W pewnym morzu, co zachwyca szumem fal, w muszelce żyła sobie ośmiornica pracourita wielce.
Pierwszą parą swoich ramion, rozwartych szeroko, szyła, igieł sporo łamiąc, ciepłe futra fokom.
Drugą parą prała flądrze sukienki zbrudzone, lecz się me zmęczyła, skądże sypiąc proszku tonę. t
Trzecią parą łut pisała, pomóc chciała rybkom, więc papieru kartka biała poczerniała szybko.
Potem ramion czwartą parą grała z morsem w karty, bo gdy się napracowała miała chęć na żarty!
W funkcji moralizatorskiej śmiech pełni zadanie ułatwiania przepływu norm etycznych ze świadomości narratora do świadomości czytelnika. Jest — mówiąc metaforycznie — atrakcyjnym opakowaniem.
Nie znaczy to wszakże, iż śmiech nie może być — kontynuujmy naszą metaforę — towarem. Właśnie bowiem jako towar'* pojawia się śmiech w funkcji oceniającej i w funkcji humanitarnej. W obrębie tej pierwszej funkcji rodzaj „towaru , jakim zostaje obdarzony bohater lub zdarzenie, ma za zadanie ocenę. Śmiech, zależnie od swego gatunku, jest wyrazem przyzwolenia lub nieakceptacji (nagany). W obrębie tej drugiej funkcji — jakość „towaru" i jego adresat wyznaczają przestrzeń kary. Śmiech jest karą, wyrównującą układ sił, przywracającą sprawiedliwość. W tym śensie wdziera się między zdarzenia i postaci, interweniuje w kształt rzeczywistości literackiej.
W Młynarzu, chłopcu i ośle Brzechwy, utworze opartym na motywach wiersza Marszaka, śmiech otoczenia, śmiech oceniający źle, jest sygnałem niewłaściwego postępowania. Młynarz i jego wnuk chcą się wyzwolić spod tej oceny, wyeliminować śmiech, do nich adresowany.
Młynarz na ośle swym jechał, a wnuk Ledwo nadążyć za osłem tym mógł.
Patrzcie — wołanie rozległo się wnet —
Dziadek pozwala, by wnuk jego szedł.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Dziadek pozwala, by wnuk jego szedł!
Dziadek zlazł z osła, a dosiadł go wnuk,
Dziadek za wnukiem z daleka się wlókł.
Spójrzcie — wołanie rozległo się.wnet —
Chłopiec pozwala, by dziad jego szedł.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie!
Chłopiec pozwala, by dziad jego szedł!
Dziadek czym prędzej na osia toięc wsiadł,
Jadą już razem i wnuczek i dziad.
Hańba — wołanie rozległo się wnet —
Dwóch wsiadło razem osłowi na grzbiet;
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Dwóch wsiadło razem osłowi na grzbiet/
Osła na plecy wziął dziadek i tak Wlecze się z umukiem, choć sil mu już brak.
Hejże, popatrzcie — wołano im w ślad —
Osioł na ośle wybiera się w i wiat?
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Osioł na olle wybiera się w świat!
Dramat młynarza i jego wnuka polega na nieumiejętności (niemożliwości?) wybrania takiego wariantu podróży na ośle, który pokrywałby się z morale wszystkich obserwatorów.
Kłopoty z zaprezentowaniem swojego morale ma również ślimak w Szału ze srebrną nitką Szayerowej. Tym razem dra-mat jego sytuacji polega nie — jak w przypadku młynarza i wnuka — na nieodszukaniu społecznie usankcjonowanego wariantu moralno-obyczajowego. Wariant bowiem może być tylko jeden: każdy, kto widziałby moknącą na deszczu ważkę, powinien przecież zaprosić ją pod swój dach. Nic innego nie kieruje postępowaniem ślimaka, jak tylko obowiązek zareagowania w zgodzie z kanonem moralno-obyczajowym:
Spadły deszczu pierwsze krople...
Ważka płacze, że przemoknie i jej szal ze srebrną nitką skurczy się na deszczu brzydko!
Ślimak pragnął ważce pomóc, więc zaprosił ją do domu (...)
Zaproszenie takie w większości przypadków tylko dobrze świadczy o zapraszającym. Ale nie w przypadku ślimaka. Jego dobre chęci zostają — poprzez śmiech — obrócone w złośliwość, której najpewniej nie był świadom, lecz której pozór jest niesamowicie silny:
Czy ten ślimak z ważki drwi, bo jak wejść przez takie drzwi?
Ani przodem,
Ani bokiem.
Ani oknem, bo brak okien!
Nie ma strychu ani piwnic!
Zbudowany domek dziwnie.
Ledwie mieści się gospodarz.
Brak dla gości miejsca.
Szkoda! (...)
Niegościnny z konieczności „dom” ślimaka staje się domem złośliwca. Jakże musi się czuć ważkal — myśli ukryty obserwator. Ślimak wszakże zdaje sobie również sprawę z gafy („Ślimak wzdycha, ważka biada"), 1 nawet, gdy w końcu ważkę
* — Akcani 37