należało przejść po wantach przez saling na maszcie.
"Dar Pomorza" znałem już trochę (teoretycznie), zanim poszedłem do Szkoły Morskiej, z książki J. Meissnera "Sześciu z Daru Pomorza".
Instruktorami naszymi byli: Julian Polek i Jan Korsak. Pierwszy z nich jest od kilku lat na emeryturze, drugi zmarł. Jeden z nich cokolwiek mówił, kończył: "ale nie jestem pewien". Opowiadał mi znajomy, że gdy ten XYZ był drugim oficerem i na statku pełnił wachtę od północy do godz. 4 rano, razu pewnego, właśnie w nocy w czasie ulewnego deszczu i silnego wiatru, nie upewnił się czy za rufą nie płynie jakiś inny statek, tylko wykonał zwrot prosto pod dziób statku, który go wyprzedzał.
Był wielki huk od zderzenia się statków. Kapitan wpada na mostek i pyta: "panie drugi, co tu się stało?". A ten odpowiada: "panie kapitanie zdaje się żeśmy się zderzyli, ale nie jestem pewien".
Z J. Pólkiem spotkałem się dopiero po wielu latach, gdy będąc kapitanem "Ziemi Mazowieckiej" przekazywałem mu obowiązki, mustrował na moje miejsce w Szczecinie (dowiedziałem się później, że miał dużego pecha, gdyż wracając tym statkiem z Narwiku płynęli w tak silnym sztormie, że fala przesunęła im klapę na 1 ładowni! Byli koło fiordów, udało im się skryć, klapę ustawić i przyspawać).
Opowiedział mi taką swoją przygodę: „Nigdy nie zamykałem kabiny na klucz. Gdy raz wieczorem kąpałem się spostrzegłem, że ktoś się skrada do drzwi łazienki. Miałem w wiadrze wodę, więc ją chwyciłem i chlusnąłem przez drzwi na tego kogoś... No i z krzykiem wybiegłem z łazienki, ale facet szybko uciekł. Nie udało mi się ustalić kto to był; od tego czasu drzwi od kabiny zamykam na klucz.”
Wspomnę tu, że na "Darze Pomorza", na końcowym egzaminie, jako jedyny z 4 klas, otrzymałem stopień "bardzo dobry" (jeśli nikt mnie nie chwali, to muszę to zrobić sam). Kilku innym podniesiono stopień na "5" za dobrą pracę. Byłem wówczas z tego bardzo zadowolony.
Pierwszym oficerem był Józef Kwiatkowski. Trzecim oficerem był Józef Gurbisz, bardzo sympatyczny, młody człowiek. I pomyśleć tylko, że przez te lata, które dotychczas minęły, zdążył zostać kapitanem, zestarzeć się i umrzeć. Już dawno go nie ma.
Coraz częściej czytam, lub dowiaduję się od znajomych, że to ten, to tamten znajomy
...zmarł..... zmarł.... zmarł... Kapitan K. Jurkiewicz zmarł, kpt. K. Maciejewicz zmarł, Hinz
zmarł, T. Meissner zmarł, A. Garnuszewski zmarł....
Z kolegów z PSM też już tylu zmarło.
Wszystkich, z którymi byłem na tym żaglowcu, i od których cokolwiek się nauczyłem i dzięki którym poznałem cokolwiek nowego - choćby to był wyśmiewany przez kapitana A. J. półindianin, który rzeźbił w kuchni ziemniaki - zachowam mile w pamięci i będę im z tego powodu wdzięczny. Z "Daru Pomorza" zachowały mi się tylko 3 fotografie. Niestety wówczas mało kto miał aparat fotograficzny.
P.S.
W 2009 r. utworzyłem konto w portalu internetowym nasza-klasa.pl, gdzie podałem szkoły do których chodziłem, z nadzieją, że jacyś koledzy się odnajdą.
Odnalazło się kilku z Liceum w Zamościu (lata 1952-55) oraz 2 z PSM - Ryszard Rozenfeld (zm. 2012 r.) i Sylwek Czajka. W kontakcie z Edkiem Mickiewiczem z mojego roku PSM mieszkającym w Szczecinie prosiłem, aby w rozmowach z innymi poinformował ich, że mogą się dopisać i będziemy „od nowa” znajomymi - nikt się nie zgłosił.
Informowałem, że utworzyłem swoją stronę internetową, gdzie opisuję lata morskie, 1955-1999, że jest tam dużo fotek morskich.... i nic.
Natomiast RR przysłał mi CD z 55 fotkami ze szkoły, z „Zewu Morzu” i „J. Krasickiego” oraz z „D. Pomorza”.
Z LO w Zamościu tylko 2 osoby się wpisały, a kilku było na fotkach, ale nie chcieli się
15