Najpierw zaczerwieniają mu się źrenice, później powieki już same opadają i absolutnie nic nie jest w stanie powstrzymać tego procesu. Gwoli ścisłości, modelowemu studentowi, który jest dla nas najistotniejszy, również zdarza się zachorować na podobną przypadłość, lecz zdaje się, że nie wywiera ona poważniejszego wpływu na stan jego wiedzy.
Można kłócić się, czy każdy studencki organizm reaguje identycznie na przedłużające się zajęcia. Tak czy owak, faktem jest, że studenci z ulgą przyjmują do wiadomości, że po trudach zdobywania wiedzy nadszedł czas na kawę, coś słodkiego lub krótki spacer. Fortuna kołem się toczy.
Studiowanie wiąże się z poszerzeniem słownika żaka o nowe pojęcia przydatne Jyy toku nauki. Jedno z tych pojęć nawiązuje do słowa pierwotnie neutralnego dla odbiorcy, a które po przekroczeniu progu uczelni nabiera złowrogiego zabarwienia. Koło. Bywa, że przygotowania do niego postępują raczej kwadratowo i kanciasto, lecz wyniki koła (co uzasadniałoby jego geometryczny rodowód) często są zaokrąglane przez uprzejmych profesorów.
Dziś wzorzec studenta zmaga się z kołem, które nie dość, że wymaga rozległej wiedzy przedmiotowej, to w dodatku odbywa się w godzinach wieczornych. Nawiasem mówiąc, czy wiecie, kto wymyślił zajęcia do godziny 20 (to samo tyczy się sesji letniej)? Kimkolwiek nie był ów żartowniś, najwyraźniej brak mu było serca dla zapracowanych żaków.
Najlepszą puentą dnia studenta mogłaby być świadomość dobrze napisanego kolokwium. Równie dobrze mogłaby być nią gorąca zupka z paczki przyrządzona w domowym zaciszu. Okazuje się jednak- i nie trzeba tego potwierdzać żadnymi danymi statystycznymi- że żacy udany dzień na uczelni wolą dopełnić w gronie znajomych, niejednokrotnie przy kufelku złocistego trunku. Widuje się ich w okolicach pubów, różnej maści klubów i dyskotek, lecz życie nocne to zupełnie odrębny epizod w życiu studenta, który nie mieści się w ramach tego artykułu.
Emilia Chechla llllij* I .