może siedziały obok siebie spokojnie, gdy coś pod nimi puchło i olbrzymiało aż się wybuliło w spory pagórek z dwoma dziurkami u podstawy. Jeszcze wszyscy nie zdążyli oswoić się z tym nieoczekiwanym pagórkiem, gdy nad nimi rozpoczęło się migotanie. Migotało, migotało, później przeszło w mruganie dwóch malutkich, czarniutkich kropeczek. Zakręciły, każda po jednym kółeczku, i zastygły na moment, gdyż hen daleko w dole, poniżej pagórka coś zabulgotało. Kropeczki szybko przesunęły się z, górnej pozycji w kółku na dolną i wtedy bulgotnęło po raz drugi i trzeci. Potem pajawiły się przezroczyste banieczki. zlały się w Jedną banię, która z sykiem rozprysnęła się, odsłaniając ciemną jamę. Kontynuator patrzył na to wszystko zasko-
Fot. Waldemar Stępień
czony, może trochę przestraszony, ale tak naprawdę to miał już tego migotania, puchnięcia i bulgotania naprawdę serdecznie dosyć. Podszedł do tego, co miało być Zaczynaczem, potrząsnął tym mocno i powiedział dosyć głośno:
— No, zaczynaj...
Nie skończył, gdyż na ziemi pojawiła się znów kupka wyblakłych śmieci, która ciężko westchnęła i wysapała:
— To nie był dobry początek.
Kiedy skończyłam Michaś spał spokojnie na moim fotelu. Chciałam wziąć go na ręce i zanieść do domu, ale gdy tylko się zbliżyłam otworzył oczy, zsunął się z fotela i podszedł do drzwi, które najpierw otworzył, a dopiero potem powiedział pocieszająco:
— Początek jest zwykle najtrudniejszy, następnym razem pójdzie pani lepiej.
Czy wiesz, dlaczego powinno się myśleć o krasnoludkach? Tym pytaniem przywitał mnie Michaś któregoś zimowego poranka.
Przeszliśmy na ty już podczas drugiej wizyty Michasia, który mi wytłumaczył, że pani brzmi całkiem staroświecko, zupełnie niedemokratycznie, a nawet mruknął pod nosem: autorytetu nie buduje się słowami.
Odpowiedziałam na pytanie Michasia po głębokim zastanowieniu. Ależ ja nie wiem czy w ogóle powinno się myśleć o krasnoludkach. Michaś pominął moje wątpliwości mówiąc: Jeśli nie wiesz dlaczego to spróbuj się dowiedzieć. Po chwili powiedział jeszcze coś, co brzmiało całkiem jak — bardzo proszę. Do dzisiaj nie jestem pewna czy rzeczywiście były to te słowa. Michaś stara się nie używać zbytecznych słów w rodzaju .— proszę, dziękuję, przepraszam. Uważa, że każdy powinien sam wyczuwać czy ktoś prosi, dziękuję, czy przeprasza.
Zbliżały się święta Eożego Narodzenia. Jak co roku wybrałam się w odwiedziny do moich rodziców, mieszkających na wsi. Droga od maleńkiej stacji kolejowej prowadziła przez las. Szłam powoli w głębokim śniegu, marznąc coraz bardziej. Dla rozgrzewki postanowiłam pomyśleć o czymś miłym i kolorowym. Nagle w śniegu dostrzegłam ślady maleńkich stóp. Samotne dziecko w lesie? A może krasnoludek?
Odpowiedzi nie znalazłam, gdyż ślad zmieszał*się z zajęczym tropem. Pozostał jednak we mnie niepokój i dręczące pytanie 0 losy krasnoludków w zimie. Gdzie się chowają przed chłodem? Co jedzą i jak się kryją w swych kolorowych ubraniach na białym śniegu?
Może z krasnoludków przemieniają się w bialoludki? Jeżdżą na srebrnych lisach, mieszkają w zaspach śniegowych, skaczą z drzew na śnieżne płatki i w białych łódkach żeglują po morzach śniegu. Tak, białoludki dałyby sobie radę w zimie, ale
45