"istotę delikatną, przesłoniętą od świata obłokami swojej sfery", później zaś jako bezduszną "lalkę", podstępną i niesumienną kokietkę. Równocześnie Antoni Lange utrzymywał, iż
"jest to w gruncie bardzo miła i dobra panienka, zepsuta nieco dzięki swej atmosferze, obdarzona wykwintnym smakiem estetycznym i która lęka się nędzy tylko przez poczucie
estetyczne"^.
Te rozbieżności ocen odbijały się na interpretacji sceny w sądzie, w której słowo "lalka" pojawia się bardzo często. Morzkowska twierdziła, że prawdziwa lalka "stanowi tak mało-znaczny epizod, iż trudno pojąć, dlaczego całość brałaby swą nazwę od niego""*. Anatol Krzyżanowski wręcz zganił autora za wprowadzenie tego motywu do powieści, twierdząc, iż Prus uczynił to w celu wzmożenia zagadkowości wokół tytułu
A
utworu . Z upływem lat sens tej sceny jawił się coraz wyraźniej. Henryk Życzyński np. interpretował ją jako symboliczną antecedencję dalszych losów bohaterów: jak rozpruwający lalkę sędzia orzeknie do kogo ona należy, tak życie rozstrzygnie, czy Izabela przypadnie Wokulskiem, czy Starskim5. Słowo "lalka" - twierdził - jest w powieści Prusa wieloznaczne, m.in. symbolizuje, że pannę Izabelę wychowywano na wieczne dziecko, żyjące w bajkowym świecie. Wina za jej rozkapryszenie i wyrafinowanie spada na równie nie znających życia wychowawców.
Nie musimy wierzyć autorowi twierdzącemu, iż "lalką jest lalka Heluni Stawskiej". Wiadomo, że autentyczny proces o kradzież lalki pozwolił mu na "skrystalizowanie się" wcześniej obmyślonej powieści, że więc "tytuł jest przypadkowy", użyty "przez wdzięczność" i że gdyby ta powieść miała tytuł Trzy pokolenia, czytelnicy trafniej by uchwycili intencje piszącego. Wszystko to wiemy z objaśnień Prusa. Lecz o rozumienie określenia Trzy pokolenia też toczyły się spory: gdyby bowiem - jak argumentował Stefan Kunowski -pojęcie to traktować socjologicznie (vide: Szewykowski), to
160