1
Drugi z kolei punkt, który spełniam z równą szczerością, to podziękowania.
Dziękuję więc tym wszystkim, którzy wystąpili z inicjatywą, którzy przełamywali moje opory i dodawali otuchy, a potem prowadzili ten żmudny przewód, szczególnie zaś Promotorowi i Recenzentom. Pana Profesora Ryszarda Przewędę powiadamiam, że długi moje wobec Niego przekroczyły już możliwości spłaty. W opiniach, których tu wysłuchać musiałem, ujmuje mnie ich rzeczowość i znawstwo, a jeśli wkradły się pewne oceny ponad stan, odłóżmy to do sporów kameralnych.
Osobne serdeczne podziękowanie należy się organizatorom ekspozycji, która prezentuje wybrane wątki mojej pisaniny. To dla mnie także rachunek sumienia. Urzeka mnie również formalny porządek tego przewodu. Wysoki Senat, z najgłębszym wyczuciem sprawy, dobierał sobie wspólników. Z jednej strony był to Senat siostrzanej, warszawskiej Akademii, z drugiej zaś Senat Wszechnicy Jagiellońskiej, naszej kolebki. To bardzo piękna kompozycja, a dla mnie prawdziwy zaszczyt, szlachetna patyna... A przy tym przejrzysta symbolika, w której pogodzono zróżnicowanie nauk z ich jednością.
Trzeci, i ostatni punkt wystąpienia, to miniatura wykładu, osobiste credo. Mając wszelako na uwadze, że jest to stulecie akademickiego statusu naszej dziedziny nauk i kształcenia, a moje wyróżnienie stanowi cząsteczkę tego święta, spróbuję te dwie sprawy połączyć, a mianowicie zaprosić do dialogu naszego wspólnego patrona w osobie Henryka Jordana. Mamy, co prawda, jego biografię, mamy pogłębioną analizę jego myśli i dzieła, ale nie rozmawiamy z nim, tak jak umiemy już rozmawiać ze Śniadeckim.
Lecz po cóż takie rozmowy? Otóż krytycy porządków społecznych, np. Ivan Illich, dowodzą, że każda instytucja z biegiem lat wyrodnieje, staje się dysfunkcjonalna, oddala od idei prymarnej, dla której ją powołano, czasem wręcz sobie zaprzecza. Wynika stąd, że trzeba stale powracać do źródeł. Celowość takich operacji uznaje nawet linearna teoria dziejów, cóż dopiero inne koncepcje, np. postępu spiralnego, który tak pięknie ilustrują krakowskie kopce. Skorzystajmy więc z tego, wystrzegając się jednak kliomanii, czyli naiwnego uwielbienia historii, oraz uproszczonej formuły o nauczycielce życia.
Nie sposób w tej uroczystej chwili zagłębiać się w metodologię takich rozmów, ani zaprojektować a vista układu ich treści. Ograniczę się zatem do kilku luźnych przykładów.
(Przykład 1.) Zamiarem Jordana było, najogólniej mówiąc, podnieść technika — pajdotrybę do poziomu oświeconego gymnasty, co w języku epoki znaczyło: przerobić Sokoła z patentem na Sokoła z cenzusem.
24