3725452202

3725452202



-Gdzie my tak w ogóle jesteśmy?- spytał zmartwiony Will.

-Za 2 km ma być znak, który ma kończyć tą dziwną trasę i pewnie wtedy wyjedziemy na normalną drogę.- odparła Winter.

Auto przyspieszyło. Jechali dość długo. Paliwa było już naprawdę mało a do Wyoming wciąż daleko. Nigdzie nie było widać stacji benzynowej.

-To miejsce wygląda jak jedna wielka pustynia!- krzyknęła Vanessa.

-Bo to jest pustynia.- powiedziała ponuro Rosalyn.

-Coś tam widać w oddali.- powiedział Will.- To chyba ten znak.

To był znak a na nim pisało że droga prowadząca do Wyoming będzie dopiero za 5 kilometrów.

-O matko....- sapnęła Winter.- Pięć kilosów my na pewno nie zajedziemy na nie całym pół litrze paliwa.

-To przełączysz na gaz.- podała pomysł Rosalyn.

-Faktycznie, dobry pomysł siostra!- uśmiechnęła się Winter- Na gazie pojedziemy trochę dłużej niż na paliwie ale na razie wykorzystam paliwo i przełączę jak już będzie na rezerwie.

-No to jedziemy!- krzyknęli Will, Vanessa i Rosalyn.

Auto popędziło po szosie jak szalone. Po 30 minutach zostało do przejechania tylko 2 km. Wszyscy bardzo się cieszyli. Po kolejnych 20 minutach auto wyjechało na normalną trasę i pędziło w stronę najbliższej stacji benzynowej.

Gdy już tam dotarli, Winter poszła zatankować Rosalyn wyszła kupić picie i prowiant na dalszą drogę a Vanessa została w aucie pilnować Ko-Ko.

13:00.

Gdy wszyscy znaleźli się z powrotem w aucie i zjedli kanapki postanowili nie zwlekać i jechać dalej. Do Wyoming wciąż było daleko, ale paczka się nie poddawała. Wszystkim powoli nudziła się ciągła podróż autem, ale nikt nie narzekał bo wszyscy chcieli pomóc Vanessie. Zaś ona bardzo się denerwowała. Nie wiedziała dokładnie gdzie mieszkają jej rodzice i czy w ogóle ich znajdzie. Po chwili lekkie zdenerwowanie Vanessy zauważyła Winter.

-Coś się stało? -spytała.

-Nie. Nic, nic.- odparła wzdychając.

-Nie rób z nas głupków widzimy że coś się dzieje.- wtrąciła się Rosalyn.

-No dobra powiem. Wiedziałam o rodzicach tylko tyle, że mieszkają w Wyoming. Nic więcej. Nie wiem, pod jakim adresem jest ich dom. Zapomniałam już, ale może sobie przypomnę, jak dojedziemy na miejsce.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jerzy Pilch10 tak, tego się boję — utraty zachwytu dla literatury polskiej, jedynego zachwytu, który
Jerzy Pilch10 tak, tego się boję — utraty zachwytu dla literatury polskiej, jedynego zachwytu, który
^ www.wsb.plTo nie my mówimy, że jesteśmy najlepsi -tak mówią o nas inni „W chorzowskiej WSB wierzym
To nie my mówimy, że jesteśmy najlepsi, tak mówią o nas inni Wybór uczelni to kluczowa decyzja mając
A jak wybrać studia?To nie my mówimy, że jesteśmy najlepsi - tak mówią o nas inni Rankingi szkół wyż
Jaka jest ulubiona piosenka Żydów? -A my tak łatwopalni... www.zapyty.pl
Połącz bloczki, by program działał Połącz wszystkie bloczki tak, żeby kot spytał się ile jest 6*8, a
cp 59 TRY TO WALK FIRST N starting my mcthod of correct posturę, it will be well worth while to firs
Punkt przebicia z rzutnią poziomą rozwiązuje my tak , jak w zadaniu poprzednim, leży on na przecięci
17 U-6    U3. Jak obiektywnie sobie udowodnić, że my sami też jesteśmy systematycznie
88 (130) kasia: Komu udowadniasz przez cały czas, że w ogóle jesteś warta życia? Nie znalazłaś się
zad7c (1408 x56) 07 _I / Vw rvv IV gdzie k jest tak dobrane (z tablic rozkładu normal nego) by pra
Twoje życie zależy od negocjacji? Jasno, że tak. Jeśli jesteś sprzedawcę, negocjujesz z klientami Je
klstidwa061 116 wzgl. od pachy do napięstka lub do końca pięści (podobną znamy z Estonji, gdzie nosi
Traktujesz inwestycje poważnie?My tak. “Broker powinien sprostać wysokim wymaganiom

więcej podobnych podstron