ogromną wiedzę na ten temat, z którym rozmawiałem w Jedwabnem i po Jedwabiłem (o jego relacjach pisałem w „Gazecie Wyborczej”), stwierdził, że na podstawie prac, jakie tam przeprowadzono, nie można absolutnie ustalić ogólnej liczby osób pochowanych. Profesor Kieres próbuje w ja-
Wyrażenie „odpowiedzialność zbiorowa" jest chyba niedobre. Wolałbym, żebyśmy ujmowali lo inaaej, na przykład pytaniem: „Czy to jest moja sprawa?". Jestem Polakiem urodzonym już po tym wszystkim i nie majqcym z tym nic wspólnego, ja nie mieszkam w tej okolicy, to nie sq moi krewni. Czy to jest sprawa, która mnie jakoś dotyczy? Czy w związku z tym odczuwam potrzebę wypowiedzenia aegoś, czy moja dusza cierpi za sprawą tego, co tam się
wydarzyło?
kiś sensowny sposób to ustawić mówiąc, że dokładna liczba ofiar nie ma większego znaczenia, ponieważ to, czego dowiedzieliśmy się do tej pory, zupełnie nam wystarcza, żeby tę zbrodnię traktować w wymiarze najstraszliwszym. Przecież znaleziono tam szczątki dzieci i starców, i w ogóle wiadomo, że to, co zostało opisane w relacji Wasersztajna faktycznie się zdarzyło.
H.Cz.: Wydaje się po prostu, że porządna kryminologiczna i historyczna robota powinna być jednak wykonana...
— Pod tym względem okres wojny jest w ogóle wyjątkowo trudny. Często pisano nieprawdę i cała oficjalna dokumentacja tych spraw wydaje się mocno podejrzana. Mnóstwo źródeł jest zniszczonych. Historia okupacji, jeśli chodzi o taką czystą pozytywistyczną empirię, jest bardzo trudna.
H.Cz.: Zbigniew Bauer zwrócił uwagę na inny aspekt pracy historyka, w którym od
emocji, ideologii i od polityki uwolnić się nie da, bo być może taka „obiektywistycz-na” relacja historyczna nie miałaby dla nas żadnego sensu. W pewnej fazie Pana prace się kończą, bo już niczego więcej od nikogo Pan oczekiwać nie możet chyba że się znajdzie jeszcze jedno źródło, jeszcze jeden świadek. Była nadzieja na to, że roboty ekshumacyjne przyniosą jakieś nowe odkrycia, tymczasem one niewiele w wymowie faktów zmieniają. Aktualny jest nakaz rzetelności, uwzględnienia indywidualnych losów ludzi w te wydarzenia wplątanych. Pozostają natomiast kwestie dyskusyjne, przede wszystkim odpowiedzialności zbiorowej, istotne z etycznego i filozoficznego punktu widzenia oraz to, jak tę odpowiedzialność „mierzyć”. Prawdopodobnie jest jakaś różnica — w kontekście odpowiedzialności zbiorowej oczywiście — między prześladowaniami systemowymi, uzasadnionymi ideologicznie i zorganizowanymi przez ideologie nacjonalistyczne a prześladowaniami, których źródłem były mniej lub bardziej zwierzęce odruchy, instynkty tłumu... Sq to ekscesy mniej lub bardziej zorganizowanych zbiorowości, na które nie wpływały konieczności systemowe.
Problem odpowiedzialności zbiorowej — opartej na solidarności —jest bardzo bolesny, dlatego że każdy Polak, który uczestniczy w tej dyskusji, zastanawia się nad swoim miejscem w historii. Sprowadzając to wszystko do jakichś trywialnych wymiarów: musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy on ma wszystkich przepraszać, mimo że niczemu nie jest winien i co ma z tym zrobić.
Z jednej strony szukamy odpowiedzi na pytanie, co się wydarzyło, z drugiej natomiast chcielibyśmy wiedzieć, jakie znaczenie opowieść o tych wydarzeniach może mieć dla społeczności, która chce siebie w historii odnaleźć