z nich miał trafić na teledysk, który potem nie powstał, bo zaskoczyła nas pandemia, uniemożliwiając jego nagranie. Był więc taki czas, jakieś dwa miesiące, że nie mieliśmy w ogóle prób bo były nielegalne. Dom kultury, w którym mamy salkę, był zamknięty. Tak więc czas mijał, a Wojtek nie uczył się kolejnych, gotowych już nagrań. Odkładał to ciągle na później i później. Wreszcie gdy do umówionego terminu z studiem pozostały niecałe dwa miesiące, powiedział nam, że nie ma teraz czasu i głowy do tego, bo ma problemy z firmą i zdrowiem ojca. To był duży cios, bo właśnie odchodził z zespołu kolejny oryginalny członek, a każde takie odejście jest oczywistym wizerunkowym osłabieniem kapeli.
Tradycji stało się więc zadość/ bo w sumie każdy z waszych albumów został zrealizowany z innym drummerem?
Nie tylko z drummerem, ale właściwie w- innym składzie z innymi gitarzystami. Tylko Bolek grał na poprzedniej płycie. Zarówno gitarzyści, jak i bębniarze się zmieniali.
Brzmienie nowego albumu potwierdza/ że wybór MaQ studio był trafnym posunięciem. Z tego co słyszę wnoszę, że zależało wam na jak najbardziej organicznym/ surowym, acz klarownym dźwięku/ jak najbliższym brzmieniu z przełomu lat 80. i 90.?
Tak podobnie jak z kompozycjami nie próbowaliśmy udawrać, że gramy coś innego i np. stroić się niżej, jak to jest teraz modne. Zespól jest oldschoolowy, więc i brzmienie miało być dobrym, sprawdzonym metalowy brzmieniem. Jednakże realizator Jarek nie byłby sobą, jakby jednak nic szukał czegoś nowego. Powiedział nam studio: "Chcę byście brzmieli inaczej, otyginalnie, a nie tak, jak sto innych zespołów" - czy to się udało to nie mnie opiniować. Wyjdzie płyta, każdy będzie mógł wyrobić sobie osobiste zdanie. My jesteśmy z brzmienia bardzo zadowoleni. Aż by się chciało nagrać kolejna płytę wiedząc już czego można się po Jarku i studiu spodziew-ać.
Bardzo klasycznie jest też w warstwie muzycznej/ mimo tego/ że obecnie tJs składu to nowi/ młodsi muzycy - ten duch dawnego Destroyers daje jednak o sobie znać?
Może to wynik tego, że kto by nie skomponował utworu, to jednak na końcu ja to śpiewam i ja układam wokale, więc to pewnie wpływ jakiegoś tam mojego stylu. Poza tym połowa albumu to w całości, bądź w części, moje pomysły, co pewnie też miało na to wpływ.
Ostatnia/ tytułowa kompozycja to rozbudowany, wielowątkowy utwór, poprzedzony wstępem i zakończony outro - zamarzyła się wam taka dłuższa forma/ coś, jak na wasze realia/ bardziej epickiego?
Nie to chyba efekt tego, że kilka pomysłów-zlepiłem w- jeden utwrór. Ma on dwie części zarówno w warstwie testowej, jak i muzycznej, a wstęp to coś, co chciałem zrobić na w-zór intra z "Gorącego łona carycy”. Outro to kompozycja Tomka, która bazuje na motywie głównym nagrania.
"Jeszcze gorsi" to bez pudła kontynuacja "Złych" z debiutu. Wychodzi więc na to, że miast z wiekiem poważnieć/ stajecie się jeszcze gorsi? (śmiech)
Tak to bvł pomysł Wojtka, który mówił, że ponoć "źir są łubiani przez fanów i śpiewają to sobie na imprezach, jak sobie popiwkują. Śpiewają: "To my źli metale". Wojtek wpadł na pomysł "a może by tak zrobić Źli 2”, czyli stopniując "Jeszcze gorsi”. Tak pow stał pomysł na tekst. Dominik wymyślił riff i świadomie w-refrenie użyliśmy motywu z utworu "Źli", robiąc z niego refren.
"Dziś już nikt nie kupuje płyt/Na koncercie ledwie garstka ciał" - faktycznie nie wygląda to za dobrze/ ale w żadnym razie was nie zniechęca/ przynajmniej na razie?
Z tymi płytami to się przekonamy za miesiąc, jak się ukaże nasza. A co do koncertów' to jest różnie. Bywały wyprzedane, pełne kluby, a bywało, że przyszło kilkadziesiąt osób. Frekwencja, a właściwie jej brak na metalowych koncertach nie jest żadną tajemnicą. W każdym razie nie są to już czasy Metalmanii w Spodku, gdzie dziesięć tysięcy- osób na koncercie to była norma.
"Noc lubieżnych ciał"/ "Wszetecznica" czy "Bal" potwierdzają, że wciąż jesteś wiemy tematyce tekstów z seksualnymi podtekstami/ co było przecież kiedyś swoistym znakiem rozpoznawczym Destroyers?
Tylko "Noc lubieżnych ciał" i 'Bal'. "Wszetecznica” traktuje o największej trucicielce w-historii Lukrecji Borgi i tym co się tam wyprawiało. To, że właśnie wtedy jej tatuś, który był papieżem, urządził sobie w Watykanie tzw-. "bankiet kasztanów” (co ten termin dokładnie oznacza zainteresowanych odsyłam to Wikipedi), wiec było z czego czerpać inspiracje do tekstu. "Noc lubieżnych ciaf" to nic innego jak 13 księga "Pana Tadeusza", a "Bal" to taka fantazja zblazowanego hedoni-sty. Chyba najostrzejszy tekst na tej płycie.
Nic obwiałeś się, że w czasach posuniętej do granic absurdu poprawności zostaniesz oskarżony o seksizm, etc./ nawet jeśli nawiązujesz do XIII księgi "Pana Tadeusza"/ przypisywanej Fredrze czy Boyowi-Zeleń-skiemu?
Powiem ci tak, rzygam już tą poprawnością. Ona nas do niczego dobrego nie zaprowadzi. Jak słyszę, że "Murzynek Bambo" będzie zakazany albo, że firma zmienia nazwę sosu cygańskiego, bo jest rasistowski, to gdzieś chyba w złym kierunku to wszystko podąża. Kto to napisał dokładnie nie wiadomo. Jedne źródła podają, że Boy Żeleński, inne. że Fredro. Jest to kawałek literatur)- polskiej, nikt chyba tego tematu w polskiej muzyce jeszcze nie
DESTROYERS