polscy artyści-plastycy, by dzielić się doświadczeniami, przemyśleniami i wspólnie tworzyć. Przez dwa lata ich inspiracją były właśnie ludowe pieśni, piosenki i przyśpiewki. Zbiór Tam za dworem, za jeziorem jest jednocześnie świadectwem ostatniej wspólnej pracy polskich ilustratorów pod kierunkiem niedawno zmarłego prof. Janusza Stannego. Jego ilustracja zdobi okładkę książki.
Dwudziestu dziewięciu artystów (m.in. Teresa Wilbik, Zdzisław Witwicki, Wanda i Bogusław Orlińscy, Krystyna Michałowska, Hanna Grodzka-No-wak, Jolanta Marcolla, Krystyna Lipka-Sztarbałło, Elżbieta Wasiuczyńska, Franciszek Maśluszczak) stworzyło prawie sto ilustracji, tak różnych, jak różne są pieśni, którym towarzyszą. Niektóre smutne, nastrojowe, inne zabawne, nawet frywolne. Są obrazy olejne, akwarelki, pastele i grafiki. Są rysunki czerpiące ze sztuki ludowej, przywodzące na myśl obrazki na szkle malowane, i prace nowoczesne. Jest porcelanowy talerzyk z ludowym wzorem, haftowana serwetka, gałgankowa wyklejanka. Są ilustracje przypominające papierowe wycinanki i naiwne dziecięce rysunki. Każda praca jest inna, ale wszystkie łączy jedno - radość tworzenia.
ANNA BABULA
□ Tam za dworem, za jeziorem. Pieśni i piosenki ludowe. Wybór i oprać. Maria Grażyna Szpyra. Krasnobród: Krasnobrodzki Dom Kultury, 2013.
Wydarzenia związane z II wojną światową, należącą do „zamierzchłej przeszłości” (jak o tym myślą dzisiejsze dzieci), to temat, który nie zniknął z literatury adresowanej do młodego czytelnika. Przeciwnie. W związku z kolejnymi ważnymi rocznicami historycznymi powraca i, w dodatku, jest obecny coraz silniej. Dzieje się tak - jak można przypuszczać - nie tylko ze względów rocznicowych, ale także (miejmy nadzieję) z powodu autentycznej troski o zachowanie łączności z coraz bardziej odległą przeszłością. Dobrze, że tak jest, bo to, co „zamierzchłe”, nie musi być wcale mało istotne.
Wydarzenia z lat 1939-1945 są zatem przedstawiane dzieciom i młodzieży w coraz to nowych wariantach i za pomocą coraz to innych literackich sposobów. Była więc i historia widziana przez pryzmat autobiograficzny (Mój tato szczęściarz Joanny Papuzińskiej), i opowieść nawiązująca stylistyką do baśni (AT Joanny Rudniańskiej). Czytelnik otrzymał wstrząsającą w wymowie książkę obrazkową [Dym Antona Fortesa (tekst), z ilustracjami Joanny Concejo], a także skłaniające do refleksji o charakterze ogólnym rozbudowane opowiadanie Pawła Beręsewicza Czy wojna jest dla dziewczyn?, mówiące o indywidualnym doświadczeniu dziecka (ściślej dziewczynki). Niedawno można było przeczytać opowieść opartą na przeżyciach autentycznej postaci - Uri Orlev w Biegnij, chłopcze, biegnij w przejmujący, choć jednocześnie ascetyczny sposób przedstawia historię prawdziwego życia i prawdziwego człowieka, Jorama Friedmana. Poprzestańmy na paru przykładach.
Nowa powieść Marcina Szczygielskiego wpisuje się w nurt literatury, w której wojna jest istotnym tłem. Autor, specjalista od ciekawie skonstruowanych fabuł, pozostaje wiemy swojemu widzeniu literatury adresowanej do młodego czytelnika. We wszystkich dotychczas powstałych książkach tego autora zawsze, niezależnie od mniej lub bardziej istotnego tła, najistotniejsza jest przygoda. To ona prowadzi czytelnika do zauważenia innych, trudniejszych, tajemniczych, często - bolesnych kwestii. Było tak zarówno w Omedze (gdzie akcja toczy się w miejskiej przestrzeni stolicy), w Czarnym młynie (tu z kolei mamy zapyziałą wioskę wciśniętą pomiędzy autostrady), w Za niebieskimi drzwiami (przygodom towarzyszy pejzaż nadmorski), jak i w Czarownicy piętro wyżej (tłem przygód jest Szczecin, w powieści pokazany jako senne, prowincjonalne miasto). Tak jest i w przypadku książki o wojnie. Jej akcja toczy się w warszawskim getcie i w Warszawie z czasów wojny. Arka czasu, czyli wielka ucieczka Rafała od kiedyś przez wtedy do teraz i wstecz Marcina Szczygielskiego to, podobnie jak wymienione wyżej pozycje, przede wszystkim książka przygodowa. Autor prowadzi akcję bardzo sprawnie. Dba o to, by czytelnik dostał w prezencie wiele dramatycznych zwrotów, trzymających w nieustannym napięciu. Arkę czasu świetnie się czyta. Krótkie zdania, przeplatane równoważnikami zdań, wywołują wrażenie zawrotnego pędu. Narracja powieści przypomina szybki montaż filmowy, z którym tak bardzo jest oswojone współczesne dziecko. Scena goni scenę, sytuacja - sytuację. Użycie wielokrotnie sprawdzonego motywu podróży w czasie (ulubioną lekturą głównego bohatera jest Wehikuł czasu H.G.
Wellsa) podnosi atrakcyjność lektury. Powieść po-
»
chlania się jednym tchem. Świat otaczający niespełna dziewięcioletniego Rafała jest okrutny, ale brak w książce skupienia uwagi na okrucieństwie. Pojawiają się co prawda opisy wojennej codzienności (to
6 Świat książki dziecięcej