Jeżeli /najdzie się akcesoria, można być pewnym, /c dl co najmniej eksperymentuje z narkotykami. W takiei syn konieczna jest bardzo zdecydowana i jednoznaczna |hh| obojga rodziców. Należy bardzo dobitnie dać dziecku do zumienia, że w domu nigdy nie będzie zgody na mul" Trzeba także zamanifestować chęć pomocy i zrozumienie, /• wnić o własnej miłości. Nie wolno odrzucać dziecka, nd. odrzucić narkotyki.
Dobrze jest skontaktować się z rodzicami kolegów. Ctfl których ma się podejrzenia, że również zażywają narkotyl Tacy rodzice często reagują gwałtownym zaprzeczeniem, gdy poda im się racjonalne powody podejrzeń, na ogół czynają być zainteresowani. W miarę możliwości należy tuli to powiadomić wychowawcę i dyrektora szkoły, aby ustalić w p< I ną linię postępowania, w czym pomoże konsultacja ze spccinllł tą. Dobre efekty dają też zajęcia terapeutyczne dla rodziców
Oto wypowiedzi rodziców, którzy uczestniczą w grupach wsparcia „Powrót z U". Jest to jedno z wielu miejsc, do który tli można się zgłosić.
„Problemy z synem zaczęły się w drugiej klasie liceum, |>o zmianie szkoły z państwowej na społeczną. O syna zawsze bardzo się troszczyłam, gdyż jest dzieckiem chorym. Często bywałam w szkole i zawsze utrzymywałam kontakt z nau czycielami. W szkole społecznej spotkałam się z zerową współpracą i zainteresowaniem problemami syna. Straszono mnie, że gdy nie będzie się uczyć, zostanie z niej wyrzucony. Pod koniec roku szkolnego mój syn zaczął się intensywnie uczyć całymi nocami. Myślałam, żc zmądrzał, i cieszyłam się. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego. po co sięgnął mój syn, żeby tak intensywnie się uczyć, być aktywnym i sprawnym. Teraz
»! I d/ięki amfetaminie 24 godziny na dobę. Nie zdał. .1, kłótnie, był coraz bardziej agresywny, dochodziło i ojcem, sypiania poza domem, ucieczek z domu. Nie fit.tki optować jego niechlujnego wyglądu, ogolonej |ól>u|einicnia na mój płacz i prośby. Utraciłam z nim pontuktu. Bałam się. Dręczył mnie niepokój, prze-|rgo pokój. W biurku znalazłam fajki z siatką do iiu ./yszu, malutkie torebki na trawkę i amfetaminę, rurki do wciągania narkotyków przez nos. Teraz wiem, (polo .służy, ale gdy znalazłam te rzeczy, nie wiedziałam.
rozmawiałam często z moimi synami o narkotykach, Mu artykuły i książki do przeczytania, to jak się okazało, Jlf wiedziałam na ten temat. Kupiłam książkę Jak rozpory twoje dziecko bierze narkotyki. «Czerwone sygnały», hv<h przeczytałam, wskazywały na to, że syn bierze •łyki. Wpadłam w panikę. Strach mnie paraliżował. Nie Ir lulam, gdzie się udać po pomoc. Próbowałam z nim nwiać, ale bez skutku. Żaden narkoman nic przyzna się, źc pfrjto Krok po kroku zaczęłam walkę sama. Syn zmienił poi*; na inną. Był przyjęty warunkowo. Oczywiście nie py/nnłam się, że syn bierze. Brak zrozumienia tego problemu o- Iii ona innych dzieci przed narkomanami jest w szkołach iw./echnym zjawiskiem. Dzieci biorące są po prostu wy-nn anc i nikt nic martwi się o ich dalsze losy. Powiedziałam, iyn ma problemy z samym sobą wynikające z okresu p»n /rwania, i poprosiłam o pomoc.
W nowej szkole od pierwszej chwili spotkaliśmy się z wielką ■idecznością i zrozumieniem problemów młodych ludzi. Niewiele to dało mojemu synowi. Pomimo tego, iż był wożony do łtfkoły, uciekał z niej i nie chciał się uczyć. Ogólnie nic się nie #mieniło. Nawet duże zaangażowanie i pomoc sympatii mojego l\na nic dały żadnych rezultatów. Wreszcie znalazłam telefon |hnudni makowej, skąd skierowano mnie do poradni «Powrót / U», gdzie spotkałam ludzi z problemami takimi jak moje. Mój syn był początkujący, a ich dzieci brały po kilka lat. Teraz •nr byłam już sama. Serdeczność, jaką mi okazali, a w szcze-