiedy w końcu ich spotkałem, odkryłem, jak nierozerwalnie byłem związany z nimi i ich miasteczkiem, niekiedy w sposób nieoczekiwany i niezwykły. Wypytując ich o to, co było kiedyś, uświadamiałem sobie stopniowo, że w rozmowie o ich losach nie dojdziemy do punktu, w którym da się nagle tę opowieść uciąć. Zrozumiałem, że poniosą mnie z Konina do chwili obecnej, dowiem się, jak ocalili zdruzgotane życie, wypuścili nowe korzenie, znaleźli nową nadzieję w krajach odległych od miejsca, w którym przyszli na świat: na Brooklynie, w izraelskim kibucu, na Florydzie, londyńskim przedmieściu... Odkryłem, że przysłuchuję się historii o odnowie, nie tylko o unicestwieniu.
T. Richmond, Uporczywe echo. Sztet! Konin. Poszukiwanie, s. 14
Wybrane z Internetu (zachowano oryginalną pisownię):
Niech się wpisze chociaż jeden co chciałby mieć Żyda za sąsiada (...)
- chyba nie
- jeżeli bez psa to ok.
- mi by to nie przeszkadzało. Nawet miał bym z kim pogadać o ciekawszych tematach
- Jestem Polakiem!!
- Obok mnie może mieszkać żyd, i chińczyk, i murzyn, mnie to nie przeszkadza
- Mnie to nie przeszkadza, jak widzisz wpisały się więcej niż jedna osoba.
A teraz ja zadam pytanie, czy ktoś na tym forum chciałby autora wątku - niewątpliwie antysemitę - mieć za sąsiada?
- Mnie to nie robi różnicy aby by był dobrym człowiekiem, przyjaznym sąsiadem. Ja natomiast pytam jak można zadać tak prymitywne pytanie?