PÓŁ WIEKU Z CHEMIĄ WROCŁAWSKĄ 285
POCZĄTKI I HISTORIA
Historia powojennej chemii wrocławskiej rozpoczyna się w momencie zakończenia II wojny światowej. Już kilka dni po kapitulacji Festung Breslau, najdłużej broniącego się bastionu hitlerowskich Niemiec, 9 maja 1945 r. przybywa do Wrocławia tzw. Grupa Naukowo-Kulturalna ze Stanisławem Kulczyńskim, byłym rektorem Uniwersytetu Lwowskiego na czele, w celu przejęcia od władz radzieckich nieruchomości byłych uczelni niemieckich. W grupie tej znajduje się dwoje chemików: Henryk Kuczyński (późniejszy profesor i prorektor Politechniki Wrocławskiej) oraz Zofia Skrowaczewska (późniejszy profesor chemii organicznej). Wkrótce potem dołącza do tej grupy Dionizy Smoleński, późniejszy profesor Politechniki i długoletni jej rektor, który podczas wojny przebywał we Wrocławiu, zesłany do obozu pracy. W dniach tych miasto było jeszcze zasnute dymami pożarów, całkowicie zagruzowane i poprzecinane liniami barykad.
24 sierpnia 1945 r. dekretem Rządu Rzeczypospolitej (fotografia dokumentu na ryc. 1) kreowany został Uniwersytet i Politechnika we Wrocławiu. Dekret ten przewidywał utworzenie Wydziału Chemii na Politechnice. 6 września odbył się pierwszy wykład naukowy prof. L. Hirszfelda, a 15 listopada na Politechnice pierwszy wykład dla studentów prof. K. Idaszewskiego; data ta do tej pory jest świętem szkół wyższych we Wrocławiu. Uroczysta inauguracja Uniwersytetu i Politechniki odbyła się dopiero za rok, 9 czerwca 1946 r. w odrestaurowanej, pięknej barokowej Auli Leopoldyńskiej.
Dość powszechne jest przeświadczenie, że powojenne uczelnie wrocławskie odziedziczyły dobra materialne po byłych uczelniach niemieckich, dobra kulturowe zaś, w głównej mierze, po byłych polskich uczelniach ze Lwowa. Jest to oczywiście spore uproszczenie, ale niewątpliwie naukę i uczelnie wrocławskie stworzyli głównie pracownicy naukowi ze Lwowa, przesiedleni w wyniku postanowień poczdamskich o przesunięciu polskich granic. Chemii dotyczy to szczególnie wyraźnie.
Jeśli idzie o niemieckie dobra materialne, to pomimo ogromnych ogólnych zniszczeń, sporo pozostało zachowanych, w tym m.in. bardzo szczęśliwie tzw. Stary Gmach Chemii Politechniki. To tutaj właśnie skoncentrowane było przez wiele łat życie chemiczne, tu odbywało się podstawowe kształcenie chemików. Gmach, oprócz wybitych okien i braku dachu, był stosunkowo mało zniszczony, pozostała w nim chyba najlepiej zaopatrzona podówczas biblioteka chemiczna, zachowało się wiele urządzeń laboratoryjnych, co umożliwiło od samego początku uruchomienie dydaktyki chemicznej na wysokim, jak na owe czasy, poziomie. Z chemicznych laboratoriów Uniwersytetu nie pozostało nic. Główny budynek Uniwersytetu po zakończeniu wojny wyglądał jak na ryc. 2. Fragment po lewej stronie, gdzie mieściły się laboratoria chemiczne, dziś nie istnieje.