mowana również przez maszynę, dla której oprogramowanie sporządziła jakaś n-ta maszyna? I cóż z tego, że w końcu tego łańcucha zawsze odnajdziemy inicjatywę człowieka? Jego rola będzie tak znikoma, jak wpływ wiadomości nabytych w szkółce niedzielnej na pra-^ cę pięćdziesięciolatka o ukształtowanej osobowości.
Dwadzieścia lat temu R. M. Friedberger 1 potraktował zagadnienie pisania programów jako szczególny przypadek rozwiązywania ogólnych problemów przez maszynę zdolną do uczenia się metodą prób i błędów. Dla prostych przykładów obliczeniowych komputer wypisywał dowolny program i sprawdzał przydatność jego rozkazów. Wybór najbardziej skutecznych rozkazów dawał w końcu gotowe programy.
Jedno z najważniejszych przedsięwzięć organizacyjnych w dziedzinie sztucznej inteligencji stanowi projekt pod nazwą MAC, który zaczęto realizować w roku 1963 w międzywydziałowym laboratorium Massachusetts Institute of Technology. W założeniu miał on badać wielodostępne systemy komputerowe i procesy poznawcze związane z maszynami cyfrowymi. W praktyce jednak skoncentrowano się na rozmaitych zagadnieniach dotyczących sztucznej inteligencji. Powołano niezwykle silny zespół — byli w tej grupie pracownicy naukowi, aż dwudziestu profesorów, studenci, zaproszeni goście — nic też dziwnego, że uzyskano wiele wspaniałych rezultatów. Sporo cytowanych w tej książce wyników (np. eksperymenty Wei-zenbauma) pochodzi właśnie z M. I. T.
Lista publikacji M. I.T. na temat sztucznej inteligencji obejmuje pół tysiąca pozycji (ściśle 444 w grudniu 1977 r.). Publikacje te może
186
R. M. Friedberger, A Learning Machinę, „IBM Journal of Research and Development” 1958, nr 2.