156 ,Aby zyskać na czasie". Iwona, kslfinlczka Burgunda
Jest rzeczą zastanawiającą, że Szambelan jako jedyna spośród wszystkich ważniejszych postaci komedii nie ma ani imienia, ani nazwiska, jest zawsze reprezentantem, urzędnikiem dworu, systemu, hierarchii. Jako taki jest mistrzem mówienia jako manipulowania i zabijania.
Pod koniec dramatu wracają i Król i jego Cień - kosztem wszystkich pozostałych postaci, mniej lub bardziej niezadowolonych ze swego życia, z siebie, wyczekujących nieokreślonej zmiany - powracają obaj do pełni władzy gadając, zniewalając, zabijając.
Ignacy morduje Iwonę dzięki skutecznemu planowi działania, który podpowiada mu Szambelan. Po raz drugi „ten drugi”, zausznik pierwszego, uczestniczy w zabiciu zbędnej, przeszkadzającej im kobiety. Cień, szara eminencja, czyni to, szepcząc mu coś „na uszko” niczym osobisty Diabeł - Stróż23, podpowiadając stosowne koncepty, jak Mefistek Faustkowi (tonacja tekstu jest bowiem na pewno komediowa, farsowa, choć sprawa jest całkiem serio). To Szambelan w rozmowie z Królem wydobywa z siebie przebiegłe, dopasowujące się do wszystkiego, przeżuwające wszystko i wszystkich, plany działań, fabuły i interpretacje. Szambelan odsunie od Ignacego wspomnienie martwej szwaczki, antycypując jednocześnie plan zabicia Iwony. To on stworzy projekt zabójstwa oralnego. Szambelan wszystko potrafi omówić, wytłumaczyć, unieważnić: „Jeśli Najjaśniejszemu Panu to wspomnienie sprawia choć odrobinę przykrości, najlepiej nie pamiętać. Najlepiej nie pamiętać umarłych kobiet. Umarła kobieta nie jest kobietą” (s. 49). A która kobieta, zgodnie z logiką Szambelana, według logiki systemu, nie jest (realnie, symbolicznie, społecznie) martwą kobietą? Więc najlepiej nie pamiętać.
Dramat kończy się nie tyle powrotem do normy, ile „normalizacją”, najpełniej wyrażającą się poprzez kapitulację Księcia. Teraz będzie jeszcze trudniej, jeszcze straszniej, małość, banalność, strachliwość, nuda ancien regime’u zaatakuje ze zdwojoną siłą. Król i Szambelan już zaczynają wielkie manewry roz-pruszania, pomniejszania, banalizacji. Rozmawiają o garniturze, o krawcu Salomonie i zakładzie pogrzebowym Pietraszka. A Filip, następca tronu, pępek świata, klęka, oddając cześć nie tyle llogu, co zastanemu porządkowi rzeczy, opinii i regułom dworu. Kapituluje, poddaje się.
„SZAMBELAN (do służby)
Chodźcie no, trzeba wynieść i ułożyć tymczasem na łóżku. Niech tam który skoczy i przygotuje. Pietraszka trzeba natychmiast wezwać. Niech tam który skoczy zaraz do zakładu pogrzebowego Pietraszka, bez Pietraszka nie damy rady. Natychmiast wezwać Pietraszka, to najważniejsze. (lokaje zbliżają się do ciała) Zaraz, ja klęknę, (klęka)
KRÓL
(Wszyscy klękają prócz Księcia) A, racja... (klęka) Ma rację.
Trzeba uklęknąć.
To właśnie trzeba było zrobić od razu.
KSIĄŻĘ
Przepraszam. Jak to?
SZAMBELAN
Co?
(Książę milknie)
Proszę uklęknąć.
KRÓLOWA
Klęknij, Filipie. Trzeba uklęknąć, synu. Tak trzeba.
KRÓL
Prędzej! Nie możesz sam jeden stać, kiedy wszyscy klęczymy.
(Książę klęka)” (s. 87).
No i tak wszystko się kończy, rozprasza.