15
Historia życiem pisana...
elektromonterów w 1962 roku tak wspomina ten okres swojego życia: „Moim wychowawcą, był pan profesor Jan Wojtalewicz - nauczyciel wymagający, ale sprawiedliwy. I nauczyciele i uczniowie starali się wzajemnie zrozumieć i może dlatego atmosfera w szkole była bardzo dobra." Praktyki odbywał pan Filiński przeważnie w Petrochemii - układał również kable na osiedlu Dobrzyńska. Szczególnie dobrze pamięta instruktora praktycznej nauki zawodu pana Sobolewskiego. Pamięta również, że w trzeciej klasie mieli zajęcia praktyczne do południa, a po południu cztery godziny nauki - nie było im więc łatwo. Ponieważ Budowlanka była szkołą przyzakładową, uczniowie traktowani byli jak pracownicy. Mieli zatem tylko jeden miesiąc wakaqi a nie, jak inni uczniowie, dwa. Nasz bohater pewnego razu zbuntował się i odmówił pracowania w wakaqe. Niestety, na nic zdał się bunt. Dyrektor Krawczyk wezwał mamę pana Filińskiego na rozmowę i uczeń musiał wrócić do zajęć. Mimo tego bardzo miło wspomina i naukę w szkole, i kolegów i wielu nauczycieli. Jednym z najsympatyczniejszych był nauczyciel matematyki - profesor Śliwiński. Wymagający, ale rozumiejący niedomagania swoich wychowanków. Zagorzały kibic piłki nożnej - nie raz po bardziej emoq'onujących meczach omawiał je ze swoimi uczniami. Lubili chłopcy i te rozmowy, i to, że jak mówi pan Filiński „Nikomu krzywdy nie zrobił. Bardzo życiowo podchodził do nauki matematyki. Miał zwyczaj mówić, że na piątkę to umie Pan Bóg, on sam na czwórkę a uczeń na trzy." Pan Śliwiński przyjeżdżał do szkoły rowerem. Pewnego razu pojazd ten został mu skradziony. Wówczas uczniowie kilku klas samorzutnie złożyli się i odkupili profesorowi rower. Z sympatii i wdzięczności.
W1964 roku uczniowie szkół zawodowych obchodzili swój pierwszy wieczorek przedegzaminacyjny (odpowiednik „Studniówki" w klasach maturalnych)
„Gaudeamus. Tylko 100 dni
Pod takim hasłem w pięknie udekorowanej sali rysunku bawili się uczniowie klasy III Ea na wieczorku przedegzaminacyjnym w dniu 15 lutego [1964 roku]. Zaproszonymi gośćmi były dziewczęta z płockich szkół średnich - „panie serca" naszych trzecioklasistów oraz profesura Z.S.B. Tegoroczna „studniówka" była nie tylko zabawą, ale prawdziwą lekcją wychowawczą."
W dziejach szkoły były również dramatyczne wydarzenia. Pod datą 20 marca 1964 roku w kronice widnieje wpis:
„Dnia 20 marca [1964 roku] w godzinach popołudniowych rzucił się w nurt Wisły i wyratował 13 - letnią dziewczynkę - uczennicę ki. V-tej Szkoły nr 1. Za ten bohaterski czyn władze „Petrobudowy" przyznały uczniowi Jerzemu Raczkowskiemu nagrodę pieniężną w wysokości 1500 złotych a ojciec uratowanego dziecka na nadzwyczajnym apelu porannym serdecznie podziękował mu za heroizm i poświęcenie a jednocześnie wręczył cenny upominek."
Uczniowie Budowlanki systematycznie brali udział w tzw. czynach społecznych, jednak niektórzy próbowali wymigać się od tego społecznego obowiązku. Grupa 15 skruszonych chłopców, którzy zamiast pracować, zajmowali