•PIŁAT 909
A przecież on był po Jego stronie — chciał Mu pomóc. Nie chciał usłyszeć takiej odpowiedzi. Powtórzył pytanie:
— Więc ty jesteś królem?
Ale tym razem odpowiedź była jeszcze wyraźniejsza:
— Tyś powiedział.
Zdenerwował się. Żałował jeszcze bardziej swojego pytania. Sta-nąi przed Jezusem i z narastającym gniewem zaczął Mu mówić prosto w twarz:
— Słuchaj, ty nie możesz tak mówić! Ja ciebie rozumiem, ale inni Cię nie zrozumieją, zwłaszcza ci, którzy chcą twojej śmierci. — Wreszcie wybuchnął. — A w ogóle po coś im wymyślał od grobów pobielanych i plemienia jaszczurczego?! Oni są tacy, ja wiem, ale po-coś im to mówił?! Mógłbyś teraz być na wolności! — Skierował się ku drzwiom, gdy dobiegł go ten sam spokojny głos:
— Jam się na to narodził i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie.
Nagle poczuł jak opada z niego całe zdenerwowanie. — Świadectwo dać prawdzie — powtórzył w myślach. — Przecież ja o tym zawsze marzyłem. Podszedł i popatrzył na Niego jakby go dopiero teraz zauważył. — Chyba ma gorączkę — pomyślał. — Ledwie stoi na nogach. Musi go ta rozbita twarz bardzo boleć. Nie mógł dłużej tak na Niego patrzeć. Zatrzepotał powiekami. Spuścił wzrok w dół. Chciał go oprzeć na czymś realnym. Popatrzył na swoje wypielęgnowane dłonie. Poprawił na sobie nieskazitelnie czystą togę. Jeszcze raz spojrzał na Jezusa. Nie, nie chciałby być na Jego miejscu. Odwrócił się od Niego.
— Cóż to jest prawda?! — odrzucił, idąc w kierunku drzwi. Nie chciał Go już mieć. Zawiodła go ta rozmowa z Jezusem. Inaczej sobie ją wyobrażał. Chciał się Go pozbyć. Czuł się rozczarowany. Wyszedł na taras zalany słońcem i zwracając się do Żydów oświadczył krótko:
— Ja w Nim żadnej winy nie znajduję.
Wybuchnęli jazgotem:
— Chodzi po całym kraju od Galilei aż do Judei i buntuje ludzi, zapowiadając powstanie nowego królestwa.
Wiedział, że nie powinien już o nic więcej pytać ani nic mówić. Powtarzał sobie: „Nie wolno mi się z nimi wdawać w dyskusję, bo zawsze przegram". Powinien powiedzieć: uwalniam Go. Nie wytrzymał:
— Po Galilei też? Czy On nie jest przypadkiem Galilejczykiem? — spytał prawie mimochodem.
— Tak, Galilejczyk — ucichli przeczuwając podstęp.
— Ach tak — udał zdziwienie. — Słyszałem, że Herod jest od paru