APLIKACYJNOŚĆ
czyli praktyczna użyteczność nauki
Metody Inżynierskie w Zarządzaniu
To temat I Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej, zorganizowanej w majuprzez Wydział Zarządzania i Inżynierii Produkcji w Malborku Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy.
W trakcie dwudniowych obrad wygłoszono około 40 referatów w 6 sekcjach tematycznych: Nowoczesne techniki zarządzania w produkcji, Zarządzanie zasobami ludzkimi w efektywności produkcji, Zarządzanie w procesach zaopatrzeniowych, Zarządzanie finansami w przedsiębiorstwie, Zarządzanie w procesach dystrybucyjnych, Zarządzanie w kształtowaniu jakości produktów żywnościowych.
W malborskiej konferencji wzięli udział naukowcy z następujących uczelni: Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie, Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu im. Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku, Politechnika Koszalińska, Politechnika Częstochowska, Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, Wyższa Szkoła Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Akademia Morska w Gdyni.
Obecnie przygotowywana jest pokonferencyjna publikacja w formie monografii, zawierająca wszystkie poruszane podczas obrad tematy.
O
>-
N
N
Prekursorem aplikacyjnego wykorzystania dorobku nauki był niewątpliwie Archi-medes z Syrakuz (287-212 p.n.e.). Ów wszechstronny uczony stworzył podstawowe prawa statyki i hydrostatyki, rachunek całkowy, był także autorem pracy o przekrojach stożków i powierzchni kół, odkrył liczbę ir (ok. 3,14), wynalazł również śrubę wodną i młyn wodny.
Na początku XX w. naukowcy byli przekonani, że wszystkie znaczące prawa zostały już sformułowane, a odkrycia naukowe dokonane. W rezultacie nauka zaczęła oddalać się od praktyki i zaczęła żyć własnym życiem. Obecnie obseiwu-jemy nieprawdopodobne tempo powstawania nowych produktów, które z kolei bardzo szybko starzeją się i wychodzą z użycia. O sukcesie rynkowym - także w dziedzinie badawczo-rozwojowej - decyduje zdolność dostrzegania zjawisk i potrzeb społecznych, których jeszcze nie widzi konkurencja lub które nawet nie istnieją. Rozwiązań zdecydowanie innowacyjnych.
Twórcze pomysły mogą być dziełem nie tylko jednostek kreatywnych, ale-jak twierdzi P. Kotler, guru marketingu - również zwykłych ludzi, którzy stosują kreatywne techniki, takie jak myślenie „lateralne”, burza mózgów, mapowanie procesu myślowego (mind-mapping), tworzenie listy atrybutów, analiza morfologiczna oraz inne. Z kolei osoby potencjalnie kreatywne często nie podejmują działań z powodu samoograniczeń: strachu przed porażką, obawy przed ośmieszeniem czy krytyką, strachu przed wyjściem poza rutynowy schemat, niechęci do podejmowania ryzyka i braku odwagi. Warto wspierać kreatywność poprzez otwartość i tolerancję, doskonalenie umiejętności przyjmowania krytyki, a także dostrzegania problemów. Warto pobudzać wrażliwość na pojawiające się problemy, promować elastyczność i oryginalność w działaniu, zachęcać do odwagi w preferowaniu oryginalnych pomysłów i do podejmowania ryzyka, pobudzać ciekawość i inicjatywę.
Tyle teorii. Co aplikacyjność ma wspólnego ze studentami WSG w Bydgoszczy? Kilka tygodni temu nasza Uczelnia otrzymała dofinansowanie projektu, którego głównym celem jest promocja oraz rozwój aplikacyjności prac naukowych i dyplomowych wśród uczelni wyższych regionu oraz przedsiębiorstw, połączona z organizacją staży dla kadry naukowej w przedsiębiorstwach, a dla pracowników przedsiębiorstw - w WSG, szkoleniem pracowników naukowych oraz pracowników przedsiębiorstw w obszarze B+R (Badania + Rozwój), specjalistycznym doradztwem i seminariami dla pracowników naukowych i studentów WSG.
Jako koordynator ds. wdrażania systemu aplikacyjności prac dyplomowych mam za zadanie przybliżanie zagadnienia wśród kadry naukowo-dydaktycznej oraz studentów naszej Uczelni. Obecnie trwają rozmowy z promotorami i opiekunami prac dyplomowych. Po drugiej stronie rozmawiamy także z przedsiębiorcami, zainteresowanymi pracami badawczo-rozwojowymi, które w ramach swoich prac dyplomowych mieliby wykonywać nasi studenci (pod czujnym okiem swoich tutorów).
Aplikacyjność jest bardzo bliskim mi zagadnieniem. W 2004 roku, kiedy tworzyłam własną pracę magisterską, dotyczącą oceny płynności i wypłacalności przedsiębiorstwa turystycznego, byłam dumna, że rozdział poświęcony badaniom mogłam realizować na podstawie prawdziwych danych pewnego przedsiębiorstwa turystycznego. Jako że oficjalnie udało mi się pozyskać od zarządu sprawozdawczość finansową za okres pięciu lat, uwierzyłam, że ten sam zarząd będzie zainteresowany wynikami moich badań, lub choćby wykorzystaniem samodzielnie przygotowanego przeze mnie komputerowego arkusza bilansu (dotychczasowe sporządzane były w wersji papierowej). Nic bardziej mylnego. Gdy pojawiłam się w siedzibie firmy z moją pracą, obronioną na ocenę bardzo dobrą (siei), nikt nie okazał zainteresowania.
I teraz, po prawie 6 latach, mam możliwość przekonania sektora MŚP (małych i średnich przedsiębiorstw) do tego, aby zlecano naszym studentom tematy prac, i tym samym badań. Można się zastanowić, jaka z tego korzyść dla studenta? Czy przypadkiem przedsiębiorstwo nie zechce wykorzystać najemników do wykonania „czarnej roboty”? Nic bardziej mylnego. Dzięki temu, że część pracy dyplomowej będzie miała charakter aplikacyjny, student - poza odczuciem satysfakcji - będzie mógł, starając się o zatrudnienie, wykazywać w CV i liście motywacyjnym, że był na tyle dobry, że zlecono mu wykonanie badań. Prawdziwa firma i prawdziwe badania. Jeśli student odniesie sukces, być może inna firma złoży zamówienie na wykonanie dla niej podobnych badań. Stąd już niedaleka droga do....przedsiębiorczości, tzw. firm odpryskowych (z ang. spin-off lub spin-out). Ale o tym w następnym artykule...
Agnieszka Walczak-Beszczyńska Koordynator ds. wdrażania systemu
Tomasz Kozłowski