Meia de leite (kawa pół na pól z mlekiem w filiżance — w przeciwieństwie do galao, które jest podawane w szklance) i croissant grandę z żółtym serem (!) w barku w budynku biblioteki — 2,25 euro.
Zakupy robiłam w Pingo Doce i co tydzień wychodziłam stamtąd biedniejsza przynajmniej o około 30 — 40 euro, ale wbrew obiegowej opinii wcale nie jest to najtańszy sklep, niczym u nas Biedronka - za taki uchodzi SuperPreęo.
Wypożyczenie deski surfingowej:
Peniche, maj, cały dzień — 10 euro; Peniche, dwugodzinna lekcja — 20 euro; Carcavelos, maj/czerwiec, trzy godziny — 25 euro; Costa de Caparica, czerwiec, trzy godziny — 15 euro.
Półlitrowa caipirinha w Bairro Alto — 4-5 euro,
Piwo SuperBock 0,22 1. — 0,5-1,5 euro.
Obfitą kolację można zjeść w cenie od kilkunastu euro za osobę, wliczając domowe wino. Absolutnie polecam domową kuchnię w Casa Eurico Ferreira na Largo Sao Cristóvao 3. Restauracja od lat prowadzona jest przez przemiłą starszą parę, Carolinę i Eurico. Idźcie w kilka osób i najedzcie się do syta (porcje są ogromne, jak wszędzie w Portugalii), a i tak możliwe ze nie zapłacicie więcej niż 12 euro na osobę. Nieco droższych knajpek (około 20 euro za osobę) jest bez liku. Na pewno warto odwiedzić Ramiro — jest to prawdopodobnie najbardziej znana cervejaria w Lizbonie, do której często trzeba czekać na zewnątrz, ale można spróbować tam wielu rodzajów owoców morza, w tym tych mniej popularnych, jak np. ostrygi czy percebes. W lecie koniecznie trzeba odwiedzić inną cervejarię, Solar de Alcantara, w której w jako jednej z niewielu znaleźć można pyszne wielkie grillowane ślimaki, caracoletas (około 8 euro) Zresztą koniecznie trzeba tam iść nie tylko w lecie — jadłam tam m.in. prawie najlepszą polio a lagamro (grillowaną ośmiornicę z oliwą i czosnkiem, około 13 euro). Tylko nie dajcie się zwieść pierwszemu wrażeniu, bo restauracja z zewnątrz nie wygląda zachęcająco. Jest to zresztą bardzo typowe dla Lizbony - im skromniej wygląda, tym często lepsze jedzenie. Z droższych restauracji (około 45 euro za osobę) polecam Cantinho do Avillez — kuchnia portugalska w nowoczesnym wydaniu. O dziwo! te same miejsca poleca także Anothony Bourdain - http://www.youtube.com/watch?v=sC73r8vcnIM. Film ŚWIETNIE oddaje atmosferę Lizbony.
Adaptacja kulturowa
Z adaptacją kulturową nie ma żadnych problemów, należy tylko pamiętać, że Portugalczycy lubią czasami nie sprzątnąć po sobie (zwłaszcza studenci w Catolice) i postać w jakiejś kolejce (np. do autobusu!). Poza tym, wszyscy, których spotkałam, byli bardzo przyjaźni, gościnni i pomocni.
Ocena
Absolutnie 5. Nawet 6. Pod każdym względem. Trudno mi wyobrazić sobie lepsze miejsce na mojego Erasmusa.