20
MEDYK BIAŁOSTOCKI • NR 119
Leszek Kołakowski - „że do jasności i zgody w tej sprawie nie doszli". I dalej: „Stąd trzeba też przypuszczać, że jest to jeden z klocków najważniejszych w naszym gmachu pojęć, jako że ten właśnie los (nie ma jasności i nie ma zgody) przypadł w udziale wszystkim ważnym klockom, których obróbką teorie filozoficzne się trudnią”. Dlatego też w filozofii, inaczej niż w nauce, nie ma oczywistego postępu oraz nie ma jednej słusznej filozofii (tak jak jest jedna słuszna anatomia prawidłowa), ale jest wiele filozofii, wiele doktryn filozoficznych. Etyka normatywna (czyli - powiedzmy wprost - etyka w sensie ścisłym) owe cechy filozofii - postrzegane przez jednych jako skazy, a przez innych jako zalety - dziedziczy. Docho-
dzą do tego problemy bardziej szczegółowe, związane z kwestią przejścia od opisu do wskazania, czyli „od bytu do powinności”, które łączą się z problemem „statusu ontologicznego wartości" i statusu logicznego sądów wartościujących. Nie będziemy jednak tutaj w te sprawy wnikać, aby niepotrzebnie nie komplikować wywodu. Wystarczy powiedzieć, że aby stworzyć etykę (czy moralność) uniwersalną należy odpowiedzieć na pytanie: „Czym jest dobro i w jaki sposób ono istnieje?” a zatem odkryć dobro prawdziwe, realne (czy też, używając terminów aksjologii, odkryć wartości prawdziwe, realne). Takich poszukiwaczy i odkrywców było wielu, ale żaden nie przedstawił niezbitych dowodów owego odkrycia (do owych odkrywców należy zaliczyć również tych - coraz liczniejszych zresztą -którzy powiadają, że dobro nie istnieje; bo taka jest konkluzja ich poszukiwań).
Nie mamy więc jednej etyki, ale wiele doktryn etycznych; a status naukowy owych doktryn jest wielce wątpliwy. Zauważmy więc na boku, że kiedy w mediach wypowiada się jakiś etyk, możemy ulec podwójnemu złudzeniu; po pierwsze, że wypowiada się on w imieniu „nauki”, jako rodzaj „biegłego” z dziedziny etyki oraz, po drugie,
w ogóle”. Taki etyk, jeśli nie precyzuje, jaka doktryna etyczna jest zapleczem jego ocen i rad, dokonuje pewnego
rować, że wypowiada się w imieniu czegoś, co nie istnieje. Albowiem, powtórzmy, nie ma jednej etyki, czyli nie ma „etyki w ogóle”.
Ja jednak zwracam się do lekarzy, czyli do przedstawicieli nauki, a nawet - w pewnych obszarach - „nauki twardej" (zmatematyzowanej). Chciał-
gruncie nauki. Jak mogę to uczynić, zajmując się etyką? Pierwszy sposób to unikanie tak zwanych imperatywów kategorycznych i ograniczanie się do imperatywów hipotetycznych (terminy wymyślone przez Immanu-ela Kanta). Imperatyw kategoryczny to i tak (wskazanie-rozkaz). Imperatyw hipotetyczny, to powinność (nakaz, wskazanie) ubrana w formę implikacji: „jeśli chcesz osiągnąć X, to powinieneś zrobić Y”. Znajdujemy się wówczas na gruncie nauki, bo możemy trafnie (bądź nietrafnie) odnajdować zależności między celem a drogami do niego wiodącymi. Dział etyki ograniczający się do imperatywów hipotetycznych został nazwany przez wybitnego polskiego filozofii, Tadeusza Kotarbińskiego, prakseologią. W ten sposób etyka staje się nauką, ale - uwaga - przestaje być etyką w sensie ścisłym. Taki etyk staje się „ekspertem od skuteczności”; nie ma prawa oceniać celów, ma prawo tylko wskazywać najskuteczniejsze środki realizacji celów podsuniętych przez „zamawiającego ekspertyzę”. Zamawiającym może zaś być gangster, złodziej, tyran, filantrop, święty. Prakseolog, krótko mówiąc, równie dobrze może doradzać diabłu i aniołowi. Jeśli zacznie diabła besztać za niemoralne cele, przestaje być prakseologiem i zamienia się w etyka, wykraczając zarazem poza grunt nauki. Ja jednak jestem w tym przypadku w komfortowej sytuacji; doradzając lekarzom, stoję bowiem, jak sądzę, po „jasnej stronie mocy”. Drugi sposób naukowego uprawiania etyki to ograniczanie się do historii etyki i historii idei. W niniejszym artykule połączę te dwa sposoby. Nie będę zatem mówił „powinieneś być empatyczny”, ale: „jeśli chcesz być dobrym lekarzem, powinieneś być empatyczny”. A skoro są różne doktryny etyczne i te doktryny różnią się rolą, jaką przypisują empatii, to można je ułożyć w porządku od najbardziej „em-patycznych” do najmniej „empatycz-nych”. Możemy zatem do pierwszego imperatywu hipotetycznego dołączyć - jeśli tamten jest trafny - drugi imperatyw hipotetyczny. Mianowicie, jeśli dobry lekarz powinien być empatyczny, to powinien unikać doktryn etycznych niesprzyjających empatii i z przychylnością odnosić się do tych, które empatii sprzyjają. Zanim jednak spróbujemy „prześwietlić” najważniejsze doktryny etyczne pod kątem empatii i ułożyć je w odpowiedniej hierarchii, poświęćmy chwilę samemu pojęciu „empatii” w kolejnej części artykułu, w następnym numerze Medyka..
Jacek Breczko