140 „Aby xyika< na czaiła". Iwona, łnlfinlciko Burgunda
i narcystycznego dziecka, które jest pępkiem świata, nad rodzice i rodzeństwo pochylają się z uwagą i troską nal istocie jedynej i nadzwyczajnej13) do dość pokornego dołąo do różnego rodzaju „zespołów” - przede wszystkim do njf go „stada”, pilnującego reguł, bo się boi „wpadki”, komp tacji, roztrzaskania swojego obrazu (podtrzymywanego p podporządkowane mu działania kobiet). To przesuwania pozycji Filipa wraz z mglistością, niedostępnością Iwony st rza szczególną niestabilność, bardzo swoistą ruchliwość st tury całego dramatu, „trafionego” w dwu centralnych m scach przez niedookreślenie, tajemniczość obojga główny bohaterów.
„Wędrówka” Filipa pozwala - może po raz pierwszy tak • raźnie w twórczości Gombrowicza, ale na pewno nie po rt ostatni - przeprowadzać eksperymenty tak ważne dla jegll twórczości, z tworzeniem, modyfikowaniem i rozpadem różnego rodzaju wspólnot, często tylko momentalnych, powstających z chwilą gdy ktoś coś mówi do kogoś (czy myśli o kimś innym), używając zaimka „my”. Można więc sądzić, że najpierw Gom* browicz stworzył swego rodzaju „my” z Filipem (czyniąc z niego medium do pewnego stopnia autofikeyjnej opowieści o „następcy tronu”, który nie wie, czego - kogo - pragnie), a przez pewien czas temu „my” Filipa z autorem towarzyszy chór, złożony z rówieśników, młodych mężczyzn (Cypriana i Cyryla, reprezentujących, jak można sądzić, wielu innych), i „zespół rodzinny” (utworzony przez głównego bohatera z ojcem przede wszystkim, ale w jakimś stopniu także z matką). Jak wiemy, w pewnym momencie Gombrowicz „zdradza”, „porzuca” Filipa, zmieniając przez to jego sposób wpisania w różne „my”: teraz owa przynależność ma charakter degradacyjny. Od pewnej chwili w zespole rodzinnym Filip traci zdolność inicjowania zdarzeń, nie jest już olśniewającym następcą tronu, czyli pępkiem świata, ani księciem z bajki cieszącym oczy swoich poddanek, lecz jest chłopcem, który zawodzi swego męskiego, samczego ojca. Ze wszystkich zaś stron napiera nań królewski chór i grupa rowie-fFtt, traktując go jak swego, spychając w szeregi takich jak ll „N/.arych członków”.
Iwona nie odbywa podobnych podróży. Od początku jest niewinną, osamotnioną sierotą (dwie zimne, ciągle niezadowo-
Ho z niej ciotki nie składają się na matkę). Od zawsze nie ma HlNsnej przestrzeni, azylu, domu. Wyjęta nagle spod opieki (czy '/.oj nieustającej opresji) ciotek, znajduje się w dziwnej, ni to prywatnej, ni to publicznej przestrzeni dworu - domu „narze-(MMiuogo”. Bohaterka jest też wzgardzoną, przyjmowaną „z braku laku” dziewczyną nieudanego Innocentego. Iwona - co jest tdi.ylm najważniejsze - to istota prawie pozbawiona mowy, nieudolna wypowiedzieć się. Jej niemota stanowi sedno wykluczenia, izolacji, nieobecności w święcie komedii.
.Jedyne „my”, w które jednak można ją wpisać, ma zupełnie limy charakter i inną dynamikę niż wspólnoty Filipa. Przynależność Iwony do różnorodnych „my” to nieustanna degradacja, stygmatyzacja tych zbiorowości. Iwona jest „od zawsze” ukrytą hańbą, wstydem swojej grupy, kobiecego „my”, podczas gdy książę na początku „zaszczycał” różne grupy swoją do nich przynależnością. Inne młode kobiety pragną wyprzeć aię tego, że mają z Iwoną coś wspólnego, choć tak właśnie jest. Można powiedzieć, że Iwona ujrzana na tle chóru kobiet (zwłaszcza swoich rówieśniczek z fraucymeru królowej) ukazuje, że tamte mają braki i defekty, a ona cała jest brakiem i wadą.
Brak, defekt jest jej tożsamością. Ale to właśnie oznacza, że jej sposób istnienia - marginalny i podstawowy zarazem - ujawnia hańbiący sekret wszystkich kobiecych postaci dramatu. Daremnie prowadzą one uciążliwe „roboty remontowe”, ich defekt jest nieusuwalny, zawsze im czegoś brak, zawsze im coś dolega, zawsze są już wykastrowane, ukrywają tylko fakt, że one też są Iwonami.
Warto również zwrócić uwagę, że o ile w tej farsowej komedii pełnej różnego rodzaju schematów, klisz i znaczących uproszczeń (którymi Gombrowicz się bawi i które dekomponuje, ale