MAREK HENDRYKOWSKI
dzisiejszej percepcji ruchomych obrazów, przynosząc w rezultacie gorzki owoc w postaci niezdolności skoncentrowania uwagi nadawcy przekazu i jego odbiorcy na czymkolwiek, co wymaga od niego głębszego przeżycia i należnej refleksji. Ergo, oszacowania właściwej wagi błahej lub doniosłej informacji, która do nas dociera. Owo niezbędne, nieodłączne od refleksji skupienie zastąpiła pobieżność newsów bezrefleksyjnie konsumowanych każdego dnia.
Pełnometrażowy film Anki Damian, podobnie jak Walc z Baszirem Ariego Folmana, zrywa z takim podejściem, przeciwstawiając poetyce migawki i chwilowej sensacji adekwatne do powagi tematu skupienie i empatię. Przywraca w ten sposób wrażliwość widzowi, od którego film wymaga zdolności głębszego przeżywania ludzkiej tragedii zazwyczaj sprowadzanej do „newsa" i degradowanej znaczeniowo przez media.
Otóż to, wrażliwość. Pełny cytat wypowiedzi realizatorki, z której zaczerpnięte zostało motto do naszych rozważań, brzmi następująco:
Myślę po prostu, że kino powinno wzbogacać naszą wrażliwość. Żadne gadające głowy, rozprawy, artykuły publicystyczne nie są w stanie tak podziałać na naszą wyobraźnię jak
Animowane dokumenty mają to do siebie, że przełamują rutynę istniejących konwencji, odświeżając spojrzenie widza na strumień ruchomych obrazów ukazujących wybrany wycinek rzeczywistości. Nie chodzi tu o abstrakcyjnie pojętą „naturę kina", lecz o nowatorskie zastosowanie animacji w funkcji, której dotychczas nie pełniła. Fenomen filmów, takich jak Walc z Baszirem czy Droga na drugą stronę na tym właśnie polega: wykorzystać umowny status animowanych obrazów do przedstawienia dramatycznych wydarzeń współczesności. Nie chodzi tu o żaden „dokument kreacyjny", lecz o wartościowy dokument artystyczny przejmujący na siebie funkcje dzieła sztuki filmowej.
Coś takiego umożliwia aktualne stadium rozwoju kultury filmowej i audiowizualnej. Dokonuje się w nim zasadnicza percepcyjna zmiana stylu odbioru zarówno dzieł sztuki filmowej, jak i zwykłych przekazów kinematograficznych. Ruchome obrazy na ekranie kinowym, telewizyjnym, ale przede wszystkim w sieci - poddawane niezliczonym obróbkom i przekształceniom - stają się coraz bardziej umowne i wyprane z realności (czytaj: wyabstrahowane, nieważkie i sztuczne). Signifiant dominuje w nich nad signifie. Cyfrowe symulakra wypierają i zastępują rzeczywistość, stając się jej arbitralną reprezentacją.
Antropologiczno-kulturowy rezultat tych przemian znamy wszyscy. Miliony ludzi w coraz mniejszym stopniu skłonne są uznawać oglądany przekaz kinematograficzny za obiektywne „zdjęcie" rzeczywistości, a w coraz większej mierze przyjmują za coś oczywistego jego konwencjonalny (czyli w gruncie rzeczy językowy) charakter. Za sprawą tego przesunięcia zmienił się zasadniczo status animowanych obrazów. Umowność animacji nie jest dziś ani na jotę większa niż w czasach Disneya. Poszerzyła
8 Cyt. za B. Hollender, Śmierć na oczach ludzi, „Rzeczpospolita" 2 grudnia 2011.
KW_NR3.1ndb
180