108
JAN GRZENIA
Santorin, Santormi oraz Thira1. Iraklion natomiast coraz częściej bywa nazywany Heraklionem. Spotkać można również nazwę Thesaloniki zamiast Saloniki.
Jak widzimy, wpływy obce w nazewnictwie geograficznym prowadzą do zastępowania nazw tradycyjnych zapożyczonymi, co może utrudniać ewentualne próby ustabilizowania nazewnictwa geograficznego.
Atlasy podają na pierwszym miejscu nazwy w językach oryginalnych; ma to swoje uzasadnienie, trudno jednak znaleźć uzasadnienie dla pominięcia wielu tradycyjnych nazw polskich. Postępują tak przede wszystkim wydawcy AE PWN, a najwyraźniej widać to na przykładzie nazw białoruskich i ukraińskich. Problem nie kończy się na kwestiach nazewniczych, otóż odnalezienie odpowiednich miast na mapie jest poważnie utrudnione, gdyż w indeksie nie znajdziemy np. zapisów Czarnobyl, Równe, Łuck, lecz inne, dość odległe w porządku alfabetycznym. Atlas wydawnictwa GeoCenter podaje więcej naszych egzonimów, lecz nie jest wykluczone, że podaje nam także egzonimy niemieckie (por. forma Romo). Spośród trzech omawianych atlasów do polskiej rzeczywistości i tradycji językowej najlepiej przystaje publikacja PPWK, w której znajduje się m.in. indeks blisko 1500 spolszczonych toponimów, choć i tu trzeba zgłosić zastrzeżenia, np. zapis Sankt-Pietierburg, preferowany przez autorów tego atlasu, jest rusycyzmem.
Mankamentem omawianych atlasów jest też brak jednolitej transliteracji, co stawia pod znakiem zapytania możliwość uzgodnienia polskiego nazewnictwa geograficznego z międzynarodowym.
Nazwy geograficzne w encyklopediach są prezentowane wedle innej, trafniejszej zresztą zasady — na pierwszym miejscu podaje się nazwę tradycyjną, po niej rzadsze warianty, a nazwa transliterowana może nie pojawić się wcale. Encyklopedia internetowa opiera swój materiał nazewniczy —jak można sądzić — na innych, wcześniej wydanych encyklopediach. Jest to nowa publikacja i w związku z tym widać brak szlifu i niekonsekwencje, np. podano, że Bombaj jest główną nazwą pewnego wielkiego miasta, w artykule o Indiach zaś czytamy: Mumbai (dawniej Bombaj), występuje tu też nazwa Myanmar niepotrzebnie chyba zastępująca Birmą.
Z kolei wysiłki nazewnicze redaktorów Nowej encyklopedii powszechnej PWN trzeba mimo wszystko ocenić pozytywnie; podają oni np. pochodzenie większości nazw, co — dla zorientowanego czytelnika —jest zarazem pewną instrukcją na temat ich użycia. Jednak niektóre innowacje wprowadzone w 24. wydaniu EP PWN i powtórzone w NEP PWN trzeba uznać za zbędne. Chodzi przede wszystkim o transkrypcję nazw indyjskich. Budzi ona co najmniej trzy zastrzeżenia:
Źródła tych zapisów: Santorini (tak prawie zawsze w folderach i reklamach biur turystycznych), Santonni (Nowy atlas świata, GeoCenter, Warszawa 1998), Santoryn (zapis tradycyjny, lecz dziś nie spotykany), Santorin (Mała encyklopedia kultury antycznej, red. Z. Piszczek, wyd. 5., Warszawa 1983 — w hale „Tera"), Thira (Polskie nazewnictwo geograficzne świata, opr.: L. Ratajski, J. Szewczyk, P. Zwoliński, Warszawa 1959), Thira (Nowy atlas świata, GeoCenter, Warszawa 1998), Tera (Mała encyklopedia kultury antycznej, red. Ź. Piszczek, wyd. 5., Warszawa 1983).