111
111
Patrz także rozdział 28.
„jeżeli to masz w sercu, zaręcz mi, abyś mnie nie zawiódł, bo i ja także zamierzam obrać proboszcza.“ On ."jś pod przysięgą obiecał, że nie zawiedzie go w obiorze proboszcza, i rzekł: „dla tej samej przyczyny, dla której ty zamierzasz go obrać, i ja też obrać go ci przyrzekam i daję ci na dowód wiary moją rękę.“ Po kazaniu zaś, wspomniany wyżej kanclerz, stanąwszy między bracią, zaczął zdradliwą mowę w te słowa: „Przewielebni panowie! Oto widzimy między nami godnego pana Trojana, naszego proboszcza; błagajmy go, ażeby przyjąć raczył na siebie ciężar pasterstwa w osieroconym naszym kościele." 1 kiedy prawie wszyscy niezwłocznie na to się zgodzili, Mikołaj z Kurnika, niby oburzony, zakrzyczał, że to nie było zgodne z jego wolą. Wówczas archidyakon gnieźnieński, trzymający razem z innymi, jednakowo myślącymi, stronę proboszcza, zaproponował, aby użyto formy kompromisu, i wyznaczył w tym celu wzmiankowanych archidyakona poznańskiego i kanclerza, — sądząc, że znajdzie w nich dobrą wiarę, którą mu przyrzekli, — oraz Jana, kustosza poznańskiego, i Kielcza, scholastyka gnieźnieńskiego, zaś Mikołaj z Kurnika dodał do tych pięciu dwóch kanoników poznańskich: brata swego, Alberta z Będlewa, archidyakona czerskiego, i Michała z Mieszkowa. Gdy wszyscy siedmiu zeszli się u Jana, kustosza poznańskiego, który wówczas był chory na nogi, a także trzymał stronę proboszcza, kustosz ten, mąż mądry, uczony i czystego sumienia, razem z archidyakonem i scholastykiem gnieźnieńskimi, oddali swe głosy na proboszcza Trojana, archidyakon zaś An drzej i kanclerz Damian, nie pomni wstydu i boj^źr-i bożej, przyłączyli się do wzmiankowanych Alberta i Michała, którzy popierali Mikołaja z Kurnika, i jego obrąb na biskupa i pasterza ,). Tym sposobem, zdradą i oszukaństwem, raczej z dopustu bożego niż z wyboru kanoników, został biskupem poznańskim człowiek pełen zbrodni i brudów, nie posiadają-