Wstęp 19
edukacji, to ich porozumienie stanie się bardziej prawdopodobne. Z tego powodu teoretycy tworzą sieć pojęć, których desy gnaty są ukryte w edukacyjnej codzienności. Ponieważ jednak ta ostatnia jest wieloznaczna, potrzebne są konkretne terminy, którym teoretycy i praktycy nadadzą te same znaczenia. Takie podzielanie znaczeń tworzy nie tylko płaszczyznę dialogu, ale także pozwala odróżniać jedne zjawiska od drugich.
Zarówno tworzenie, jak i przyjmowanie się systemu pojęć pedagogiki zachodzi w układzie kołowym. Desygnaty pojęć znajdują się w rzeczywistości edukacyjnej. Pedagodzy definiują te pojęcia na podstawie tworzonych przez siebie założeń teoretycznych lub wyników badań praktyki edukacyjnej. Praktycy uczą się ich na studiach i wkraczając w edukacyjną codzienność, sprawnie się nimi posługują. Dzięki temu mogą patrzeć na swoją edukacyjną praktykę zarówno poprzez pryzmat indywidualnych doświadczeń, jak i poprzez pryzmat pojęć dostarczających kryteriów refleksyjnego analizowania i przetwarzania tych doświadczeń.
O dojrzałości danej dyscypliny nauki decyduje właśnie system pojęć, jakim się ona posługuje. W pedagogice nie wszystkie pojęcia są jeszcze precyzyjnie zdefiniowane i nie zawsze panuje zgodność co do ich znaczeń. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że - jak zobaczymy, czytając rozdział 1.
- na przedmiot pedagogiki składa się wiele zjawisk zachodzących na siebie zakresami znaczeniowymi. Utrudnia to budowanie takich definicji pojęć, które jednoznacznie i w każdym zakresie odróżniałyby się od definicji innych pojęć. Po drugie dlatego, że pedagogika jest nauką młodą, która musi jeszcze długo poznawać praktykę edukacyjną, zanim dotrze do jednostkowych faktów, poddających się jednoznacznemu zdefiniowaniu. Kluczem do osiągnięcia tego stanu są systematycznie prowadzone badania nad praktyką edukacyjną, czyli pieczołowite zbieranie danych o jej zróżnicowanych procesach.
Metody badań, czyli zbierania danych o praktyce edukacyjnej, to kolejny wyróżnik pedagogiki naukowej. Pedagogika należy do grupy nauk humanistycznych i społecznych. Jej przedmiot jest żywy, ciągle się zmienia, buduje własny świat, świat wyjątkowo oporny na próby obiektywnego pomiaru. Znając kąt nachylenia równi pochyłej, jej długość oraz ciężar kulki toczącej się w dół po równi, fizyk może precyzyjnie przewidzieć prędkość, jaką osiągnie ta kulka. Natomiast pedagog znając iloraz inteligencji kandydata na studia, znając ocenę, jaką uzyskał na egzaminie wstępnym, oraz oceny ze świadectwa dojrzałości, nie może precyzyjnie przewidzieć jego kariery akademickiej. Gdyby nawet - co nie jest możliwe
- poznał wszystkie czynniki, które wpłyną na tę karierę, nadal nie będzie mógł przewidzieć wszystkich kontekstów, w których czynniki te zadziałają. Czy zatem pedagogika jest bezradna wobec skomplikowanego świata praktyki edukacyjnej? Nie. Tym bardziej że powyższy przykład jest wyostrzeniem analizowanego problemu. Nauki humanistyczne i społeczne nie badają swoich przedmiotów, osiągając tak duże prawdopodobieństwo jak nauki przyrodnicze, a zwłaszcza dedukcyjne działy fizyki.