StendfiaC, Czerwone i czarne
ich na ołtarzu dumy, lecz dumy skierowanej w fałszywym kierunku, wynikłej ze skrajnego egotyzmu, wydaje się należeć do cech, które Stendhal ceni wysoko189. Co zresztą nie przeszkadza mu o tych uczuciach ciekawie i wyczerpująco pisać; o ile postać Sorela wydaje się nieco bardziej jednowymiarowa, o tyle rozterki jego kochanki przedstawione są bardziej przekonująco i opisane wnikliwie. Można by rzec, że Julian jest płodem czystego umysłu Stendhala, zaś pani de Renal - jego dogłębnej znajomości kobiet.
Nawet wówczas, gdy autor każe bohaterowi nagle zacząć odczuwać i okazywać uczucia (w czasie choroby jednego z synów pani de Renal), robi to mniej przekonująco, niż w przypadku bohaterki przeżywającej głęboką rozpacz, wynikającą z przekonania, że choroba i grożąca śmierć jej dziecka jest karą za jej grzech. Czy dlatego,
189 Dowodzi tego sam Stendhal, jako twórca idei (i ideologii) beylizmu (pojęcia utworzonego przezeń od jego prawdziwego nazwiska), mającego stanowić apologię indywidualizmu, aktywności i dążenia do realizacji swoich dążeń. W idei tej ściera się (romantyczna) pochwała indywidualizmu z zasadą aktywizmu, przeczącą romantycznemu pesymizmowi i melancholii. Interesującą refleksję na temat beylizmu znaleźć można w książce Leona Bluma pod znamiennym tytułem Stendhal et le beylisme, Paris 1914: Les historiens de Vavenir reche.ivhe.ront si cette. influence, fut pemicieuse ou fćconde., si, pour ces groupes (Tadeptes que la pcission stendhalienne unissait en de petites socićtćs secretes, la lecture infatigable du Rouge et Noir et de. la Chartreuse fut waiment, comme on Va dit, une leęon dY.ne.rgie, ou si Penseignement qu’en tiraient les fid Mes ne. tendait pas a Vinverse de. Paction. Imagination qui se. satisfait d’e.Ue-meme., degout de. tout ce qu’on juge au-dessous de soi, reverie paresseuse et dćpitće du rćel, ces ólćments stćriles ou dćprimants e.ntrd.re.nt assurćment; ave.c beaucoup d’autre.s, dans le beylisme. La drogue, a tout le. moins, ćtait entetante, et Rave.nirjuge.ra, d’aprds les rósultats acquis, s’il faul la tenir pour un toniąue ou pour un toxique (s. 6); www.archive.org/details/ stendhaletlebeylOOblum [Przyszli historycy zbadają, czy ten wpływ był zgubny, czy płodny, czy, dla grup tych adeptów, których Stendhalowska namiętność połączyła w tajne ugrupowania, niestrudzona lektura Czerwonego i czarnego oraz Pustelni par-meńskiej była istotnie, jak mówiono, lekcją energii, czy też przypadkiem nauka, jaką wyciągali z niej wierni, nie skłaniała do tego, co przeciwne działaniu. Wyobraźnia, która sama siebie zaspokaja, wstręt do wszystkiego, co uważa się za stojące niżej od samego siebie, leniwe i oderwane od rzeczywistości rozmarzenie, te bezpłodne lub przygnębiające elementy stały się, obok licznych innych, częścią beylizmu. Narkotyk był co najmniej odurzający, a przyszłość pokaże, czy, sądząc po skutkach, trzeba go uważać za tonizujący, czy trujący.]. Rozważania Bluma brzmią niezwykle aktualnie, jeżeli rozpatrywać je w kontekście krytyki etycznej, od której dzielą jego rozważania dziesiątki lat. Przeciwnie, niż wywody - pozornie pozbawione ocennego charakteru - Rene Girarda, w istocie ceniącego tak postać samego Sorela, jak i koncepcję beylizmu Stendhala (Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne., tłum. K. Kot, Warszawa 2001).
131