Wspomnienie
(1941-2002)
W dniu 26 października 2002 r.
odszedł od nas nasz Kolega i Przyjaciel dr inż. Edward Sojda - człowiek prawy, wrażliwy i wierny wartościom honoru, godności, odwagi i przyjaźni. Był bardzo łubiany, nie tylko za to, że zawsze chętnie pomagał innym, ale także za pogodę ducha, uśmiech i sportowe zamiłowania.
Jego śmierć była dla nas wielkim zaskoczeniem. Dlatego tak trudno się nam z nią pogodzić i tym mocniej odczuwamy Jego stratę.
Odszedł od nas dobry pracownik, wychowawca wielu pokoleń młodzieży, zaangażowany działacz związków zawodo-
Dr Edward Sojda urodził się w 1941 roku we Lwowie. W 1946 roku wraz z rodzicami przyjechał do Wrocławia i tu mieszkał do końca swoich dni. Tu pobierał nauki w szkołach i na Wydziale Elektrycznym Politechniki Wrocławskiej. Po maturze, którą zdał w 1960 roku, pracował krótko w biurze projektowym i odbył służbę wojskową. W roku 1963 został studentem Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej. Po uzyskaniu dyplomu magistra inżyniera elektryka w roku 1969 rozpoczął pracę jako asystent stażysta w Instytucie Podstaw Elektrotechniki i Elektrotechnologii. W swojej pracy naukowej zajmował się własnościami wysokonapięciowych izolatorów i ograniczników przepięć pracujących w warunkach zabrudzeniowych, a ostatnio wysokonapięciową techniką probierczą i pomiarową.
W roku 1978 obronił rozprawę doktorską na temat: „Rozkład napięcia w odgromniku zaworowym a jego charakterystyka zapłonowa przy zwiększonej upływności powierzchniowej”.
Przez cały okres swojej pracy zawodowej starał się działać na rzecz młodzieży i pracowników Politechniki Wrocławskiej. W roku 1970 wstąpił do ZNP. W burzliwym roku 1980 uwierzył w szansę nowych możliwości działania i po wystąpieniu z PZPR i ZNP uczestniczył w tworzeniu NSZZ „Solidarność”. W latach stanu wojennego prowadził bibliotekę „Solidarności” w 1-7 oraz zbierał składki od członków Komisji Oddziałowej.
Po roku 1989 pełnił różne funkcje w NSZZ „S” przy Politechnice Wrocławskiej. Był delegatem na Zakładowe Zebranie Delegatów (1989-2002), skarbnikiem Komisji Zakładowej (1989-1995), delegatem do Krajowej Sekcji Nauki (1992-1995) oraz członkiem, a następnie przewodniczącym Komisji Rewizyjnej przy Komisji Zakładowej (1995-2002).
Prawość, zaangażowanie, otwartość i radość życia naszego Kolegi sprawiły, że na Jego pogrzebie zebrało się bardzo liczne grono osób poruszonych Jego odejściem. Nad grobem Zmarłego oprócz księdza przemawiali przełożeni, koledzy z lat szkolnych, z pracy i ze związku zawodowego. Ich wystąpienia były przepełnione uznaniem dla Zmarłego i ciepłem uczuć, jakimi Go wszyscy darzyli. Niech przykładem tego będzie wystąpienie współpracownika Zmarłego i Jego kolegi związkowego dr inż. Zbigniewa Zubla.
Witold Jabłoński
Edku! Drogi Kolego i Przyjacielu!
Odszedłeś od nas tak niespodziewanie, że jeszcze teraz nie możemy w to uwierzyć. Ciągle jeszcze łudzimy się, że za chwilę staniesz żywy wśród nas, z nieodłącznym uśmiechem na ustach, że rozegrasz kolejną partię tenisa... Tak trudno nam pogodzić się z faktem, że miejsce przy Twoim biurku w instytucie pozostanie puste, że zabraknie przy nim Ciebie...
Nigdy nie lubiłeś patosu, nadużywania wielkich słów, dlatego aby wyrazić nasze uczucia, uciekamy w poezję. Przypomnijmy w tym miejscu znane słowa księdza-poety Jana Twardowskiego:
„ Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
Zostaną po nich buty i telefon głuchy.
Tylko to, co nieważne, jak krowa się wlecze.
Najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje.
Potem cisza normalna, więc całkiem nieznośna, kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna. Kochamy wciąż za mało i stale za późno."
I my też, niestety, nie zdążyliśmy Ci powiedzieć, Edku, jak ważny byłeś w naszym życiu. Dlatego teraz chcemy Ci podziękować za to, kim byłeś i jakim byłeś, za Twoją prawość i szczerość, czasami, aż do bólu, gdyż brzydziłeś się kłamstwem, obłudą i zakłamaniem. Pozostałeś do końca wierny harcerskiej przysiędze i chociaż nigdy o tym nie mówiłeś, wiedzieliśmy, że Bóg, honor i Ojczyzna, to wartości, które stanowiły treść Twojego życia.
Dlatego byłeś jednym z pierwszych, którzy w 1980 roku tworzyli „Solidarność” a także tym, który odważnie stanął w obronie ideałów Sierpnia w grudnia 81 roku i przyłączył się do strajku na Politechnice przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego.
Twój trud nie poszedł na marne. Dane Ci było doczekać czasu wolności, chociaż ta Polska nie do końca była tą, o którą walczyliśmy razem. Pozostałeś optymistą, potrafiłeś jak mało kto cieszyć się życiem i zarażać tą radością innych. I takiego chcemy Cię zapamiętać i zachować na zawsze w naszych sercach.
Żegnamy Cię słowami piosenki harcerskiej:
nie zgaśnie tej przyjaźni żar, co połączyła nas, nie pozwolimy by ją starł nieubłagany czas...
...przy innym ogniu, w inną noc do zobaczenia znów".
Do zobaczenia Edziu, przy innym. Bożym ogniu.
Zbigniew Zubel