somatyczne symptomy, które nakładają się na podstawową chorobę i ogromnie komplikują cały jej przebieg. Lekarze jednak na ogół nie doceniają tych momentów, chyba właśnie z tej przyczyny, że „psychikę” uważają, zgodnie z tradycją, za jakąś nierealną, niematerialną fatamorganę, z którą przy leczeniu materialnej „somy” można w ogóle się nie liczyć. A jednak, momenty psychiczne nie dają się pominąć i często w najbardziej nieprzewidziany sposób komplikują przebieg leczenia, stawiając przed lekarzem problem: w jaki sposób w przyrodnicze pojmowanie organizmu ludzkiego włączyć „czynniki psychogenne” ? Pawłowowska fizjologia, pokazująca, jak mechanizm psychogennych zaburzeń można ująć w terminach pobudzenia i hamowania, zrodziła u wielu lekarzy nadzieję, że w pracy nad tymi schorzeniami da się w ogóle obejść bez psychologii, „zastąpić” psychologię fizjologią wyższej czynności nerwowej i traktować chorego wyłącznie jako „somę”, rządzoną prawidłowościami fizjologicznymi, chemicznymi i fizycznymi, znanymi lekarzom ze studium medycyny ogólnej. Ale i ta nadzieja okazała się złudna, a niektórzy zwolennicy takiego poglądu doszli do wniosku, że „na razie”, wobec niedostatecznych wiadomości z fizjologii nerwic, psychologia jest tu niezbędna, choć najprawdopodobniej można ją będzie wyeliminować z medycyny stopniowo, w miarę postępu badań fizjologicznych. Na Zachodzie toczy się do dziś nierozstrzygnięty spór między przedstawicielami „medycyny psychosomatycznej”, opierającej się głównie na koncepcjach psychoanalitycznych, i zwolennikami czysto fizjologicznego pojmowania zaburzeń psychogennych.
W świetle przedstawionej koncepcji związku między psychologią i fizjologią, koncepcji, której rzeczywisty przykład stanowią doświadczenia Pawłowa, cały ten spór okazuje się nierealny. Jest rzeczą jasną, że zaburzenia psychogenne nie dadzą się nigdy w pełni zrozumieć wyłącznie na podstawce wiadomości fizjologicznych i tym właśnie różnią się od chorób wywołanych zatruciem, guzami mózgu, mechanicznymi urazami czaszki itd. Źródłem ich są bowiem trudności przystosowania do otoczenia i dlatego przy ich diagnozie i leczeniu należy stale rozpatrywać symptomy, jakie
230