poszanowania ładu i porządku oraz odpowiedzialności za swoje czyny. Z panem Franciszkiem współpracowałem przez kilka ostatnich lat jego aktywności zawodowej i przyznaję, że tak jak wcześniej wypełniał swoje obowiązki solidne i uczciwie. Chętnie dzielił się swoimi doświadczeniami, udzielając rad i wskazówek przy podejmowaniu istotnych decyzji gospodarczych. Wyrażam przekonanie, że takie osobowości jak Franciszek Mortka i Alfred Uchański wvwarłv pozvtvwnv wpływ na wiele pokoleń naszych uczniów, ich
rn m \ *0 9 \9 i 0
wizerunek, mimo że już od lat nie ma ich wśród nas, żyje w naszej pamięci i będzie zawsze kojarzył się z latami spędzonymi w dzikowskiej szkole.
Oczywiście pierwszoplanową postacią gospodarstwa był jego kierownik -pan Stanisław Wesoliński - absolwent naszego technikum z pierwszych powojennych lat. Nasza współpraca trwała niespełna rok. Nie czuję się więc upoważniony do głębszej i szerszej oceny jego działalności. Stwierdzam jednakże, że był autokratą, dobrym fachowcem rolnikiem, uniejętnie wiążącym wszystkie działy gospodarstwa. Przy podejmowaniu decyzji liczył się bardzo poważnie ze zdaniem Franciszka Mortki w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej. Alfreda Uchańskiego w dziedzinie produkcji ogrodniczej i Tadeusza Suchego w zakresie szkółkarstwa i sadownictwa. W stosunku do młodzieży, za pozorną chropowatością i szorstkością, kryła się wyrozumiałość i tolerancja.
Zagadnienia finansowo-księgowe i administracyjno-biurowe należały do obowiązków głównej księgowej pani Franciszki Kłodowej.
Poza wyżej wymienionymi załogę gospodarstwa uzupełniali:
W Wvmvsłowie: Kazimierz Burkicwicz, Walerian Mortka, Władysław
« • •
Wójtowicz i Jan Pezda - traktorzyści, Stanisława Adamczyk, Józef Brzoza, Bronisław Suski i Stanisław Sokalski - w oborze i chlewni, Michał Adamczyk i Stanisław Adamczyk - dozorcy, dokonujący także bieżących napraw i remontów, Jan Miazga, Janina Fijoł i Maria Sicrokosz - w ogrodzie.
Mokrzyszów:
m
Mieczysław Kozdęba wraz z żoną Heleną.
Na początku 1970 r. zakończył się mój okres stażowy. Opuściłem już Tarnobrzeg, gdy niespodziewanie w trybie pilnym wezwany zostałem przez dyrektora szkoły. Powodem była nagła niedyspozycja zdrowotna pana Stanisława Wesolińskicgo. Dyrektor szkoły mgr Mieczysław Wciślik zaproponował mi stanowisko pełniącego obowiązki kierownika gospodarstwa szkolnego. Zgodziłem się bez wahania. Wszystkie prace połowę zostały zakończone w optymalnym terminie, dzięki pełnemu zaangażowaniu załogi oraz uczniów.
W marcu 1971 r. po okresie rekonwalescencji powrócił do pracy kierownik gospodarstwa - Stanisław Wesoliński. Natomiast mnie Oddział Oświaty Rolniczej w Rzeszowie zlecił prowadzenie gospodarstwa szkolnego przy Te-
-70-