109
O KONCEPCJĘ BADAŃ JĘZYKA TELEWIZJI
nadawca, nie pokrywają się także z funkcjami, które oddziałały na odbiorcę, a sam odbiorca przez swą interpretację mógł spowodować zadziałanie zupełnie nieprzewidzianych funkcji. W wypowiedzi nadawcy są elementy obligatoryjne w tworzeniu sensów i elementy redundantne. Które z elementów obligatoryjnych są w rzeczywistości odebrane jako obligatoryjne? Jakie sygnały obligatoryjności pojawią się w wypowiedzi nadawcy i czy zostaną odebrane? Jeszcze raz wraca jak bumerang problem podstawowy — a nie rozstrzygnięty i chyba nie doceniony przez autorów recenzji — z jakiej pozycji badamy język telewizji: nadawcy czy odbiorcy. Zasygnalizowane tu problemy to tylko cząstka, jeden z aspektów języka telewizji. Ale aspekt ważny, którego ważności chyba nie dostrzegają autorzy.
Z kolei przejdźmy do odpowiedzi na zarzuty skierowane do innych autorów naszego zbioru. Jak już wspomniałem na wstępie, jest to zadanie trudne, gdyż zarzuty rozmywają się w efektownych chwytach i retorycznym potoku słownym. W przypadku np. artykułu Aldony Furgalskiej polemika z autorami recenzji wydaje mi się po prostu niemożliwa, gdyż nie wyznaczyli oni merytorycznej płaszczyzny dla ewentualnej dyskusji.
Artykuł Krystyny Urban, A. Ropa i W. Miodunka zaprojektowali sobie jako „krytyczne omówienie prac” poświęconych językowi telewizji, co nie odpowiada efektowi, a więc próbie relacji ze stanu badań nad tym językiem. Przy czym podstawowym zarzutem wydaje się ten, że autorka nie zauważa, iż niektóre artykuły tworzone były w większym zespole (chodzi oczywiście o zespół krakowski). Ale jakie to ma znaczenie, skoro zespół jako całość jeszcze ciągle się nie przedstawił, nie ma wspólnej metodologii (bo nigdzie jeszcze jej nie przedstawiono) i wspólnego, podanego do wiadomości publicznej korpusu tekstów badawczych. Zanim dojdzie do takiej publikacji, każdy artykuł musi być z konieczności traktowany jako odrębna całość.
Uwagi w stosunku do artykułu R. Lebdy: „Współdziałanie kodu werbalnego i wizualnego w telewizji” są przykładem owego nieuczciwego zabiegu, który opisałem wcześniej, a który polega na krytyce z punktu widzenia pracy nieistniejącej w chwili publikacji naszego zbioru. Posługują się tutaj autorzy artykułem J. Antas 22, którego R. Lebda nie mogła znać, gdyż ukazał się dopiero w 1981, a więc wtedy, gdy nasze „Problemy...” były już opublikowane. Nie zauważają też, że podtytuł tego artykułu brzmi: „Problemy badawcze” i krytykują R. Lebdę za brak „rozwiązań” (a przecież trudno o rozwiązania tam, gdzie stawia się dopiero problemy) i „punktują” ją za brak „zdecydowania” 23, błyskotliwie wyciągając wyrażenia typu: „wydaje się, należy” itd. No cóż. Zobaczmyż więc jak swoje propozycje badawcze przedstawiają A. Ropa i W. Miodunka24: „Sam materiał powinien być przy tym zgromadzony” (s. 28), „Analizy wewnątrzjęzykowe muszą (...) dotyczyć” (s. 29), „zamknięcie badań powinno być” (s. 30), „Konieczne jest ustalenie...” (s. 31), „Mamy uzasadnione podejrzenia...” (s. 31). Mam uzasadnione podejrzenia, że jest to ta sama stylistyka (wszelkie podkreślenia moje — J.W.).
Na zakończenie mam tylko jedną uwagę. Polemika bywa twórcza, ale nie wtedy, gdy polemiści zbyt dosłownie biorą zalecenia „Erystyki” Artura Schopenhauera.
22 J. Antas: Projekt metodologii badań relacji obraz — słowo w przekazie telewizyjnym. Zeszyty Prasoznawcze 1981 nr 2.
u W. Miodunka, A. Ropa: Przekazy i Opinie op. cit. s. 167. u Tychże, Zeszyty Prasoznawcze op. cit.