79
SED CONTRA
i pora być mądrym, tzn. zabrać się do usuwania skutków dawnych błędów. Dzisiejszy język potoczny nie zasługuje na zaufanie filozofa (jest natomiast godny poważnego studium, i tego rodzaju prace od dawna są prowadzone, choć ich zasięg mógłby i powinien być szerszy, a zwłaszcza brak odpowiedniej popularyzacji badań tego typu). Nawet pobieżne zapoznanie się z historią nauki, a zwłaszcza z historią idei i sporów filozoficznych, przekonuje, że podejrzliwość wobec języka potocznego jest uzasadniona. Nawet jego gramatyka stanowi nieuprzątnięte do dziś pobojowisko sporu o uniwersalia * Zresztą w samej swej ijstocie ten spór wcale nie wygasł. Można by zaryzykować tezę, że skoro atrybutem człowieczeństwa jest porozumiewanie się przy pomocy języka — to spór o uniwersalia wciąż będzie powracał jako konieczny etap poznania refleksyjnego — jeśli to ma być poznanie ludzkie.
Zatrzymaliśmy się nad tą kwestią, bo mamy wrażenie, że rozmowa, którą tu komentujemy, rozwijając się dalej, musi wkroczyć na teren sporu o uniwersalia. I, oczywiście, na dalszą metę (albo na bliższą — kolejność jest tu rzeczą względną) nie da się też uniknąć sporu o istnienie świata. I będzie trzeba wprowadzić, przyjąć, przyswoić sobie szereg pojęć i rozróżnień mających swoje nazwy w języku filozofii (czy raczej w jej językach). Bez tego nic się w sprawach ludzkich nie rozjaśni.
Czy warto, czy w ogóle można owocnie dyskutować w sposób ahistoryczny i posługując się językiem potocznym?
Tak — i nie. To zależy przede Wvszystkim od etapu dyskusji i od tego, co będziemy rozumieć przez „owocność” i „pożyteczną dyskusję”. Sądzimy, że nie ma chyba innego punktu wyjścia dla dyskusji jak ten, który obrał Filozof: „sprawy ludzkie”. Tak, o nie właśnie chodzi i muszą one być widziane w ich „dzisiej-szości” — inaczej pada oskarżenie o „piankowatość”, tak często stawiane wszystkim prawie popularyzatorom filozofii-nauki, filozof ii-doktryny? filozofii-systemu 4. Ale po żywym zetknięciu umysłu z tym, o co chodzi, po uświadomieniu sobie nurtujących w głębi pytań, powinien nastąpić zwrot ku historii. Trzeba przystawić drabinę i wejść „na barki olbrzymów”: wtedy dopiero odsłaniają się horyzonty. Nie chodzi o to, by szukać w historii filozofii gotowych rozwiązań czy też erudycyjnych kwalifikacji. Po prostu
O istnienie i naturę tego, co odpowiada pojęciom ogólnym. A każde pojęcie jest przecież ogólne: nie mamy pojęcia „tego oto kola”, żaden poszczególny konkretny kot nie jest odpowiednikiem pojęcia „kot”.
•« Por. Anna Morawska, Rozmowy o Teilhurcizie, „Znak”, nr 109/110. Władysław Stróżewski, Nad ,.Człowiekiem” Teilharda de Chardin, „Znak”, nr 113.