człowiek dobrze wychowany, dziecko agory i oświeceniowych salonów, nie porusza kwestii osobistych. Jak czytamy w książce o Pon-ge’u: „Każdy filozof odrzuca idiom swojego nazwiska, swojego języka, okoliczności swojego życia, przemawiając pojęciami i powszechnika-mi, które z konieczności nie należą do imienia własnego i jednocześnie są niewłaściwe i nieczyste (impropres).”1B
Dekonstrukcja, czyli sztuka odczytywania palimpsestu znaczeń ledwie artykułowanych (przypomnijmy Wittgensteina piszącego: „Filozofując dochodzi się w końcu do tego, że chciałoby się już tylko wydać jakiś dźwięk nieartykułowany”19), przemawia głosami obcych, bezdomnych zamieszkujących dworce emigrantów pozbawionych prawa azylu, tych wszystkich, których akademicki dyskurs zwykł był nazywać „barbarzyńcami”, którzy napłynęli z prowincji, spoza granicy i mówią każdy o szczegółach geografii swojego kraju. Oto, jak rozumiem etyczne działanie mechanizmu differance jako zasady przyjaźni, które Derrida tak przedstawia w swoim głośnym eseju: „[...] nie rządzi niczym, nad niczym nie panuje i nie sprawuje nigdzie władzy. Nie pisze się dużą literą. Nie tylko nie ma swojego królestwa, ale sama szerzy dywersję we wszelkim królestwie.”20 Filozofia Derridy jest formułą ekonomii, w której to, co „moje” i „własne”, to, co „domowe” i co automatycznie zostaje wzbronione wszelkiemu Obcemu, i czego tak agresywnie bronimy przed Drugim — zostaje nagle gościnnie otwarte na przestrzał. Cytując Hólderlina, powiedzmy, iż differance „gościnnie otwiera / Drzwi / Nawet całkiem ubogiego domu”21.
Filozof jest więc teraz mędrcem regionalnym, prowincjonalnym, dalekim od salonowej wiedzy abstraktów, lub takim, który podczas uczonej debaty w filozoficzno-literackim salonie — jak czyni to sam Derrida w La verite en peinture — zagłębia się w skomplikowanym rysunku liści akantu na ramie obrazu wiszącego nad głową mówcy. Mądrość dekonstrukcji jest mądrością „obok” i nie „na temat” (Ponge opowiada o pewnej fascynującej rozmowie z przyjacielem, w której trakcie odrzucony niedbale ręcznik opada na wieszak tak, iż staje się
18 J. Derrida: Signiponge / Signsponge..., s. 33.
19 L. Wittgenstein: Dociekania filozoficzne. Przeł. B. Wolniewicz. Warszawa, PWN, 1972, af. 261.
20 J. Derrida: Różnią..., s. 402.
21 F. Hólderlin: Patmos. W: Hólderlin: Poezje wybrane. Przeł. M. Jastrun. Warszawa 1964, s. 101.
11