głównie do kontaktów towarzyskich, bo z niczym nie miałam większych problemów, a mieszkanie znalazłam sama przed przyjazdem.
Jak wszyscy zainteresowani zapewne już wiedzą, Lizbona jest miastem starych pięknych kamieniczek bez centralnego ogrzewania, w zimie i na wiosnę niezbędny jest piecyk elektryczny. Moim marzeniem było mieszkanie w samym centrum i za pokój w dzielnicy Baixa (Rua dos Douradores) płaciłam 450 euro miesięcznie, co z perspektywy czasu było ceną nieco za wysoką z powodu kiepsko zaopatrzonej kuchni i dwóch aspołecznych współlokatorów, choć poza tym mieszkanie było prawie idealne — na czwartym piętrze odnowionej kamienicy, jasne, z dwoma balkonami i tylko jednym karaluchem w przeciągu 5 miesięcy. Miałam spory pokój i podwójne łóżko (czyli właściwie mogłaby to być cena za pokój dla dwóch osób). Jednak gdybym mogła wybierać raz jeszcze zdecydowanie szukałabym mieszkania w dzielnicy Bica, między Praęa Luis de Camóes a Cais de Sodre, gdzie mieszkało kilkoro moich znajomych. Mieszkania są tam tańsze, często większe i można cieszyć się z nich widokiem na Tag, bo Bica położona jest na wzgórzu Bairro Alto (ale to w okolicy Cais de Sodre znajdują się najmodniejsze obecnie lokale).
W Lizbonie nie da się nudzić. Bairro Alto to dzielnica pełna barów i miniklubów, w weekendy kompletnie zatłoczona, podobna jak Rua Nova de Carvalho w okolicy Cais de Sodre, przy którym zresztą w odnowionych portowych magazynach też znajdują się różne kluby. Kilka ciekawych miejsc jest też w okolicy Al famy, zwłaszcza uchodzący za najlepszy w Lizbonie klub Lux i lokale fado (choć znane lokale fado są też w innych częściach miasta). W Lizbonie jest też oczywiście mnóstwo muzeów, z których na pewno warto odwiedzić chociaż Museu do Fado i Museu Nacional do Azulejo. W okolicy Lizbony jest dużo plaż, z których najpopularniejsze i najłatwiej dostępne ze stacji Cais de Sodre są te w Carcavelos i Cascais. W Carcavelos można wypożyczyć deskę surfingową, ale zdecydowanie bardziej atrakcyjna jest rozległa Costa de Caparica znajdująca się na południe od Lizbony, choć dużo wygodniej jest jechać tam samochodem i nie wszędzie można wypożyczyć deskę, nie wspominając o lekcjach. Piękne plaże znajdują się także na zachód od miasta, np. w Giuncho, Peniche czy nawet regionie Sintra, lecz autobusowy dojazd jest nieco dłuższy (półtorej godziny do Peniche, ale warto!), a Guincho to miejsce dla bardziej zaawansowanych surferów.
Koszty utrzymania są zbliżone do warszawskich, chociaż mnie się euro w ogóle nie trzymało, a starałam się jednak nie szaleć ponad pewną miarę.
Bilet miesięczny na komunikację miejską dla osoby w wieku powyżej 23 lat kosztował mnie 35 euro; bilet w dwie strony na pociąg do Cascais — 4 euro; bilet autobusowy w jedną stronę na Costa de Caparica - około 1,25 euro.