136 , Aby zyskać na czasie". Iwona, księżniczka Burgunda
w Iwonie pewnej jak gdyby dziecinnej, onomastycznej gry: ob‘ rywalki o rękę księcia - Iwona i Iza - mają imiona zaczynają się na tę samą literę6. We wszystkich fragmentach „miłosnych obie pojawiają się na scenie, także wtedy, gdy książę poznaj Iwonę, jest tam Iza. Być może onomastyczna zabawa auto' służy wskazaniu, iż obie są - koniec końców - niechciane, pożądane, jako kobiety właśnie. Zwróćmy też uwagę na to,
Iza zdaje się coś wiedzieć na ten temat, ponieważ na samj początku komedii uparcie broni Iwonę przed napastliwości trzech młodych mężczyzn (Filipa, Cypriana i Cyryla), takjakb. broniła samej siebie, powtarzając aż cztery razy swoją prośbę: „zostawcie ją”, nie dręczcie jej (mnie), nie wyśmiewajcie się z kobiety.
Ale najważniejszym może śladem niejawnej, homoseksualnej motywacji zachowań księcia (a być może nie tylko jego) jest; sposób potraktowania przez pisarza tajemniczej postaci Cypriana - tego, który na samym początku zdarzeń wypowiada zdania o „funkcjonowaniu młodych mężczyzn jako młodych mężczyzn”, które to słowa stają się prowokacją skłaniającą księcia do uświadomienia sobie swoich uczuć. Zwróćmy uwagę, że po bardzo aktywnym udziale w wydarzeniach pierwszego aktu, Cyprian znika bez wytłumaczenia, ale nie całkiem bez śladu, Gombrowicz pozostawił bowiem w tekście dramatu widoczną, choć drobną, „bliznę” po amputacji tej postaci: „Panowie, to jest nie panowie, ale Cyrylu, czy słyszałeś kiedy o czymś podobnym?” (s. 29). Na scenie pozostaje tylko blady towarzysz Cypriana - Cyryl (zabawa onomastyczna trwa, to jasne). Przy uważnej lekturze początkowych scen pierwszego aktu możemy być naprawdę zdumieni: wszystkie wyraziste, ważne wypowiedzi należą do Cypriana, Cyryl zawsze tylko dołącza do chóru, zawsze jest tym drugim. Ale to właśnie on pozostaje na scenie, znajduje dla siebie miejsce w komedii, podczas gdy jego „oryginał” znika prawie bez śladu. To Cyprian drażni, prowokuje, inicjując w ten sposób eksperyment księcia, pośrednio doprowadząjąc do ujawnienia się głębokiego kryzysu drążącego świat komedii: „Czyż
Imlążę nie doznaje błogiego, beztroskiego zadowolenia gdy słodkie usteczka szepczą «tak» jak gdyby potwierdzając wciąż w kółko jedno i to samo? [podkr. moje - E. G.]” (s. 9). 'Ib bardzo charakterystyczne „kółko”, które powraca w twórczo-Ici młodego Gombrowicza wiele razy, zawsze będąc znakiem egzystencjalnej nudy, apatii, melancholii i buntu wobec niej. (V.y Cyprian, zachowując się w ten sposób, uwodzi księcia, czy leż oferuje siebie, ośmieszając nudę związków z kobietami? Nie wiadomo. Decyzja autora powoduje, że Cyprian znika z komedii, a (lombrowicz nigdzie nie uzasadnia tego „unicestwienia”7.
Cyprian nie jest zresztą jedyną postacią, która zostaje wyrzucona z dramatu, czy też w znaczący sposób się w nim nie pojawia. W Iwonie mamy do czynienia z całą grupą bohaterów, których nie ma. Są to przede wszystkim służący. Mimo że jesteśmy na królewskim dworze, nie stykamy się zupełnie z lokajami, lokajczykami, pokojówkami (poza jednym jedynym Walentym, beznadziejnie dorosłym lokajem, służącym - dosłownie - do bycia wyrzucanym, kwestia ciągle do niego kierowana brzmi „precz Walenty”). W komedii nie ma więc dostępnych, podporządkowanych panom chłopców i dziewcząt z ludu. Wszystko to świadczy o tym, że Gombrowicz nie chciał iść w tym kierunku. Zablokował możliwość pojawienia się bliżej powierzchni - bez różnego rodzaju przekształceń - tematu pożądania homoseksualnego, zwłaszcza uwikłanego w relacje dominacji, w układ sługa - pan8.
Więc kim jest Filip? Czy to homoseksualista (kobiety go nudzą i dlatego Iwona jest dla niego brzydka, odpychająca, obca) czy jednak przeżywający chwilowy kryzys, znudzony nadmiarem „oferty” heteroseksualista (który nie chce Iwony, bo jest odrażająca - właśnie ona - w przeciwieństwie do innych pięknych, udanych kobiet).
Szczególna praca tego dziwnego, ciągle rozszczepiającego się w sobie, jakby pączkującego tekstu komedii polega na tym, że nie otrzymujemy w nim jednoznacznej odpowiedzi na tak sformułowane pytania, ale jego niezwykłość polega także na tym,