1220 LISTY DO REDAKCJI
termin dystanser (zaproponowany przez Pana Prof. W.T. Markiewicza, któremu jestem wdzięczny za życzliwe sugestie i dyskusję). Zrozumienie znaczenia tego terminu jest intuicyjne i nie wymaga wyjaśnienia. Wadą „dystansera” byłaby jednak sprzeczność z zasadą umiędzynarodawiania słownictwa naukowego, gdyż w języku angielskim i niemieckim funkcjonuje spacer a w polskim byłby zupełnie niespokrewniony termin. Ponadto proponowałbym przyjęcie również terminu lin-ker. Używany często polski odpowiednik „łącznik” należałoby traktować jako termin ogólniejszy. Łącznikiem można określić każdy element strukturalny łączący molekuły lub ich fragmenty (nie tylko w kontekście nośników polimerowych), natomiast linker byłby szczególnym przypadkiem łącznika rozmyślnie tak zaprojektowanego lub użytego, aby spełniał wymagania definicji (MacLean et al, Pure Appl. Chem., 1999, 71, 2349, przytoczonej również w Wiad. Chem., 2003, 57, 587). Tak więc, każdy linker oraz spejser byłby rodzajem łącznika, ale nie każdy łącznik byłby link erem lub spej serem.
Podobnie proponowałbym stosować uznany w wielu środowiskach termin załadowanie (np. stosowany przez Prof. W.T. Markiewicza, Wiad. Chem. 1995, 729) jako tłumaczenie ang. loading, a więc ilość związku lub pierwiastka zakotwiczonego na jednostce masy nośnika. Natomiast stopień funkcjonalizacji jako termin węższy określający jedynie ilość grup funkcyjnych (w przeciwieństwie do zakotwiczonego związku) w jednostce masy niezaładowanego nośnika, polimeru lub jonitu.
Myślę, że warto rozważnie wprowadzać zapożyczenia do języka polskiego (szczególnie naukowego i technicznego) i nie należy się koniecznie trzymać niedoskonałych polskich terminów nawet, jeśli już zostały w tym znaczeniu użyte. Najważniejsze w języku są; ścisłość, zwięzłość, komunikatywność oraz ekonomicz-ność przekazu (maksimum treści - minimum słów). Gdyby nie zapożyczenia i ich adaptacja w zakresie pisowni to komputer nazywalibyśmy dziś prawdopodobnie liczydłem lub mózgiem elektronowym (takie określenie, jakże obrazowe, funkcjonowało przecież w początkach ery maszyn cyfrowych). Nie bez znaczenia jest również umiędzynarodawianie słownictwa technicznego i naukowego. O ile trudniej byłoby się porozumiewać chemikom, gdyby w każdym języku znaleziono rodzimy odpowiednik takich terminów jak atom, elektron, synton lub umpolung.
Pragnę poddać powyższe propozycje pod dyskusję środowiska chemików i chętnie zapoznam się z opiniami Czytelników zainteresowanych tym tematem.
Z wyrazami szacunku,
Ryszard Łaźny