152 ,Aby zyskać na czasia". Iwona, kilęinlczka Burgunda
kolejność, a co za tym idzie, wypowiadalność i niewypowiadal-ność pożądań w patriarchalnej gospodarce libidalnej. Ale sif wystraszyli i wycofali.
To wycofanie się zdaje się wykorzystywać stary król Ignacy.
0 ile bowiem bohaterem dwu pierwszych aktów (pierwszego z dwu dramatów zawartych w Iwonie) jest syn, o tyle można zaryzykować tezę, że główną postacią dwu ostatnich aktów (a zwłaszcza czwartego) staje się ojciec. On jeden zachowuje nienaruszoną energię seksualną (na końcu komedii jakby jeszcze większą niż na początku), on jeden jest w stanie pożądać nawet Iwony. To właśnie Ignacy, ukazując się w postaci brutalnego samca, nie tylko gwałci, ale i zabija.
Popatrzmy na jeszcze jedną, jakby infantylną, onomastyczną igraszkę autora Ferdydurke: Iwona nosi mało eleganckie nazwisko Copek (które uznać można za gwarową, mazurzącą wersję nazwiska Czopek). Mechanizm językowy działający w tekście (nie tylko zresztą w tym) przypomina freudowską grę swobodnych skojarzeń (zwłaszcza strukturę analizowanych przez wiedeńskiego mistrza kalamburowych dowcipów) ujawniającą treści nieświadome. Zaraz po tym, jak poznajemy nazwisko Iwony, przywołujące stan zagwożdżenia, zatkania, w sensie zarówno skatologicznym, jak
1 obscenicznym, dowiadujemy się, że król zdecydował się zatwierdzić wyrok śmierci wydany na innego plebejusza, na przestępcę o nazwisku Chlipek — i znów mechanizm wolnych skojarzeń sugeruje pojawienie się płynów fizjologicznych - łez, śluzu, spermy, swobodnie wydzielanych. Niewątpliwie ujawnia się tutaj - w zamaskowanej, ale wypowiedzianej jednak formie - rytm następowania po sobie faz zablokowania, napięcia i odpływu, rozluźnienia i wytrysku. Na nieco innym planie, ale jakby w tej samej sprawie, egzekucja Chlipka, którą postanawia król, zapowiada zabójstwo Iwony Copek:
„WIELKI SĘDZIA
Najjaśniejszy Panie, jeszcze chwileczkę - oto prośba o ułaskawienie starego Chlipka z wnioskiem przychylnym wszystkich dwunastu instancyj.
KRÓL
Co? Ułaskawić? Na śmierć go!
DOSTOJNICY
Najjaśniejszy Panie!
KRÓL
Na śmierć, mówię! Cóż się tak na mnie gapicie? Do mnie należy prawo łaski. A ja właśnie nie ułaskawiam. Niech zdycha! Na śmierć łotra, nie dlatego, że jest on łotr, ale że ja... Hm... 'Ihgo...” (s. 64).
Król, Ojciec, niezniszczalny samiec, zabił wcześniej i może zrobić to jeszcze raz. Gwałcił już kiedyś i może to powtórzyć. Przypomnienie gwałtu na szwaczce i zabicie Chlipka tworzy przestrzeń odbić i powtórzeń, w której łatwiej będzie zamordować i zniewolić raz jeszcze (czyli zadusić ślamazarę).
I to król - ostatecznie - unicestwia Iwonę. Wszyscy na dworze togo chcą, wszyscy próbują, wszyscy współpracują z zabójcą, ale tylko on, przy całej swojej farsowości, ma w sobie coś z szekspirowskiego królewskiego Monstrum, zabijającego prawie osobiście, a jednocześnie w imieniu systemu, którego logiki jest najlepszym wcieleniem, który działa sprawnie dla niego i w którym tylko on - wraz ze swoim cieniem, Szambelanem - czuje się jak w domu:
„KRÓL (do Iwony)
Cóż to - nie smakuje nam? (groźnie) nie smakuje?
SZAMBELAN (zimno)
Pani cierpi na brak apetytu?
GOŚCIE (zgorszeni)
O!
IWONA (zaczyna jeść)
KRÓL (ponuro do Iwony)
Tylko trzeba uważać, gdy się je, bo można się udławić! Nieszczęścia chodzą po ludziach! Taki karaś to niby nic, a w gruncie rzeczy...
SZAMBELAN (do Iwony)
Najjaśniejszy Pan raczył zaznaczyć, że trzeba uważać, gdy