Sundhat, Czerwone i czarne
niego nawet wyreżyserowane i wyrachowane zachowanie przyszłego kochanka mogło na kobiecie zrobić ogromne wrażenie... Jej naiwność uzasadnia łatwość, z jaką padła ofiarą uwodziciela, a dalsza ewolucja jej charakteru świadczyć ma tylko o obsesji miłosnej na jego punkcie i o utracie wszelkich hamulców - mimo okazjonalnych wyrzutów sumienia.
Mówiąc krótko - portret pani de Renal jest prawdopodobny psychologicznie, podczas gdy Juliana wydaje się bardziej wykoncypo-wany zgodnie z pewnymi założeniami, którymi pisarz się kierował (beylizm!) i tendencją ideologiczną książki. Tym, co bowiem psuje jej psychologizm i, powtórzmy raz jeszcze, pod tym względem upodobnia ją do Nowej Heloizy, jest nachalne wplatanie w tok opowieści stwierdzeń o charakterze ideologicznym, prezentujących poglądy samego autora. Kiedy, dla przykładu, pisze, że Julian wypytywał swoją kochankę o różne rzeczy, pomagające mu lepiej zrozumieć czytane książki, nie omieszka dodać:
To wychowanie miłosne, udzielone przez bardzo niewykształconą kobietę, było nader szczęśliwe. Julian ujizał wprost społeczeństwo takie, jakim jest dzisiaj. Umysł jego nie zaćmił się opowiadaniami o tym, czym ono było niegdyś, przed dwoma tysiącami lat lub bodaj przed sześćdziesięciu laty, za czasu Woltera i Ludwika XV (rozdz. XVII, s. 83) I9‘.
Co ma „dzisiejsze społeczeństwo” do rzeczy? Co gorsza, Stendhal wplata w fabułę zdania zawierające jednoznaczne opinie na temat niektórych bohaterów, mające zarazem stanowić okazję do podjęcia wywodów wyraźnie „zideologizowanych”:
Ale zostawmy tę figurę [pana de Renal! - MC-K] jej małym troskom. Po cóż brał do domu człowieka, kiedy mu trzeba było duszy lokajskiej? Prawidłem XIX wieku jest, że kiedy dostojna i można osobistość napotka człowieka, zabija go, skazuje na wygnanie, wtrąca do więzienia lub upokarza go do tego stopnia, że tamten jak głupiec umiera z bólu (rozdz. XXIII, s. 128)192.
191 Cette ćducation de. 1’amour, donnće par une femme extremement ignorante, fut un bonheur. Julian airiva directement a voir la socićtć telle ąićelle est aujourd’hui. Son esprit ne fut point offusąućpar le rćcit de ce ąićelle a ć.le autrefois, il y a dewc mille ans ou seulement il y a sobcante ans, du temps de Voltaire et de Loius XV.
192 Mais laissons ce petit homme. a ses petites craintes pourąuoi a-t-il pris dans sa mai-son un homme de coeur tandis qu’il lui fallait Tamę d’un valet? Que ne sait-il choisir ses gens? La marche ordinaire du XlXe siecle est ąue, ąuand un etre puissant et noble
133