jest sztuką”8 - uważał Charles Baudelaire, a Mania tą sztukę posiadła. Przeżywa rozkosz, zanurzając się „w mnogości, falowaniu, ruchu, w tym, co umyka, co jest nieskończone”9. Ma wrażenie, że w nocy, gdy miasto pustoszeje i zasypia, jest niczym „martwe"; ożywa „o świcie", gdy „tramwajami rozwozi znowu życie”. Wówczas dopiero, lawirując wśród „puzzli [...] mieszkańców [...] gliniarzy [...] pseudofacetów/ i superkobitek” (moje miasto), Maria może z lubością wsłuchiwać się w melodię tłumu. „Upija/ mnie miasto” (pieprzę cię miasto) - stwierdza, z zachwytu tracąc dech. „Tyle ludzi, spraw, trącań, torebek”10 - rozumie jej fascynacje Białoszewski. Obydwoje, każde na swój sposób, wraz z innymi twórcami osadzonymi w bogatej tradycji pisania o mieście - „poetami/ wykrzyknikami ulicy”11 - podtrzymują zwyczaje dynastii flaneurs, oczarowanych miastem marzycieli, spacerowiczów, wreszcie artystów, dla których istoty „masa ludzka jest nierozłącznym elementem”12.
Bractwo flanerów
O figurze flanera pisał wiele Walter Benjamin i to on jako pierwszy dostrzegł jego znaczenie dla nowoczesnej kultury miejskiej13. Obraz spacerowicza zaczerpnął z rozmyślań Charlesa Baudelaire'a zafascynowanego malarstwem obyczajowym Constantina Guy, który najchętniej utrwalał na płótnie ruchliwe scenki uliczne. Baudelaire nazwał go „malarzem nowoczesnego życia”, nie tylko ze względu na temat obrazów, lecz przede wszystkim na miejski sposób postrzegania świata, przybraną perspektywę spojrzenia, rodzaj doświadczeń i wrażeń wmieszanego w tłum „przechodnia wśród przechodniów”14, który próbuje okiełznać i zamknąć we własnej twórczości fragmentaryczną, poszatkowaną na niezwiązane ze sobą epizody, nowoczesność. „Obserwator, dyletant, flaneur- nazwijcie go, jak chcecie"15 - pisał o nim Baudelaire, sam także będąc pod wpływem czaru miejskiej fantasmagorii.
Członkostwem w bractwie flaneurs nie cieszyły się na równi obie płcie. Jak przekonuje Richard Sennett, nawet w latach 90. XIX wieku kobieta nie chcąc wzbudzać komentarzy, nie mogła sama pojawić się w paryskiej kawiarni czy nawet najprzyzwoitszej londyńskiej restauracji16, a co dopiero wybrać się na samotny spacer ulicami miasta. Wynikało to rzekomo
8 C. Baudelaire, Paryski spleen, przel. R. Engelking. „Literatura na Świecie” 1985, nr 11-12, s. 304.
9 C. Baudelaire, O sztuce. Szkice krytyczne, przel. J. Guze, wstęp J. Starzyński, Wrocław 1961, s. 200-201.
10 M. Białoszewski, Trans, [w:| tegoż, Szumy, zlepy, ciągi, Warszawa 1989, s. 251.
11 S. Młodożeniec, Gmachy, (w:) tegoż, Utwory poetyckie, pod red. T. Burka, Warszawa 1973, s. 76.
12 W. Benjamin, O kilku motywach u Baudelaire a, przel. B. Surowska, „Przegląd Humanistyczny” 1970, nr 5-6, s. 77.
165
13 Zob. A. Hohmann, Flaneur. Pamięć i lustro nowoczesności, przel. A. Kopacki, „Literatura na Świecie" 2001, nr 8-9.
" Z. Bauman, Dwa szkice o moralnościponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 21.
15 C. Baudelaire, Rozmaitości estetyczne, przel. i wstęp opatrzył J. Guze, Gdańsk 2000, s. 312.
16 Zob. R. Sennett, Upadek człowieka publicznego, przel. H. Jankowska. Warszawa 2009, s. 355.