I
Sir. 8.
^DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 9 kwietnia 1939 r.
(Dokończenie).
ezyły się krzaki, błysnęła lufa karabin* i buchną! strzał. •
Jeździec runął z siodła i padł na błotnisty brzeg rozkładając bezwładne Jut ramiona. Na brzeg wyszedł mocno kulejąc i utykając ;akiś człowiek w skórzanej bluzie i żółto] szmacie owiniętej dokoła szyi.
Madej poznał Pabla Dobareza, starego kaboki* z P&lperii.
— Hej, Pablo. amigo! — krzyknął osadnik wylękłym głosem.
Ten zwrócił ku niemu czarną od dymu ogniska twarz i odpowiedział natychmiast:
— Przepłyń rzekę i chodź tu!
Maciej strącił na wodę leżącą pod drzewem łódź | wkrótce wparł Ją na błotnisty brzeg Zbliżył się do kahokla. który uważnie rozglądał zabitego przez siebie człowieka i przetrząsając mu kieszenie mruczał:
— Przyszedł ten człowiek do mojej chaty— Liczyliśmy właśnie z synem pieniądze zarobiono za przewóz towarów do Leopol-diny, a ten nic nie mówiąc zgarnął wszystko do kieszeni. Kiedy zacząłem mówić mu. że Jest to bandytyzm, postrzelił mnie t pojechał... Ale nie ujechał daleko! Ila-lin, niedaleko M Choć mnie noga boli i mocno krwawi rana, zabiegiem mu drogę i strzeliłem doń dwa razy, no i widzisz, amigo Polacco, źe stary Pablo Pobarez potrafi jeszcze należycie umieścić kulę-
— Któż to taki? — dopytywał się Maciej. wystraszony widokiem zabitego.
Knbokl z. cichym jękiem usiadł na ziemi.
Na przybladłej nagle twarzy wystąpił mu rzęsisty pot.
Maciej zmoczył mu głowę wodą 1 dopo-
mógł usadowić się w łódce. Gdy przecinali pę. a szc*naściokrotnie ty-
rzekę, Pablo rzucił przez zęby: f tyj.
— W idzi ml się, źe to Silvano..„ Mówił Piątego nie chcemv pisać o tym co rami Jeden z kaboklów. że milicja rozbiła Jego pewne będzie, ani o tym, co jest dzisiaj, bo
do tego czasu stanie się to starem I prze-
W domu Maciej z pomocą żony ułożył brzmiałem, lecz o tym co było, a co pamię-kabokla na tapczanie, przemył ranę i za. tać i przypominać zawsze należy, teraz zaś bandażował. Stary miał gorączkę l szczę- szczególnie.
knl Ztbmi Dzwonił nimi o knhek, kłody PogaAika ideologia „rasizmu" t»ano*t>-Mnciejowa pnyrządztła ^ia niego gorącej ja «i* niedawno niezmiernie bezczelnie I „hereby matc"ł). krzykliwie.
I‘ani Krystyna z rozpaczą patrzała na teraz Już jej nie ma. Dyla ona tylko rannego, powtarzając raz po raz: Matko podłożem, na którvm wyrósł chwast dzi.
Doska, ratuj mi chłopaków naszychI kiof dżungli — prawo pl,4ci. ..Rasizm'*. I
Przed oczami JoJ bowiem przesuwały sic „samostanowienie narodów o sobie" zostały niby mary nocne Stefek i Wałek. Mieli zmiażdżono przez czołgi pruskie w Złotej blade, wymęczone twarze i bluzy w krwa- Pradze. To już nie test aktualne. To zło-wych plamach. Wreszcie kobiecina po- aono już do rupieciarni przebrzmiałych ha-czeła płakać cichutko, a łzy ciurkiem bie- se|, które tylko dla antykwariuaza mają Kły po jej opalonych, czerstwych policz- wartość. Ale ten rasizm’narobił .tuto za-hac '* . mieszanin w święcie, należy mu więc przy-
Czemu płuczecie, matko? patrzeć się przez mikroskop badacza.
Madeja nie było już w izbie. Wyszedł. Leży oto przed nami bar-
by kazać konie do woza zaprząc. Trzeba ^n,. ,___dro stara książka. Tytuł:
było przecież odwieźć rannego do szpitala Krlifl M0 znajomości duszy**. Au-
i w biurze stanowym zameldować o wy- /uA tor. Ksiądz Gratry, orato-
pitclku. YJjL rtlj rianin, profesor Sorbony i
Kabokl zamknął oczy 1 słuchał, co przez FwłJJ członek Akademii Krańcu-
łzy opowiadała mu Madejowa. Na twarzy sklej. Rok wydania: 1874.
jego odbiło się skupienie. Po chwili uniósł więc jakieś 70 lat temu.
powieki i zaczął szeptać: (L^SSl Ksiądz Gratry pisał wów-
— Nie trwóżcie się 1 nie płaczcie, matko! czas o rasizmie:
Widzę, że wasi synowie i pięciu innych %****»*»**»• W tomie II na str. 121 zjeżdża teraz z piaszczystych spychów Na- twierdził on tak: ..Odpowla-
rili... Hej. zdrowi są i weseli!... Gwarzą dam. że ludzkość dzieli się na
ze sobą I śpiewają... Szkapy tylko mają trzy rasy, pod względem użytku Jaki czyni mocno poniszczone i odzież porwaną... Słoń- ona w życiu oraz formy jaką to życie przy-ce wysoko jeszcze stać będzie, gdy zajadą bicra. do haclendy. Są trzy klasy ludzi
Ledwie skończył, tak już zbladł straszll- chem, drudzy wie i zemdlał.
Nieprzytomnego ułożono na wozie i odesłano do Gojar.
Pablo Pobarez przepowiedział dobrze.
Słońce nie szło jeszcze ku zachodowi, gdy poczęły ujadać brytany podwórzowe i do werandy podjechali na chudych, chromych szkapach synowie osadnika.
— Już po Sitvano! — zawołali zeskakując z siodeł jest głowa.
— Umknął wam Sllvano — uśmiechnął "
się Maciej, wycałowawszy się ze swymi tną głową*4 chłopcami.
— Skąd o tym wiecie? — zapytali zdu śnionymi głosami.
— Ha! — odgadł Maciej mam wiedzieć, kiedy ten zbój leży na brre
Niedawno pisząc artykuł sować do zagadnienia, które teraz najży aktualny zmienialiśmy trzy wiej nas tu na wybrzeżu interesuje, razy tytuł, — przekreślając ... . , f . , .
nlezajmujhce Już „Marc** o- Mówią nam ciągle, źe ..Gdańsk jest z a powieści, a dopisując 1 do- wleszknly przez ludność rasy niemieckiej" klejąjąc najnowsze. Inny. Odpowiadamy; 1) A Praga? Zamieszkał* aczkolwiek podobny rekord Słowian, a prze
pobili pasażerowie „Bator#- Aa c * uważacie, źe po
go**: zanim dojechali z Ame- A w , * nie Słowiai
ryki do Kuropy, co trwało należeć!
mniej więcej tydzień. mapa Odnowla<łamv d«
zmieniała się trzykrotnie! lej: Dlaczego w GdJó
Dość więc (rudno napisać fnaSrY^Aifl sku jeat obecnie tyli
do wielkanocnego numeru mieszkańców rasy nic
Przypomnijmy jeszcze na zakończenia — skoro jesteśmy tylko przy wspominkach —■ odpowiedź mocarstw aprzvmierzonvch i stowarzyszonych na uwagi Delegacji Niemiec-
Panno <//7#r«* pot4**1 gtafne
głową, trzeci — sercem. ^_
Są ludzie, których skarbem Jest brzuch.
Oddają się oni całkowicie — jak mówi Sal- Wolski okręt wojenno z XVII wtoku
lu«t — swemu brzuchowi. Uczynili oni sobie bożka ze swego brzucha. „Nasz brzuch ,
Jest przyklejony do ziemi** mogą powiedzieć Nierychliwy Bóg,
oni o sobie. Jak to Pismo św. mówi: Con- -
glutlnatus est In terra venter noster (PS a\G <nrn wip HI i w v!
NLI1I 25). Są także ludzie, których życiem, — aprowiounwyi
.karbem I bożytrezein Przypomnieliśmy powyżej, eo o rn
mAłirłł „ „i-i, .-Lwi powiedriano przed 7« lały, gdy jeszew
mówił o nich, te „kwl- komiJ #Ję n,p |n|ło 0 „ra8jzmje" w iinlę
T w bez- fi* VCft° kreślono 1 maPv Europy naród
płodnej umiejętności-*,
która nie obraca się Przypomnieliśmy też. Jak wvmordo>
Dlaczego nlo hu miłowaniu**. przed 700 latv słowiańską ludność mi
Są wreszcie ludzie, które zwało się nLatarnlą morską *lov
gu Arnguaji. ą sępy pewno już szarpać go 0 których Pismo Śwłę- azczyzny1* poto aby dziś w imię rasy <
zaczęły. Ubił po stary Kabokl Palbo, ho to mówi, że „nawrócili „udowadniać-*, że obce nam to miasto
Silvano mu grosze jego zabrał i skórę po- się ku swemu sercu". x krwi ft ducha,
zdiurawlł. Tomasyn zaś nazywa Onet ę>ot»n no
Opowiedział wszystko po porządku. Ich Jednym słowem: w Htomo ---- - -nTs--mriiisTTT-
Synowie słuchali uważnie, a gdy akoń- ludzie serca: Cordatos. czył. oznajmili: O tych trzech wielkich klasach ludzko-
— Dobrze się to stało! Teraz spokój bę- ścl mówi także Pascal: „Są trzv światy:
dzie na Mutto Grossl, bo drugi taki nie świat ciał, świat umysłów I świat miłości, prędko się narodzi!... który jest światem nadprzyrodzonym**.
Umilkli, ale po chwili Wałek rozejrzał Trzy rasy ludzkie należą do trzech świa-się dokoła i spytał: (ĆW, W którvch spoczywają Ich skarby i w
— A co to dziś w domu... Jakoś inaczej? których znajdują się źródła, skąd czerpią 1 V ! ‘
— Jakźeźl — zawołała matka z w>*rzu- hwe tycie: Jedni — mówi Pascal — tyją w i w -n.
tein. — Przecież Jutro Wielkanoc, synkut wielkościach i radościach ziemskich, dru-
— O la Boga! — zdumieli się chłopcy. — poszukują umysłem zaspokojenia cle- m&l *'*' ■' %VT'’- Sfe'%-■
Na śmierć zapomnieliśmy, bo w tej pusz- kawości lub chwały. Celem trzecich Jest T
czy pogubiliśmy wszystkie dnt. P "* . świętość. L v ^ *
patrzcie, to już i święta mamy!.- Ewangelia rozróżnia trzy rasy ludzkie,
Westchnęli z ulga I radością. Znużeni gdy mówi o ludziach, którzy narodzili się Łt/■ n ^ i^.
byli i marzyli o snoezynku. * woli data (ex vo- [
•*fun uniósł r' spojrzawszy na l lunUte carnia) i ty. f
zaróżowione Już niebo, odezwał się cichym narodzili alę z Sf*
^ —^Choć nam noźyska 1 karki bolą, a W , , Ute viri) oraz tych ^ 1&r\'
klej z 16 kwietnia 1919 r. — a więc sprzed 20 lat:
GDAŃSK „BYŁ ZŁĄCZONY Z POLSKĄ, PRZY KTÓREJ PRZEZ WIEKI CIESZYŁ SIE ROZLEGŁĄ NIEZALEŻNOŚCIĄ LOKALNĄ I WIELKĄ POMYŚL-NOŚCIA SWEGO HANDLU. ODTĄD ZNAJDZIE SIE NA NOWO W. POŁOŻENIU PODOBNYM DO TEGO. W JAKIM ZNAJDOWAŁ SIE PRZEZ TYLE WIEKÓW. INTERESY EKONOMICZNE GDAŃSKA I POLSKI SĄ IDENTYCZ. NE".
To co mówią przedstawiciele państw obcych jest dla nas szanowne i cenne. Ale najważniejsze dla nas jest to co mówią na-s/e serca, bo należymy do lej rasy. którą nazwa! wielki filozof jak to wyże| pisaliśmy —
Cordatos.
Otóż nasze serca, krew zmieszana z wodami Raduni. duchy pomordowanych pradziadów. którzy obchodzą dziś dzień zmart. wychwstanla, a też — w razie potrzeby t nasze armaty, bagnety, bombowce I okręty wojenne — mówią komu o tym wiedzieć należy:
Gdańsk pozostanie polskim!
Zofia Żelskn-Mrorowlcka.
<0an4rta fffCy pOflH, góoAskiaao p<ttm goipoćorta
Uroczystości wielkanocne w Ziemi Świętej.
•) liście rośliny zastępujące) i Argentynie herbatę.
naó 071 otławą
Wspaniałym przepychem odznaczają się uroczystości wielkanocne, obchodzone co roku w kościele Grobu Chrystusowego. Duchowieństwo przybrane w najwspanialsze szały pontyfikalne, wydobywa zc skarbca bezcenne naczynia kościelne, niezrównane! piękności, pochodzące przeważnie z darów książąt i królów chrześcijańskich. Skarby te przechowuje się przez cały rok w miejscu ukrytym, o którego istnieniu wic tylko dwóch franciszkanów, z których jeden |e«t zakrystianem Grobu świętego, drugi zaś kustoszem Ziemi Świętej. Na te urzędy wy b.ierani są zawsze zakonnicy, odznaczający się najgorętsza wiarą i najsilniejszym charakterem.
Kościół Grobu Chrystusowego, wzniesiony z rozkazu Konstantyna i jego matki Heleny na tym miejscu, gdzie Zbawiciel świata zoetał umęczony i pochowany, zbudowany został wokół głazu, zamykającego niegdyś pieczarę grobową. Kaplica, zamykająca grób Chrystusa, nosi nazwę Aa Stasia, druga, wzniesiona na miejscu, gdzie spełniło się dzido Odkupienia, nazywa się Mar-tyrlon.
Z dawnej świątyni zachował się jedyni# fronton, pochodzący * XII wieku, kiedy Jerozolima zdobyta przez Krzyżowców, eta-?a się stolicą królestwa chrześcijańskiego.