FRANCUZ AU SYBERYI.
spiree, alko ni ty, prześcigają się w barwności i krasie. Skały porośnięte mchami różnobarwnymi, złocistem Sedam, nareszcie dzikimi korczoehumi czyli echeyerią dostarczającą kwaskowego płynu, wielce użytecznego gdy manierka wędrowna się opróżni.
Odtąd nasz Francuz przybiera z kolei dwóch towarzyszów podróży, młodych lekarzy, którzy chyba Polakami być musieli, dra Konstantego Stankiewicza i dra Birule. O tym ostatnim pisze, że pochodził z Małorusi, obu zaś szczerze polubił po wspólnie przebyłych trudach dalekiej i uciążliwej drogi. Za Krasnojarskiem olbrzymi drzewostan zachwyca oko przejezdnych. Nie rzadko tam widzieć można sosnę lub modrzew wybujały na 60 metrów wysokości z dwoma metrami obwodu. Cala okolica wygląda jak jeden park, złożony z polanek leśnych i lak zielonych, i znów gęstszego boru. Śliczny byłby to kraj, gdyby nie plaga moskito-sów, które zaczynają na dobre dokuczać podróżnym. Harce su-słów bawią oko wędrowców, a niebawem nasz Francuz, nap róż no żądny ożywionej gawęd ki, poznaj a mi a się z nową formą „sybir-skiej rozmowy11, zależącej tym razem na żuciu czery7 czyli pewnego rodzaju żywicy, która ma podobno własność bielenia zębów, a w każdym przypadku zajmowania ludzi nie mających nic innego ani lepszego do czynienia, o co? jak dodaje autor, w Syberyi nie trudno.
Ale już Irkuck nie daleko i po znużeniu zbyt spiesznej podróży, p. Cotteau na dłuższy tam sobie popas pozwala, w najlepszym z całej Syberyi domu zajezdym, tak zwanym hotelu Deko, którego gospodarzem jest oczywiście polski wygnaniec Chwali sobie nasz Francuz i kuchnię i porządek i komfort wcale nie sybir-ski. Irkuck zaczynał się dopiero wówczas dźwigać z klęski pożaru, która w przeciągu kilku godzin zniszczyła 3600 domów, dziesięć kościołów, pięć bazarów, pozbawiając *„'0.000 ludzi schronienia i dachu. Miasto oczywiście wstanie z popiołów piękniejsze niż było, ale to dzieło wskrzeszenia zwolna postępuje, i pojedynczo odbudowane już gmachy sterczały samotnie wśród ponurych zgliszczów. Irkuck znajduje się na tym samym stopniu szerokości co Amsterdam, ale o ileż klimat sybirskiej stolicy jest sroższym! Wystarczy wspomnieć, iż mleko sprzedaje się tu w zamarzniętych cegiełkach. Wszystkie miejscowe produkta jak zwykle bardzo tanie, importowane wciąż w cenie się podnoszą Butelka angielskiego piwa płaci