130 ,Aby zyskać na czasie". Iwona, księżniczka Burgunda
Komedia rozpoczyna się w parku królewskim około siódm po południu, na dwie godziny przed kolacją, w dzień miejsc wego święta narodowego. Właśnie rozstaliśmy się z parą kró lewskich rodziców. Ich syn, książę Filip, zostaje sam z dwór towarzyszami zabaw, Cyprianem i Cyrylem, a jeden z nich mó" z ulgą: „piła skończona”. Ale, jak się okazuje, nie dla wszystki" Książę wyraźnie nudzi się dalej - podnosi z ziemi gazetę i czyna czytać swój horoskop, dotyczący tego właśnie wieczo Jego dwaj „kumple” namawiają go do zajęcia się tradycyj rozrywką młodych mężczyzn, czyli łowami na kobiety.
Na początku Filip reaguje obojętnym roztargnieniem (upar wraca do odczytywania horoskopu), potem jednak do tej oboję ności dołącza się rozdrażnienie i opór, sprowokowane w dr mierze przez sposób, w jaki Cyprian nakłania go do wszczę akcji:
„CYPRIAN
Dalej! Jazda! Chodźmy pełnić, co do nas należy.
KSIĄŻĘ
Co? Co do nas należy? O czym myślisz?
CYPRIAN
Funkcjonować! Funkcjonować! Nic, tylko funkcjon wać w błogim rozradowaniu! [podkr. moje - E. Jesteśmy młodzi! Jesteśmy mężczyźni! Jesteśmy młóć mężczyznami! Funkcjonujmy więc jak młodzi mężczyźni! starczajmy roboty klechom, aby i oni mogli funkcjonować! kwestia podziału pracy!” (s. 9)2.
Cyprian używa tu słownictwa, które kwestionuje żywio spontaniczny charakter erotyzmu. W wypowiedzianej p niego kwestii aktywność seksualna jest przede wszys^ obowiązkiem młodego mężczyzny, zadaniem narzuco. mu przez społeczeństwo, które wykonywać należy „w b rozradowaniu”. Tryb rozkazujący dziwnie łączy się w tej wiedzi ze słownictwem przyjemności.
Co ciekawe, mamy tu do czynienia również ze swoistą par retorycznego, racjonalistycznego wywodu'. Mówca najpi
dzieli swoją myśl na poręczne cegiełki, żeby je na naszych oczach zespolić w przejrzystą, zadziwiająco tautologiczną, a przez to nonsensowną, konstrukcję: „Jesteśmy młodzi! Jesteśmy mężczyźni! Jesteśmy młodymi mężczyznami! Funkcjonujmy więc Juk młodzi mężczyźni!”. Uderzony nagle tego rodzaju postawieniom sprawy (domyślamy się, że natrafiającym na jakiś ważny, Wewnętrzny sprzeciw), Filip buntuje się i mówi „nie”.
Ale cofnijmy się jeszcze raz. Książę odczytuje horoskop (jak glę możemy domyślić z „Expressu Wieczornego” czy „Porannego Królestwa” - choć czujemy ironiczny dystans autora, sprawa nie przestaje mieć znaczenia całkiem serio), chce się bowiem dowiedzieć, kim jest - jego pytanie dotyczące własnej tożsamości otwiera, inicjuje dramat. Tożsamość ta opisana jest w tym-Jlti horoskopie w sposób dynamiczny, akcentujący przede wszystkim wymiar przyszłości będącej przestrzenią do zdobycia i odkrycia (podkreślam raz jeszcze: mimo kiczowatej formuły gazetowego proroctwa). Książę czyta więc: „Godziny od 7-ej do 9-tej Wieczór przynoszą wielką ekspansję sił żywotnych, pomnożenie laobowości, doskonałe, acz ryzykowne pomysły. Są to godziny Iprzyjające śmiałym planom, wielkim przedsięwzięciom...” i 8-9). Jak wiemy, wszystko to się spełni - można nawet po-Btlzieć - z nawiązką. Na te słowa natychmiast reaguje Cy-an, wyśmiewając wszelkie szersze dążenia i plany księcia: nam to po co?”. Próby określenia własnej przyszłości, wła-go pragnienia, zostają w słowach Cypriana wyśmiane downie i wprost, ale już wcześniej, od początku komedii, bez du rozpoznajemy kolejny świat, w którym niełatwo żyć lotowi, ciasny i dolegliwy. Królewski dwór przypomina dom ierostwa Młodziaków, jest jednak jeszcze bardziej konse-ntny w hołdowaniu konkretności i przejrzystości, w której dtko - zdawałoby się - nazywa się po imieniu, lecz jedno-nie ciągle coś umyka.
yó może szydercze, być może prowokacyjne pytanie Cypria-„A nam to po co?”, wypowiedziane na początku wydarzeń, czynią się do ich wypełnienia się i pośpiesznego zdążania