tego, co może być jedynie zaskakujące, tego, na co nie jesteśmy przygotowani [...], obwieszczana jest przez pewien gatunek potwora. Przyszłość, która nie byłaby monstrualna, nie byłaby przyszłością; byłoby to przewidywalne, obliczalne, możliwe do zaprogramowania jutro.”
Dla Ferdynanda de Saussure’a jednym z gatunków potwora było pismo, które w Kursie językoznawstwa ogólnego zamknięte zostało w teratologicznej szufladce, pełnej monstrów, do której nie należy zaglądać. Derrida wydobywa owego potwora pisma na zewnątrz i twierdzi, że „nie ma nic poza pismem”, a wnikliwie przeczytawszy słowo „poza”, zauważymy, iż znaczy ono jednocześnie, i między innymi, „na zewnątrz” oraz „prócz”. O ile dla de Saussure’a norma stanowi coś wobec pisma zewnętrznego, o tyle owo zewnętrzne u Derridy jest także pismem. Monstrualność — zauważa Derrida w wywiadzie pod tytułem Przygotuj się na doświadczenie przyszłości i powitanie potwora — stanowi również o możliwości historii normalności, która, paradoksalnie, zajmuje się potworności rugowaniem. Pojawienie się „po(u)twora” Derridiańskiej dekonstrukcji w dyskursie akademickim, Jego książek, które nie są książkami, wywołało próby Jego eliminaqi, z zasady utrzymanej w retoryce zagrożenia wszelkich prawd, wartości i norm, gdyż uświadamiało ono, iż normalność także ma swoją historię, swe własne pismo i normy. Potworność można wyeliminować jedynie dzięki opanowaniu przyszłości, dzięki wyeliminowaniu przygodności ze sfery tego, co określamy jako naturalne i oczywiste. De Saussure’owskie odizolowanie potworności w szufladce teratologii sytuuje monstrualność poza dziedziną poważnych studiów lingwistycznych, jako jarmarczne kuriozum, które można oglądać jedynie po to, by utwierdzać się w przekonaniu o stateczności normy. Derrida proponuje nam obcowanie z obcym, z monstrual-nością, z zawsze niedecydowalnym jak gdyby dekonstrukcji, gdyż obcowanie takie — jak twierdzi — pozwala wyłonić się normie: „Wszelkie otwarte na przyszłość doświadczenie przygotowane jest, lub też gotuje się, do powitania potwornego przybysza — do powitania go, czyli do okazania gościnności wobec czegoś absolutnie innego i obcego. Trzeba tu dodać, iż gotuje się ono także do jego udomowienia, do uczynienia go częścią gospodarstwa i do spowodowania, iż przyjmie on rutynowość tego gospodarstwa, by umożliwić nam przyjęcie nowej rutynowości. Na tym polega ruch kultury.”