202
KORESPONDENCJA
jąc więc niejako prawa do przedmiotu badań — prasy, historia literatury nigdy jednak prasy jako całości, jako fenomenu społecznego nie badała” (s. fi). Sformułowanie chyba niezbyt fortunne — dlaczego bowiem właśnie prasa ma być „fenomenem społecznym”, a nie jest nim książka czy obraz, ale nie o sprawy werbalne tu chodzi. Wniosek jest po prostu nieprawdziwy.
Badania nad prasą w Polsce w drugiej połowie XIX wieku nie dorównywały pracom powstającym w tym czasie w Europie i Stanach Zjednoczonych. Nie świadczy to jednak bynajmniej o regresie w stosunku do osiągnięć badaczy polskich z pierwszej połowy XIX wieku, by wymienić tylko prace R. Piłata (Początki publicystyki literackiej w Polsce), St. Czarnowskiego (Literatura periodyczna i jej rozwój), czy Wł. Smoleńskiego (Przewrót umysłowy w Polsce w XVITI w.). Jakąż wreszcie ma wartość wniosek M. Kafla o regresie w badaniach nad prasą w Polsce w drugiej połowie XIX wieku, skoro w zakończeniu odpowiedniego fragmentu przytacza bez zastrzeżeń cytat z mego artykułu zaczynający się od słów: „Imponujący jak na ówczesne warunki naukowe w Polsce rozwój badań nad przeszłością prasy w Polsce był wynikiem ewolucji, jaka dokonała się w polskim dziennikarstwie w drugiej połowie XIX wieku”, a kończy się stwierdzeniem: ..Podstawy nowoczesnych badań nad prasą kształtowały się zatem wraz z powstawaniem nowoczesnego dziennikarstwa (M. Kafel, s. 10—11, artykuł mój s. 20—21).
Nieprawdziwy jest również wniosek o uzurpowaniu sobie praw do badania prasy przez historyków literatury w tym okresie. Nikt nic zabronił Wojciechowi Kętrzyńskiemu — historykowi, opublikowania artykułu monograficznego o Poczcie Królewieckiej. Nikt też nie przeszkadzał historykowi Wł. Smoleńskiemu dokonać analizy prasy i publicystyki warszawskiej doby Oświecenia, oraz jej roli jako czynu ka opiniotwórczego. Nikt wreszcie nie sprzeciwił się publikacji książek Czarnowskiego, pomimo iż był on historykiem, dziennikarzem, wydawcą, archeologiem, a nawet przedstawicielem handlowym firmy Frageta w Konstantynopolu.
Historycy literatury zajmowali się przede wszystkim literackimi aspektami prasy nie zaś prasą w ogóle jak sugeruje omawiany artykuł. Po prostu nieliteraoka strona prasy nie wchodziła na ogół w zasięg ich zainteresowań.
W dalszym ciągu swych rozważań M. Kafel stwierdza (s. 6) ..Wszyscy oni jednak (historycy literatury — A. G.) może poza R. Piłatem — wypowiadali się z wielką rezerwą o prasie, a W. Zawadzki (m owa o pracy „Literatur a w G a-licji. 1772—1848” — A. G.) pisze wprost, że » wszystkie te pisma... nie miały żadnej wartości, oprócz że się tok wyrażę, nowiniarskiej«. a zaraz potem wyjaśnia Zawadzki o co mu chodziło i pisze: »ee1cm ich było zaspokojenie ciekawości publiki, do obudzenia uśpionego ruchu literackiego nie przyczyniły się«. Jest to niewątpliwy przykład pomieszania pojęć i całkowitego niezrozumienia funkcji prasy”...
Otóż przytoczony cytat podany został nieprecyzyjnie. Pierwsze cytowane tu zdanie brzmi u Zawadzkiego: ..Wszystkie te pisma, tak Dziennik jak i poprzednie, nie miały żadnej wartości oprócz, że się tak wyrażę nowiniarskiej”. Mowa tu o Dzienniku Patriotycznym Polityków wydawanym we Lwowie w latach 1793—1794. Uwaga Zawadzkiego odnosi się zatem do osiemnastowiecznych czasopism galicyjskich, a nie iemu współczesnych jak sugeruje M. Kafel. Następny brakujący fragment cytatu brzmi: „Brały wiadomości z gazet zagranicznych i takowe podawały w tłumaczeniu srodze nieraz język kaleczącym. O jakimkolwiek szerszym na bieg wypadków poglądzie, o ocenieniu położenia, o reprezentowaniu jakiegokolwiek kierunku politycznego, jak to w poczuciu swego zadania czynią gazety dzisiejsze, mowy być nie mogło i nie mieli o tym pojęcia rednktorowie..”.
I tu następują liczne przykłady, które opuszczam, by przytoczyć ostatnie pełne inkryminowane zdanie: „Wszystkie te gazety galicyjskie były po prostu zbieraniną wiadomości i wiadomostek, często błahych, a często mylnych, a celem ich było zaspokojenie ciekawości publiki, do obudzenia uśpionego ruchu literackiego nie przyczyniły się”.
To chyba nie „pomieszanie pojęć”, ale istotne zrozumienie roli prasy i jej ocena. Jest to, niestety, również jeden z przykładów błędnego odczytywania tekstów i wyciągania z nich błędnych wniosków tak licznie występujących w artykule M. Kafla.
Dylemat, kto ma się zajmować przeszłością prasy — historycy literatury czy historycy, sprowadzał się bowiem do tego, że „Prasa literacka, utwory literackie drukowane w gazetach codziennych lub tygodniowych stały się domeną zainteresowań historyków literatury”. („Rozwój badań nad historią prasy w Polsce”. Rocznik ... s. 14). „Natomiast historycy dziejów" politycznych nie zawsze podejmowali