radiofonii (o telewizji wiedzieli nieliczni) nie miało ono konkurencji. To tym między innymi można tłumaczyć zapał, z jakim nowa władza przystąpiła do likwidacji analfabetyzmu. Brakuje dokładnych danych, ale przyjmowano wówczas, że około 3,5 min mieszkańców Polski nie umiało czytać i pisać. Żeby upowszechnić wizję lepszego świata i zwalczać to, co władza uważała za wsteczne, trzeba było upowszechnić piśmienność. U podłoża tych działań tkwiła wyniesiona z XIX w. wiara w moc oddziaływania słowa drukowanego. Wierzono, że człowiek czytający książki antyreligijne przestanie chodzić do kościoła oraz że wzbudzą one gniew przeciwko niesprawiedliwości społecznej, krzywdzie, upośledzeniu i wyzyskowi warstw chłopskich i robotniczych w państwach i społeczeństwach kapitalistycznych.
Drugim, równie ważnym elementem były doświadczenia czytelnicze okresu międzywojennego. Dostarczały one licznych dowodów świadczących o znaczeniu formacyjnym literatury pięknej, a w związku z tym o toczonych sporach na temat poszczególnych autorów i tytułów. Środowiska zachowawcze przestrzegały przed wprowadzaniem do samorządowych bibliotek książek wywrotowych i podburzających. Zaliczano do nich między innymi Georga Finka Jestem głodny, Pearla Bucka Błogosławiona ziemia, Aleksandra Świętochowskiego Historia chłopów polskich w zarysie, Leona Kruczkowskiego Pawie pióra, Marii Dąbrowskiej Na rozdrożu, Stefana Żeromskiego Przedwiośnie. Te zastrzeżenia dotyczyły głównie samorządowych bibliotek publicznych (było ich 884), natomiast stanowiące znakomitą większość (8098) biblioteki społeczne zakładane przez liczne organizacje i stowarzyszenia np.: Towarzystwo Czytelń Ludowych, Towarzystwo Szkoły Ludowej, Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego, Centralny Związek Młodzieży Wiejskiej, Polski Biały Krzyż, Związek Nauczycielstwa Polskiego -kompletowały i udostępniały swoje zbiory zgodnie z ideowymi założeniami, sformułowanymi w programach i statutach14.
Strach przed książką „wywrotową” miał w okresie międzywojennym wielkie oczy. I to nie tylko wśród przedstawicieli organizacji skrajnie prawicowych. Zofia Rodziewicz wspomina szczegółowe
J. Kołodziejska: Publiczne biblioteki samorządowe w okresie międzywojennym. Warszawa 1967.
85