nazwy własne ZAZWYCZAJ nie zmieniają odniesienia w innych światach możliwych; a zatem imiona własne nie są równoważne Russellowskim deskrypcjom [jeśli deskrypcja jest używana referencjalnie - może się usztywnić (por. następny wykład)]
- imion własnych można używać deskryptywnie (nie sztywnie):
Frege: Triest nie jest Wenecją
Test na sztywność: N mógłby nie być N: Prezydent USA w 2001 r. mógłby nie być prezydentem USA w 2001 r. - prawdziwe; G.W. Bush mógłby nie być G.W. Bushem -fałszywe [mógłby się nie nazywać Bush, ale nie nie być Bushem]
Kripke: deskrypcja nie ma tego samego znaczenia co imię; podając deskrypcję nie podajemy znaczenia nazwy własnej, a jedynie ustalamy odniesienie
"Anna Czerwińska" nie jest synonimiczne z "pierwsza Polka, która zdobyła koronę Ziemi", ale ta deskrypcja wskazuje, do kogo to imię się odnosi, podanie deskrypcji = identyfikacja odniesienia (desygnatu)
[Obrońcy Bezpośredniego Odniesienia (Millowskich nazw) musząjakoś rozwiązać problemy wskazane przez Russella (zob. następny wykład)]
W JAKI SPOSÓB WYZNACZANE JEST ODENISIENIE NAZWY WŁASNEJ? ŁAŃCUCH HISTORYCZNO -PRZYCZYNOWY Peter Thomas Geach:
„Rzeczywiście myślę, że dla użycia słowa jako imienia własnego musi przede wszystkim być ktoś zaznajomiony z nazywanym przedmiotem. Ale język jest instytucją, tradycją; i użycie danej nazwy dla danego przedmiotu, podobnie jak inne cechy języka, może być przekazywane z pokolenia na pokolenie; zaznajomienie, które jest wymagane dla użycia nazwy własnej, może być pośrednie, a nie bezpośrednie. Platon znał Sokratesa, Arystoteles znał Platona, Teofrast znał Arystotelesa, i tak dalej w sukcesji apostolskiej aż do naszych czasów; to dlatego możemy poprawnie używać słowa „Sokrates” jako nazwy w taki sposób, jak to robimy. To nie nasza znajomość tego łańcucha uprawomocnia nasze użycie, ale samo istnienie takiego łańcucha (...)”.
Kripke: