9 mojo 1936 roku na długo pozostanie w mej pamięci. To wielkie święto podoficerskie! W łym dniu podoficerowie dali jeszcze jeden dowód, że tylko wspólny wysiłek prowo-dzi do wielkich wyników.
9 srebrno - czerwonych, stalowych ptaków, stojęcych w długim szeregu no lotnisku, gotowych w kożdej chwili wzbić się w przestworza, było tego dowodem
Słały o rozłożystych skrzydłoch, wpatrzone wdał. A jo w nie... Gdyby lok doiiqść jednego z nich - myślałam i dreszcz rozkoszy przebiegł mi po ciele. To też z szolonę radościq przyjęłam wiodomość o możliwości lołu nod Warszawę.
Do kolejki stanęłam pierwsza.
Ale hola! Tok odważnych żon podoficerów było więcej# A więc czekałam. Pojechałam trzecio.
Muszę się przyznoć, że gdy otworzono drzwiczki samolotu, o śmigło zawarczało, serce moło mi nie wyskoczyło z piersi, o nogi wprost uginoły się pode mnq. Ale wsiadłam.
Pilot młody, ale widać było, że bardzo zrównowożony i oponowany spokojnym głosem mówi: «Pani musi się przy* wiqzoć!»
- Czy koniecznie? Do czego?
- Do siedzenial Koniecznie! I troskliwie obwiqzuje mnie pasem. Ten «pos» włośnie przeraził mię najwięcej, ale trudno, trzeba udawać zucha, jak przystało no żonę wojskowego.
Przeżegnałam się!...
300 metrów w górę frunęliśmy tak szybko, jakgdyby jed-fiem uderzeniem skrzydeł.
Ale... Nie mogę spojrzeć nodół, robi mi się gorqco. Wstydzę się przyznoć, czekam co będzie dolej.
Lecz wcięż jeszcze się boję ..
I pomału, pomału patrzę w prawo, w lewo, oż wreszcie wdół. Strach gdzieś ulecioł na wysokości 400 metrów. Jesteśmy nad Wisłę.
Wisło cudno... węzka, równo, a domy słojęce nod brzegami wyglqdojq jakgdyby dotykoły wody. Mosty robię wrażenie modelików dziecinnych, ślicznie łukowato wygiętych. A wszędzie wokół zieleń, zieleń i zieleń.
O dziwo! już lotnisko. Samoloty o czerwonych kadłubach i stalowych ogonach, aż lśnię w słońcu. Stoję dumnie, równo, majestatycznie. Silnik zawarczoł i słowo pilota:
— Proszę wysiadać ostrożnie i odrozu do tyłu —przerwał moje zachwyty. Już. - Jaka szkodal Gdy strach minęł było bardzo przyjemnie.
Wprost nie czuje się ruchu samolotu, zdaje się że stoi w miejscu.
Płynie wolno, cicho, kierowany wprawnę rękę naszych dzielnych pilotów.
To był mój pierwszy lot!... Ileż dziś oddałobym za to by móc wtedy zasięść przy sterze i poszybowoć no stalowym ptoku w przestworza.
Lecz niestety!... przypadł mi w udziale jedynie: pas i.. dreszcze.
A jednok mam bardzo dużo wdzięczności dla «Komite-tu zbiórki no lotnictwo sportowe# i dla redakcji «Wio-rusa», za możność przeżycia chwil pełnych emocji i wrażeń, choć tylko przywięzona pasem.
A może kiedyś jeszcze ziszczę się moje marzenia. Przecież świat robi postępy, o my mamy «Wiaruso» i zastęp dzielnych orgonizotorów.
Ciaudern owa
Tysięczne dzięki składom Panu Kapitanowi za wczoraj-srq audycję dla poborowych, poświęconę podoficerom z okazji przekazania somolołów, przez nich ufundowanych Generalnemu Inspektorowi Sił Zbroinych! Jo prawdziwie uznaję ten dzień za wielkie święto, o gdy już usłyszałam przez radio Naczelnego Wodza, przemowiojęcego do podoficerów, radość moja nie mioło granic i jestem dumna, że mam szczęście być żonę jednego z nich. Serdecznie dziękuję Podoficerskiemu Komitetowi Zbiórki no Lotnictwo Sportowe za tok ofiarnę procę, któro przynosi wielkę korzyść społeczeństwu i stawia podoficerów i ich działalność jako godny noślodowonia przykład. Bo dotęd żaden odłam społeczeństwa nie dał tylu dowodów ofiarności, gdy szło o dobro i chwałę naszego Państwo.
Nie zapomnimy nigdy o Challenge u, na którym wstawili podoficerowie dobroć i wytrzymałość polskich samolotów, zakupionych z włosnych funduszów no ten cel zebranych. I my, ich żony. Drogie Panie, nie hamujmy ich w te| zbożnej pracy dla pań.twa, ale przeciwnie-zachęcajmy. Niech społeczeństwo, widzęc procę i ofiarność podoficerów polskich, zopomni o typie podoficera z ormij zaborczych i zacznie nas traktować, jak na to zasługujemy. Mówię my, ponieważ i nos, Miłe Panie, joko ich żony, opromienia sławo i chwalebne czyny naszych mężów, objowiajęce się nietyl-ko gotowościę do obrony granic naszego kraju, gdy zajdzie tego potrzeba, ale i w czasie pokoju przychodzę podoficerowie z wydotnq pomocę państwu w szkoleniu nowych kadr pilotów, którzy, |ok się okazało, podczos wojny wło-sko-abisyńskiej odegrali bodaj najważniejszę rolę.
. Dziedzicowa Zofjo
53