86 Byd. Biul. Wet. 4(4), 1994
Marian Michaluk (Szubin)
Biotropina — dawniej zwana chinotropiną ekstra ad usu vet. — jest szczepionką wiclobakteryjną z ciałami bodźcowymi do zwalczania zakażeń ropnych, stanów zapalnych i zaburzeń przemiany materii.
Skład: biotropina jest szczepionką mieszaną sporządzoną z wielu rodzajów drobnoustrojów chorobotwórczych dla zwierząt, do której dodane są wyciągi hormonalne różnych narządów zwierzęcych oraz natrium jodoortoxychinolinosulfonicum (yachin -odpowiednik yatronu).
Biotropina jest płynem jałowym, nie zawiera żadnych żywych bakterii.
Działanie: biotropina dzięki swym składnikom bakteryjnym działa swoiście przy zakażeniach ropnych oraz powikłaniach bakteryjnych całego szeregu chorób zwierzęcych. Wchodzące w’ skład biotropiny bogate w hormony wyciągi z narządów' zwierzęcych oraz inne ciała białkowa i chemiczne pobudzają ogólną odporność ustroju na wszelkie schorzenia. Dlatego Biotropina działa korzystnie nie tylko przy zakażeniach, ale i wszystkich schorzeniach powstających wskutek niedostatecznej czynności sil obronnych ustroju.
W czasie mojej pracy terenowej, jeszcze w latach 50. zastosowałem ten lek w iniekcji u 3 miesięcznego cielaka, u którego u-fonnowal się w okolicy pępowiny gigantyczny, kalafiorowaty brodawczak, silnie unaczyniony i obficie krwawiący, o ciężarze około 30 kg.
Po domięśniowym podaniu 20 ml biotropiny brodawczak zaczął szybko maleć i w ciągu tygodnia zniknął. Od tego czasu wielokrotnie w podobnych przypadkach stosowałem biotropinę, zawsze z tym samym pozytywnym skutkiem. Stosowałem ją także do leczenia brodaw'czycy wymion.
U ludzi podawałem Biotropinę w 1986 roku, kiedy to na prośbę matki 10-letniej dziewczynce poleciłem dostarczaną biotropinę wcierać w bardzo liczne brodawki pokrywające i szpecące ręce dziecka. Brodawki w języ ku ludowym nazywane " kurzajkami" według podręcznika „Choroby skóry” prof. S. Jabłońskiej i prof. T. Gorzelskiego nazywane są grudkami naskórkowymi albo brodawkami zwykłymi - verruce wlgaris.
Biotropinę poleciłem wcierać 3^ł razy dziennie. Po tygodniu wystąpiło intensywne swędzenie brodawek, w których powierzchnię wcierano biotropinę, co uznałem za objaw korzy stny i poleciłem, aby dalej wcierano lek. Po 2-3 tygodniach brodawki zniknęły, nie pozostawiając blizn. Zniknęły także i te, w które nie wcierano leku, względnie wcierano go sporadycznie.
U wielu innych osób w różnym wieku za pomocą biotropiny u-sunąlcm (przeważnie z rąk) szpecące brodawki.
W tym samym mniej więcej czasie miałem na skroni wykwit, powstały znacznie wcześniej i powoli powiększający się, który zaczynał swędzić. Twór ten miał średnicę około 1 cm i wystawał nad powierzchnię skóry około 3-4 mm. Wierzchołek tego tworu był szaro-brązowo-czamego zabarwienia. Dermatolog orzekł, że jest to „usterka piękności” i lepiej go nic ruszać.
Ponieważ swędzenie chwilami było trudne do wytrzymania, a ponadto guzek zaczął się powiększać — postanowiłem zaryzykować i raczej z ciekawości zacząłem wcierać biotropinę. Po tygodniu stwierdziłem, że guzek jakby zmalał, swędzenie zaś nieco osłabło. Zachęcony tym spostrzeżeniem nadal, lecz bardziej intensywnie wcierałem biotropinę. Dookoła tego tworu wystąpiło znaczne zaczerwienienie i jakby lekki obrzęk. W obrębie zaczerwienienia pojawiły się drobne wyniosłości — wcześniej niewidoczne i niewyczuwalne.
Podczas dalszych obserwacji stwierdziłem, że biotropina nie działa drażniąco na zdrową skórę, a wTęcz gojąco, i w miarę u-stępowania stanu chorobowego, skóra na powrót przybiera naturalną barwę mimo dalszego wcierania leku.
Pod koniec drugiego i na początku trzeciego tygodnia kuracji guzek zniknął, a na jego miejscu pojawił się niewielki ubytek naskórka, który podczas wcierania krwawił. Krwawienie ustawało po osuszeniu watą, strup jednak nie tworzył się. Gojenie się powstałego ubytku mimo wcierania biotropiny, następowało niepostrzeżenie, bez powstawania blizny. Zaczerwienienie ustępowało w' krótkim czasie po przerwaniu wcierania.
W miejscu wykwitu pozostała jednak nieco ciemniejsza plamka, o średnicy około 5 mm.
Po kilku miesiącach twór ten pojawił się znowu, nieco mniejszy, z tendencją do rozrostu, także silnie swędzący. Kurację powtórzyłem z pełnym powodzeniem. Tym razem jednak nie poprzestałem na połowicznym usunięciu zmian, lecz wcierałem lek aż do całkowitego ustąpienia guzka i pozostającego po nim przebarwienia skóry.
Kolejnym eksperymentem, przeprowadzonym na sobie, było wyleczenie guza odbytowego usytuowanego na zwieraczu odbytu. Był niebolesny, nie przeszkadzał podczas defekacji. Po pewnym czasie pojawiło się trudne do określenia uczucie — guz nie bolał, miałem jednak poczucie jego obecności. Początkowo wcierałem maści antybiotykowe i przeciwzapalne, a także stosowałem kąpiele lecznicze — bez skutku. W tej sytuacji przystąpiłem do wcierania biotropiny, by po tygodniu stwierdzić, że guz nie powiększa się. Po dwóch tygodniach ustąpił — ja zaś przerwałem leczenie. Guz pojawił się ponownie po paru miesiącach, dokładnie w tym samym miejscu. Powtórzyłem kurację, wcierając lek tym razem nieco dłużej. Nawrót nie nastąpił mimo upływu dwróch lat.
U mojej znajomej, starszej, około 80 letniej pani stwierdzono raka jamy ustnej, wywołanego wadliwą protezą zębową. Nie pomagały żadne leki. W tej sytuacji zaproponowałem jej pędz-lowanie chorobowo zmienionych miejsc biotropiną. Po pewnym czasie zapytana o skutki tego leczenia oświadczyła, że pędzlo-wanie przyniosło jej wyraźną ulgę. Oświadczenie to uważam za dostateczny dowód skuteczności biotropiny. Nie wiadomo jaki