PÓŁ WIEKU Z CHEMIĄ WROCŁAWSKĄ 287
W wypadku Uniwersytetu Wrocławskiego nawiązanie do historii i tradycji byłego uniwersytetu niemieckiego i chęć kreowania jakiejś ciągłości wydają się najzupełniej sztuczne. Warto przypomnieć, że w czerwcu 1939 r. na mocy oficjalnej uchwały senatu usunięto z Uniwersytetu wszystkich studiujących tu Polaków. Wyłącznie dlatego, że byli Polakami. Brak też jest jakichkolwiek więzi czy kontynuacji naukowych, przynajmniej jeśli idzie o nauki chemiczne.
Początkowo, zgodnie z dekretem z 1945 r., powstał Wydział Chemii Politechniki, ale wkrótce potem — kiedy nastąpiło połączenie Uniwersytetu i Politechniki — powstał Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii z Oddziałem Chemii Technicznej. Na nowo powstałym Wydziale kształceni byli według zróżnicowanego programu mgr inż. chemii i mgr chemii. Ci pierwsi byli w znacznej przewadze. Taki stan organizacyjny trwał do roku 1951, kiedy nastąpił (podobnie jak w innych ośrodkach akademickich) podział uczelni wrocławskiej na Uniwersytet, Politechnikę oraz inne mniejsze uczelnie wyższe. W wyniku tej akcji chemia uniwersytecka przestała istnieć i dopiero po 3 latach została restytuowana. Po podziale organizowały się odrębne, niezbędne dla procesów dydaktycznych, katedry i zakłady chemiczne na Akademii Medycznej, Rolniczej, Ekonomicznej. Do 1968 r. nowo powstające po 1954 r. chemiczne katedry uniwersyteckie mieściły się gościnnie w pomieszczeniach budynków politechnicznych.
Reorganizacja szkolnictwa wyższego wpłynęła niekorzystnie na sytuację chemii wrocławskiej. Jej potencjał naukowy został rozproszony. Zbiegło się to zresztą z ogólnie pogarszającą się sytuacją polityczną na uczelniach (i w kraju), narastającą indoktrynacją komunistyczną i zwiększającym się terrorem. Ludzie, początkowo pełni największego zapału i oddający się całkowicie pracy dydaktycznej, naukowej i organizacyjnej, przeżywali dylematy moralne. Jedni byli wciągani w kręgi aktywów partyjnych, inni odsuwani od pełnionych funkcji, a nawet pozbawiani pracy na uczelniach.
Czołowymi postaciami, które zadecydowały w pierwszym okresie o sukcesach wrocławskiej chemii, byli Edward Sucharda i Włodzimierz Trzebiatowski. Pierwszy z nich — wybitny chemik-organik o osiągnięciach w różnych dziedzinach, ale najbardziej znany z prac nad związkami heterocyklicznymi — był ostatnim rektorem Politechniki Lwowskiej. Świetny organizator, cieszący się autorytetem naukowym, przyciągnął do Wrocławia wielu doskonałych chemików. W. Trzebiatowski, młody profesor z Uniwersytetu Lwowskiego, był już przed wojną znany jako znakomity nieorganik, współtwórca tzw. metalurgii proszkowej. Po nieoczekiwanej śmierci E. Suchardy w 1947 r. W. Trzebiatowski stał się niekwestionowanym liderem, który wywarł ogromny wpływ na jakość kształcenia chemików i rozwój nowoczesnych badań w zakresie chemii nieorganicznej i dziedzin pokrewnych. Fotografie E. Suchardy i W. Trzebiatowskiego pokazane są na ryc. 3 i 4. W. Trzebiatowski stoi obok N. N. Siemio-nowa, wybitnego radzieckiego uczonego, laureata Nagrody Nobla. W. Trzebiatowski całe życie przywiązywał wagę do kontaktów naukowych z najlepszymi